Maleńczuk chce zrozumieć kobiety
Zadanie to przerosło już niejednego mądralę - lecz na czymś w życiu znać się trzeba. Przecież zrozumieć kobietę to zdobyć ją – czy ona tego chce czy nie. Na jakim tle powstaje konflikt płci? Patrząc tak po prostu na dziewczynę, wygląda to tak, jakby miało do siebie pasować. I pasuje. Czasem nawet za łatwo.
27.06.2006 19:04
Z jakiej racji robią sobie te wszystkie żarciki? Ten ma takiego, a ten małego. Tak mi się czasem zdaje, że zawsze może się znaleźć większy. Kiedy wreszcie ci wystarczy? Tak czy inaczej, jest mu to dane i żadna ilość wizyt na siłowni tego nie zmieni. Niektórzy twierdzą, że mężczyźni o niskim głosie i dużym wzroście mają ten dar. Pozdrawiam panią Giertych i też podziwiam. Niby taka mała myszka, koszule mężowi prasuje, obiady gotuje - a potem z wielkim kocurem figluje. Już ja cię, kochanie, dziś tak wyedukuję, że będziesz miała nauczkę. Tę godzinę wuefu nadrobimy w domu, ale nie mówmy nikomu.
Czy twardziele z MW są choć trochę sexy? Czy naprawdę tak świetnie układają się ich relacje z kobietami, że przemocą ściągać będą włażących na siebie gejów namawiając na inne, w ich mniemaniu, bardziej moralne uciechy, i czy gotowi są oddać niezdecydowanym swoje córki, byle jeno moralność jakiegoś tam pedzia ratować? Czy zamiast bluzgać i walić pałą nie mogliby wpaść do jakiegoś lokalu i zabrać ze dwie sztuki na kwadrat? Czy nie byłoby to najlepszym udowodnieniem swej męskości? Tak naprawdę powiększająca się liczba niezdecydowanych daje prawdziwym mężczyznom większe pole do popisu. No, właściwie możliwości są nieograniczone.
Kobieta chce i nie chce być zrozumiana. Nigdy jej nie zaprzeczaj - za chwilę sama sobie zaprzeczy. Czyż nie jest urocza, kiedy tak siedzi i słucha jakiegoś snoba? Ten karmi ją powierzchowną wiedzą, którą rozdmuchuje do rozmiarów pasji. Przy tym kociaku jest faktycznie erudytą. „Czy wie pani skąd wzięła się nazwa bistro?”. Nie wie. „A czy wie pani jak umarł Puszkin?”. Wie, ale nie pamięta. Jest urocza. Z miłości nawet baba w rybnym będzie słuchać jazzu.
Jeśli chodzi o mnie - gustuję w idiotkach. Im większa kretynka, tym lepiej. Można jej sprzedać każdą brednię, a ona i tak będzie piękna. Kobiety o wyższym poziomie intelektualnym mogłyby przecież zdemaskować moją niewiedzę. Niech no się gdzie tylko znajdzie jakaś okularnica, od razu toczy ze mną wojnę. Słodkie zapasy. Jest za mądra. To nie jest kobiece. Tak narodziła się Szczuka. Nic do niej nie mam i w ogóle nie fikam – chętnie dam się zaprosić na pogaduszki pod warunkiem, że Kazia przeczyta mój poemat „Chamstwo w państwie”, choćby z tego powodu, że po przełknięciu pewnej stylistycznej żaby da się to przeczytać. Masłowska nawet wycisnęła z siebie kilka wersetów do rymu w „Przekroju”, chcąc mi dowalić, dowaliła sama sobie. Wierszydło było technicznie do niczego – ilość sylab w każdym wersecie powinna być taka sama lub co najmniej regularna. Pomagał jej wydawca. Jest krytykiem a sylab nie liczy? To przez rozwiązłych paniczów zapładniających hołotę jak leci szafowała szlachta błękitem do zupełnego
wykrwawienia. Stąd tera w chamie pan się budzi, a pan chamstwem zasłynął.
Ja się nie wypieram – cham ze mnie. I co z tego. To właśnie ja jestem Pan Maleńczuk. Lubię idiotki, bo z nimi jest wesoło, a ja mogę być erudytą. Moja inteligencja absolutnie mi wystarcza, po cóż obnażać piramidalne nieuctwo, jakim podszyta jest moja umysłowa kapota, mam bajerę, a idiotce to wystarcza.
Co do inteligencji mężczyzn też mam swoje zdanie i jeżeli tylko papier to wytrzyma, nie zamierzam oszczędzić nikogo. Dodam, iż łącznie z samym sobą przecież nie zostanę jako jedyny sprawiedliwy. Jezus z Nazaretu próbował i też nie dał rady. Przechodzę na stronę idiotów i kretynek, bo nie chcę zostać sam.
Gatunek kobieta jest piękny a miłość jest ślepa. Nie na tyle jednak, żeby się zakochać w brzyduli. To nie ja. I jeszcze jedno. Nie mam kontraktu na te wierszyki. Sam sobie tak wymyśliłem. Po prostu raz na tydzień sięgam do szuflady w swojej głowie. Tam tyle dobra leży. Wam się należy dziewczęta.
Poeta co się chyli nad kobiety losem
Wręcz garbi przesiąknięty poetyckim papierosem
Opiewa jej codzienne kuchenne zmagania
Lichość natchnienia bezwstydnie odsłania
Sporo też pogardy znane są z niej bardy
Gdy całą tę miękkość w rym ujmuje twardy
A wcześniej czy później znów zacznie o sobie
W pierwszej trzeciej drugiej dziesiątej osobie
Materiał trudny choć opiewan nieraz
Jedno co wolno to kochać rad nie rad
I tkać koronkę niczym głodny pająk
Wiem nie od dzisiaj że się na tym znają
I frazę w zwiewne puścić niewiadome
Tiulem metafor czoło rozpalone
Opatrzyć jak rannego w boju
A związać mi ciasno bom w takim nastroju
Katastrofa blisko stać się wszystko może
Od słów ostrzejsze bywają i noże
Do czynów zatem przechodzi poeta
Dobrze jeśli wtedy przechodzi kobieta
Kobieta powtarzam a nie dziewczę małe
Bo gdy ona zapragnie to zapragnie całej
Nic do połowy zdarzyć się nie będzie
Gadały o tym i kury na grzędzie
Kogut to żylasty a do tego autor
Czynów jego doświadczyć i posłuchać warto
Tego pragnie kobieta prócz ciepłego łoża
Lecz tam gdzie poeta gości także groza
Stabilność nie jest najmocniejszą stroną
Tego, którego pragniesz zostać żoną
Zmienny jest poeta bardziej niż kobieta
Raz wstrętny i nicpoń, drugi raz esteta
I choć bardziej sprzyja dobru niźli złu
Wciąż okoliczności nie sprzyjają mu.
Maciej Maleńczuk dla Wairtualnej Polski