Maleszka: moje donosy mogły mieć daleki związek ze śmiercią Pyjasa
Lesław Maleszka przyznał w wyemitowanym w
TVN filmie "Trzech kumpli", że jego donosy
mogły mieć "daleki związek" ze śmiercią Stanisława Pyjasa.
25.06.2008 | aktual.: 25.06.2008 03:18
Czy moje donosy przyczyniły się do tego, że Staszka inwigilowano? Z całą pewnością. Czy istnieje związek pomiędzy moimi donosami, a jego śmiercią? Bardzo daleki myślę... ale jakoś tam biorę to pod uwagę - powiedział Maleszka.
Dokument TVN pokazuje przyjaźń trzech studentów i opozycjonistów - Stanisława Pyjasa, Bronisława Wildsteina oraz Lesława Maleszki, zdemaskowanego później jako byłego tajnego współpracownika SB o pseudonimie "Ketman". Pyjas został w 1977 r. śmiertelnie pobity prawdopodobnie przez ludzi SB.
Maleszka zaprzeczył w dokumencie, by miał jako tajny współpracownik za zadanie odciągnąć w ostatnią noc Bronisława Wildsteina od Pyjasa, np. pod pozorem słuchania płyt.
To jest absurd, w jaki sposób miałbym go odciągać na litość boską - odpowiedział Maleszka na zadane mu w filmie takie pytanie.
Nie dostałem absolutnie żadnego zadania, co do tego nie ma nawet cienia wątpliwości. To byłby jednak absurd - podkreślił.
Autorzy filmu wyemitowanego przez TVN pokazują najpierw przyjaźń, która łączyła Pyjasa, Wildsteina i Maleszkę; później wpływ jaki wywarła na nich śmierć Pyjasa. Krok po kroku rekonstruują, w jakich okolicznościach Maleszka nawiązał współpracę z SB. Rozmawiają z byłymi funkcjonariuszami SB, którzy rozpracowywali krakowskich opozycyjnych studentów, z członkiem rodziny Pyjasa, który na niego donosił i bratem Maleszki, który opowiada, że Maleszka nie brał bezpośrednio do ręki pieniędzy za donoszenie na kolegów, ale dostawał je na konto.
Zrobiłem potworne zło - mówi w filmie Maleszka. Pytany o to dlaczego donosił mówi: To jest doskonałe pytanie.
Zwłoki Stanisława Pyjasa znaleziono 7 maja 1977 r. w bramie kamienicy przy ul. Szewskiej w Krakowie. Prokuratura, która po śmierci studenta prowadziła śledztwo, umorzyła sprawę, twierdząc, że Pyjas "spadł ze schodów". Dla przyjaciół i znajomych Pyjasa ta wersja okoliczności jego śmierci była od początku niewiarygodna, bo wiedzieli, że interesowała się nim bezpieka.
Śledztwo wznowiono w 1991 r., a potem jeszcze kilkakrotnie podejmowano i umarzano z powodu niemożności wykrycia sprawców. W maju bieżącego roku pion śledczy krakowskiego oddziału IPN formalnie przejął postępowanie do dalszego prowadzenia.