Makrodarczyńcy
Miliardy zarobione na biznesie komputerowym zapewnią mu miejsce w historii. Ale Bill Gates chce też zostać
zapamiętany jako największy filantrop wszech czasów. Jego fundacja charytatywna pobiła już wszelkie rekordy
dobroczynności.
05.01.2006 | aktual.: 05.01.2006 14:52
Raz do roku Bill Gates zabiera swoją żonę Melindę w coś, co nazywają podróżą edukacyjną. Tym razem są w Indiach, a z pięciogwiazdkowego hotelu samochód wiezie ich do Meera Bagh, dzielnicy slumsów na przedmieściach New Delhi. Za przewodnika służy jeden z pięciu lekarzy, którzy obsługują 10-tysięczne osiedle nędzy.
- Do kogo należą te tereny? - pyta Gates. Lekarz nie wie, odpowiada, że pewnie do rządu. - Ile zarabia tutaj służba zdrowia? - 10 dolarów miesięcznie - mówi doktor i zabiera Gatesów na objazd po lepiankach. W jednej z nich, mrocznej ruderze bez okien, mulitmiliarderzy spotykają młode małżeństwo z dzieckiem. Kobieta nie wie, że rozmawia z najbogatszym człowiekiem globu. - Dla mnie wszyscy biali są bogaci - mówi.
Podczas takich podróży Gatesowie orientują się, gdzie ich pomoc jest najbardziej potrzebna. Ale ta w grudniu ubiegłego roku miała też wymiar autoreklamy. Tym razem z Gatesami podróżuje reporterka amerykańskiego "Time'a" i to ona opisuje ich kolejne spotkania. Kilka dni później wpływowy tygodnik odznaczy Gatesów tytułem Ludzi Roku 2005. "Za obrotność w czynieniu dobra, za to, że uczynili dobroczynność mądrzejszą, a nadziei nadali strategiczny wymiar" - pisze gazeta, a rozentuzjazmowana reporterka dodaje, że przecież "jest tak wiele miejsc, dokąd mogliby razem pojechać dla przygody. A oni wybrali siedzenie na betonowych schodach w Indiach i Bangladeszu oraz debaty na temat gruźlicy i biegunki".
Bicie rekordów
Fundacja Billa i Melindy Gatesów figuruje w Księdze rekordów Guinnessa pod hasłem "największa organizacja dobroczynna". Jej łączny kapitał to 28,8 miliarda dolarów, roczna suma wszystkich dotacji wynosi ponad 1,2 miliarda, a największe przedsięwzięcia to stypendia studenckie dla czarnych i Latynosów (miliard) i światowy system szczepień (500 milionów). Gatesowie sponsorują projekty w 50 stanach USA i 100 krajach świata, są jednymi z największych sponsorów badań medycznych. - To najważniejsza organizacja charytatywna na świecie - mówi były prezydent USA Jimmy Carter, którego centrum na rzecz pokoju dostało w tym roku 25-milionową dotację.
Prasa wylicza, że fundacja Gatesów uratowała życie 700 tysiącom ludzi w Trzecim Świecie, umożliwiła dostęp do Internetu 11 tysiącom bibliotek i zapewniła naukę blisko 10 tysiącom osób. Amerykańscy milionerzy słyną z dobroczynności, ale 50-letni Bill Gates, właściciel 51 miliardów dolarów, niedoszły absolwent Uniwersytetu Harvarda, geniusz biznesu i ojciec trójki kilkuletnich dzieci, nie zamierza być typowym filantropem. Zamiast rozdawać "tylko" pieniądze, działa na pograniczu dobroczynności, wielkiego biznesu i światowej polityki, tworząc nową jakość w filantropii.
