Manifestacja demokratów przeciwko Łukaszence
"Łukaszenka - zwolniło się miejsce w Hadze" - pod takim hasłem rosyjscy demokraci manifestowali w Moskwie swój sprzeciw wobec oficjalnych wyników wyborów prezydenckich na Białorusi.
20.03.2006 18:06
Manifestanci nawiązywali w ten sposób do niedawnej śmierci byłego prezydenta Jugosławii Slobodana Miloszevicia w więzieniu haskiego trybunału ONZ ds. zbrodni w byłej Jugosławii.
W pikiecie naprzeciw ambasady Białorusi w Moskwie wzięło udział kilkanaście osób, głównie przedstawicieli rosyjskiego Związku Demokratycznego (DS) i Związku Sił Prawicy (SPS).
Uczestnicy akcji mieli przyczepione do ubrań dżinsowe paski - symbol białoruskiej opozycji. Trzymali także flagi: Rosji, biało- czerwono-białą wolnej Białorusi i Związku Demokratycznego. Wśród haseł na transparentach można było przeczytać: "Łukaszenka - skończysz jak Ceausescu", "Nie dla anschlussu Białorusi", "Łukaszenka to nie prezydent, tylko samozwaniec". Nad przebiegiem protestu czuwało kilkudziesięciu milicjantów.
Jak pokazują wyniki exit-polls, Łukaszenka zdobył 47% głosów, (kandydat zjednoczonych sił opozycyjnych Alaksandr) Milinkiewicz 25%, tak więc powinna się odbyć druga tura. Chcemy solidaryzować się z białoruską opozycją; my takich wyborów nie uznajemy - powiedziała przewodnicząca DS Waleria Nowodworska.
Jej zdaniem wyniki niedzielnych wyborów na Białorusi uznają tylko Rosja, kraje Wspólnoty Niepodległych Państw, Chiny oraz autorytarne reżimy, takie jak Korea Północna.
Jak dodała, tam, gdzie przywódca podczas elekcji zdobywa 82% poparcia, tak jak podano oficjalnie na Białorusi, panuje "radziecka sytuacja". (Według oficjalnych danych Łukaszenka zdobył 82,6% głosów).
Porównując Rosję i Białoruś Nowodworska oceniła, że "rosyjski reżim jest lżejszy, dlatego ludzie nie protestują, natomiast na Białorusi czuje się nacisk" i stąd coraz liczniejsze są protesty opozycji.
Boję się jednak, że (w Rosji) wszystko idzie w drugą stronę. Ludziom żal, że nie ma już Związku Radzieckiego, Układu Warszawskiego, stąd taki stosunek w Rosji do Ukrainy i do Gruzji, gdzie doszło do tzw. kolorowych rewolucji, które osłabiły związki tych krajów z Federacją Rosyjską - dodała.
Mówiąc o Związku Białorusi i Rosji oceniła, że "to mit". Łukaszenka chce taniego gazu, ale jednocześnie sprzeciwia się wspólnej walucie i bliższemu sojuszowi, bo to odsunie go od władzy. Jednocześnie nikt poza Rosją i WNP go nie popiera - powiedziała.
Michał Zabłocki