Maksymiuk zarobił 2 mln zł na nielegalnych transakcjach?
Wrocławska prokuratura apelacyjna prowadzi śledztwo dotyczące ewentualnych nieprawidłowości w obrocie ziemią, w wyniku których Janusz Maksymiuk (Samoobrona) miał zarobić ponad dwa mln zł. Maksymiuk zapewnia, że transakcje były zgodne z prawem.
Naczelnik wydziału do spraw przestępczości zorganizowanej prokuratury apelacyjnej we Wrocławiu Marek Kuczyński powiedział, że sprawa dotycząca nieprawidłowości w obrocie ziemią toczy się od dłuższego czasu. Ze względu na dobro śledztwa nie chcemy udzielać bliższych informacji. Sprawa jest wielowątkowa i skomplikowana - powiedział Kuczyński. Według niego, wyjaśnienie okoliczności potrwa jeszcze przynajmniej kilka tygodni.
"Rzeczpospolita" podała, że obecny wiceszef Samoobrony Janusz Maksymiuk dwa razy sprzedał ten sam grunt - 600 hektarów pod Oleśnicą na Dolnym Śląsku. Razem z byłą żoną zarobił na tym zarobił blisko 5,6 mln zł (po podziale tej kwoty między byłych małżonków - jak podaje "Rz" - Maksymiukowi zostało ponad dwa mln zł).
Gazeta informuje, że poseł nie uwzględnił tych transakcji w oświadczeniach majątkowych. W 2005 r. i 2006 r. poseł wpisał jedynie, że ma kilka tysięcy złotych w gotówce, dom, hektar pola i kawałek lasu warte 18 tys. zł. Za zatajenie informacji w oświadczeniu majątkowym grożą trzy lata więzienia.
Gazeta podała, że Maksymiuk w 1995 roku kupił ziemię koło Oleśnicy od Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa. Miał zapłacić za nią 2,5 mln złotych w ciągu 10 lat; zapłacił jednak tylko pierwszą ratę - 250 tys. złotych. Po kilku latach - pisze "Rz" - Maksymiuk sprzedał swoją ziemię Witoldowi Duchiewiczowi, wtedy jednemu z najbogatszych Polaków. Duchiewicz podpisał z Maksymiukami umowę przedwstępną i zapłacił ponad milion złotych.
Jak pisze "Rz", w 2004 r. okazało się, że prawnymi kruczkami można pozbawić Duchiewicza ziemi (jego firma akurat bankrutowała) i wówczas Maksymiukowie ponownie sprzedali ziemię prywatnej spółce. Według Duchiewicza odbyło się to niezgodnie z prawem; dlatego złożył doniesienie do prokuratury o popełnieniu przestępstwa przez Maksymiuka.
Maksymiuk zapewnia, że jest gotów odpowiadać na zarzuty Duchiewicza. Przed sądem będę udowadniał, że postąpiłem zgodnie z prawem, że Duchiewicz nie ma racji, a moje transakcje były czyste - powiedział.
Poseł przekonuje także, że oświadczenia majątkowe za lata 2005 i 2006 złożył zgodnie z prawem. Oświadczam, że swoje oświadczenia majątkowe złożyłem zgodnie z prawem i wypełniłem je zgodnie z wolą ustawodawcy. W druku oświadczenia nie ma miejsca na wpisywanie informacji o sprzedaży gruntu. W oświadczeniu nie ma takiego punktu - zaznaczył.
Jak podkreślił, wypełniając druk oświadczenia nie popełnił błędu. Rozumiem interpretację, która mówi, że mogłem wpisać w oświadczeniu informacje o sprzedaży, ale mogłem to zrobić, a nie musiałem, a to jest ogromna różnica - dodał Maksymiuk.
Wicepremier, szef Samoobrony Andrzej Lepper powiedział, że wierzy w wyjaśnienia Maksymiuka. Z tego co wiem, nie ma tu żadnego nadużycia, wszystko jest zgodne z prawem - podkreślił.