Gates nigdy nie przestał być wizjonerem. Tak jak kiedyś przekonywał, że komputer wielkości szafy można upchać w niewielkim pudełku i umieścić w każdym domu, tak teraz twierdzi, że znajdzie antidotum na HIV, stworzy światowy system szczepień, który uratuje życie czterem milionom noworodków, zbuduje przenośne miniszpitale, opracuje system masowej edukacji amerykańskich mniejszości etnicznych, dokona zmian genetycznych w przenoszących malarię komarach i wyhoduje ryż, który ma dwukrotnie więcej substancji odżywczych.
Pieniądze jego fundacji idą w znacznej mierze na zespoły ekspertów i naukowców, którzy prowadzą badania nad takimi właśnie wynalazkami. Gates jest pewien, że jego sponsoring zapewni w ciągu najbliższych 10 lat większy postęp w walce z globalnymi epidemiami niż ostatnie pół wieku badań naukowych. Z tym zamysłem buduje pod Seattle własny kampus.
Koncern charytatywny
Szef Microsoftu przenosi do filantropii model zarządzania znany z wielkiego biznesu. 250-osobowy personel fundacji Billa i Melindy Gatesów to głównie weterani wielkich korporacji. Współrządzi nią ojciec Gatesa, ale jego prawą ręką jest Patty Stonesifer, dawna wiceprezes koncernu, zaś pod nią aż roi się od wysoko płatnych specjalistów. To samo dotyczy sposobu działania. Gatesowie są ostatnimi, którzy lekką ręką będą rozdawać swoją fortunę. Carter wspomina, że proces przyznawania dotacji przypomina audyt. - Byłem pod wrażeniem dokładności, z jaką przeprowadzana jest kontrola przed podjęciem decyzji. Oni naprawdę chcą podjąć wyzwanie i mają wyjątkowo wykwalifikowany personel - powiedział.
Inni zauważają, że Gatesowie traktują wszystko jak inwestycję, która ma przynieść zyski. Także pomoc charytatywną. - Bill i Melinda mają naturalną tendencję do stosowania przejętych z biznesu kryteriów skuteczności i opłacalności. Posługują się tymi kategoriami także wtedy, gdy chodzi o zdrowie czy rozwój. I zawsze domagają się rezultatów - powiedział agencji AFP Rick Klausner, dyrektor Światowego Programu Zdrowia w fundacji Gatesów.
W działaniach sponsorowanych przez fundację widać też charakterystyczne dla biznesu dążenie do systemowych rozwiązań. W 2003 roku fundacja rozpoczęła projekt "Wielkie wyzwania na rzecz światowej ochrony zdrowia". Ponad 400 milionów dolarów przeznaczono na dofinansowanie instytucji naukowych w 30 krajach. Za te pieniądze uniwersytety, szkoły medyczne i laboratoria mają prowadzić badania nad szczepionką zmniejszającą ryzyko zarażenia HIV i lekiem przeciwko zapaleniu wątroby. Naukowcy mogą patentować swoje odkrycia, ale zobowiązują się, że biednym krajom będą one udostępniane bezpłatnie. Gates chce zapełnić w ten sposób lukę w biznesie farmaceutycznym. Wielkie koncerny nie przykładają się do opracowywania szczepionek przeciw chorobom, które pustoszą Trzeci Świat, bo grupa potencjalnych nabywców jest zbyt biedna, a żadna firma nie będzie wydawać pieniędzy na produkt dla ludzi żyjących za dolara dziennie. Tu zaczyna się rola państw, rządów i fundacji charytatywnych.
Jednak tragedie Afryki, Azji i Ameryki Południowej trzeba umieć nagłośnić, bo są mało medialne. - Świat zrobił tak mało, by zatrzymać infekcję, która dzień w dzień zabija dwa tysiące afrykańskich dzieci. Gdyby te dzieci żyły w bogatych krajach, pisano by o nich na pierwszych stronach gazet, podjęlibyśmy działania i nie spoczęlibyśmy aż do uratowania ostatniego z zagrożonych - mówił Gates w jednym z wystąpień.
Szpital dla każdego
W 2003 roku wraz z publikacją "Wielkich wyzwań..." Gates ogłosił swoją idée fixe - zapobiegnie masowym zgonom noworodków w krajach Trzeciego Świata. Wraca do niej bardzo często. - Są rzeczy, takie jak AIDS, na które nie ma prostych rozwiązań, ale tutaj rozwiązanie jest bardzo proste. Świat ma możliwości, by rocznie uratować od śmierci miliony nowo narodzonych dzieci - mówił w grudniu na konferencji prasowej.
Według wyliczeń Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) co roku na świecie umiera od trzech do czterech milionów dzieci w wieku poniżej jednego miesiąca. Melinda Gates twierdzi za brytyjskim pismem "Lancet", że wiele z nich można uratować przy bardzo niskich nakładach i bez użycia zaawansowanych technologii. Potrzebne są jedynie szczepienia ciężarnych przeciwko tężcowi, zachowanie higieny przy porodzie i zaopatrzenie służby zdrowia w antybiotyki.
- Dwie dawki szczepionki przeciwko tężcowi podawane matce w czasie ciąży kosztują 40 centów, a zestaw higieniczny do odbierania porodu raptem 25 centów - mówiła Gates. Potrzeba też oczywiście zapewnienia kobietom w czasie porodu opieki lekarskiej. - W ciągu dwóch ostatnich lat nasze inicjatywy przyniosły spore rezultaty. W Boliwii odsetek kobiet mających po porodzie dostęp do opieki medycznej wzrósł z 30 do 57 procent, w Bangladeszu z 32 do 46. W Pakistanie liczba zgonów noworodków na infekcje tężcowe spadła z 28 do 14 tysięcy rocznie - mówi Anne Tinker, szefowa projektu "Ratować życie noworodków". Globalne wyzwanie wymaga jednak globalnych rozwiązań. Szczepionki są podawane w dwóch-trzech dawkach, a w wielu krajach kontakt lekarza z nowo narodzonym dzieckiem często ogranicza się do przyjęcia porodu. Poza tym większość szczepionek trzeba przechowywać w lodówkach, co w wielu miejscach jest mrzonką. Dlatego Gatesowie przeznaczyli dziesiątki milionów dolarów na dotacje dla uniwersytetów i laboratoriów. Celem
jest jednofazowa szczepionka podawana w aerozolu i niewymagająca schładzania - taka, w którą można zaopatrzyć służbę zdrowia nawet tam, gdzie nie dociera prąd. Dziś to futurologia, być może z badań nic nie wyjdzie, ale jeżeli ktoś ją wynajdzie, twórcy i sponsorzy przejdą do historii.
Wizjonerstwo Gatesa przejawia się też w wielu innych przedsięwzięciach. Na przykład w sponsorowaniu badań nad produkcją antygenów albo pracach nad wprowadzeniem zmian genetycznych do populacji owadów odpowiedzialnych za znaczną część afrykańskich i azjatyckich epidemii. Kto wpadłby na to, by dać 800 milionów filipińskiemu instytutowi badania wartości odżywczych ryżu? Tylko ktoś, kto wie, że w południowo-wschodniej Azji jest za mało ziemi, by wyżywić społeczeństwa o wysokim przyroście naturalnym, dla których niedobór żywności jest podstawowym problemem.
Ludzie globalnego ocieplenia
Jim Kim, do niedawna dyrektor departamentu do spraw HIV/AIDS w WHO, uważa, że Gatesowie pośrednio pobudzają do działania światowe rządy. Prosty efekt globalizacji - skoro życie noworodków może ratować prywatna fundacja, wyborcy zaczynają domagać się tego samego od polityków. Nagle pojawił się 15-miliardowy fundusz utworzony w 2003 roku przez George'a W. Busha na światową walkę z AIDS i czteromiliardowa obietnica finansowania szczepień dla dzieci w Trzecim Świecie złożona przez Unię Europejską. - Fundacja Gatesów doprowadziła do ,globalnego ocieplenia" w dziedzinie ochrony zdrowia - entuzjazmuje się Kim w rozmowie z "Time'em".
Ale działania Gatesa budzą też kontrowersje. W 2000 roku blisko dziewięć milionów dolarów otrzymała londyńska International Planned Parenthood Federation - organizacja, która zajmuje się głównie walką o legalność aborcji i jest krytykowana za swój entuzjazm wobec chińskiej polityki populacyjnej. Gatesowie i ich ludzie już wcześniej wyrażali aprobatę dla propagowania idei kontroli przyrostu naturalnego w biedniejszych krajach, dotowali również amerykańską gałąź Planned Parenthood i kilka innych proaborcyjnych organizacji. Niektóre z tych dotacji kilkakrotnie przewyższały bardziej nagłośnioną pomoc, jak choćby trzy miliony dla ofiar tsunami w grudniu 2004 roku. Amerykańskie organizacje pro life wzywały do zasypywania Gatesów mailami protestacyjnymi, a niektóre nawet do bojkotu produktów Microsoftu. W ogień krytyki dostała się głównie Melinda, która deklaruje się jako praktykująca katoliczka.
Wątpliwości co do motywów Gatesa budzi też to, że jego działalność charytatywna ruszyła dopiero w 2000 roku, kiedy sprawy sądowe i oskarżenia o praktyki monopolistyczne popsuły dobry wizerunek Microsoftu i częściej niż dotychczas pokazywano firmę jako symbol bezwzględnego, globalnego korporacjonizmu. Odruch serca czy zręczny chwyt fachowców od marketingu?
Gates nie należy do darczyńców, których ,lewa ręka nie wie, co czyni prawa". Raczej niezależnie od pierwotnych intencji traktuje filantropię jako doskonałą reklamę. Na każdym kroku obnosi się ze swoimi dotacjami, na stronach jego projektów dobroczynnych zawsze w centralnym miejscu widnieje nazwisko Gatesa, a gdy o wielomilionowych darach wspominają specjalistyczne pisma komputerowe, nierzadko piszą o nich tak, jakby ufundował je Microsoft, a nie jego założyciel.
Odebrał biednym, by dać biednym?
Gatesa krytykują jednak nie tylko konserwatywni publicyści i zwolennicy cichej dobroczynności. Dwa lata temu skrajnie lewicowy komentator Greg Palast oskarżył właściciela Microsoftu, że jego pomoc dla Afryki to nic w porównaniu ze stratami najbiedniejszych krajów, po tym jak jego firma wsparła lobby farmaceutyczne w walce o traktat o handlowym zastosowaniu praw własności intelektualnej (TRIPS). Wielkie koncerny posłużyły się nim jako bronią w walce z wytwórcami tanich leków generycznych. "Odpowiedź Gatesa na wszelkie zarzuty była genialna - zaczął wydawać drobną część dochodów swojego monopolu, żeby kupić trochę leków dla frakcji umierających - ironizował Palast w jednym z artykułów. - Jego fundacja dała 200 milionów dolarów tym samym firmom farmaceutycznym, które uniemożliwiają dostarczanie Afryce tanich leków przeciw AIDS" - twierdził. Palast oskarżył Gatesa, że w czasie gdy sponsorowane przezeń leki dotrą pod koniec naszej dekady do miliona ludzi, poparta przez niego polityka ochrony praw autorskich
zablokuje dostęp do lekarstw 20 milionom innych.
Jednak miesięcznik "Forbes" wylicza, że niezależnie od intencji w latach 2000-2004 Gates przekazał na cele charytatywne 29 miliardów dolarów, pomniejszając swój majątek o jedną trzecią. Wiadomo, że prowadzi życie różne od większości członków bizneselity i nie obnosi się ze swoim bogactwem. Może dlatego jego działalność charytatywna ma więcej entuzjastów niż sceptyków. - To człowiek, który w dwójnasób zmienia świat - uznał Bono, odbierając razem z Gatesami nagrodę "Time'a". - Fundacja, drugie po Microsofcie dzieło Billa Gatesa, ma szansę stać się tym, które historia zapamięta bardziej.