PublicystykaMakowski: "Zamknięte cmentarze - decyzja dobra, ale spóźniona" [OPINIA]

Makowski: "Zamknięte cmentarze - decyzja dobra, ale spóźniona" [OPINIA]

Trudno nie odnieść wrażenia, że w ostatnich dniach i tygodniach rząd ugrzązł gdzieś pomiędzy całkowitym i rozważanym przecież w kuluarach lockdownem a działaniami punktowymi. Jednym z nich jest decyzja o zamknięciu cmentarzy od soboty do poniedziałku. Decyzja dobra, ale spóźniona. Naprawdę nie dało się jej ogłosić wcześniej, gdy wiele osób już wyjechało, a przedsiębiorcy kupili towar?

Premier Mateusz Morawiecki ogłosił zamknięcie cmentarzy na Wszystkich Świętych
Premier Mateusz Morawiecki ogłosił zamknięcie cmentarzy na Wszystkich Świętych
Źródło zdjęć: © PAP | Andrzej Grygiel
Marcin Makowski

 - Szybkie działania wiosną i latem dały nam pewne poczucie bezpieczeństwa i stabilności, ale druga fala COVID-19 zmiotła to poczucie. Stało się tak nie tylko w Polsce, ale też w całej Europie. Druga fala koronawirusa jest groźniejsza od pierwszej i trzeba bardzo szybko reagować - rozpoczął piątkową konferencję premier Mateusz Morawiecki, równocześnie przyznając, że to nowość, że do tej pory również w Polsce zdarzyło się popełniać błędy w przygotowaniu do walki z pandemią. Aby jednak nie pozostać gołosłownym, zapowiedział równocześnie stanowcze działania zmierzające do zahamowania przyrostu zachorowań.

Wszystkich Świętych. Co z przedsiębiorcami?

Kluczowym i tym, na które czekały miliony Polaków, było ogłoszenie decyzji o zamknięciu cmentarzy w całym kraju od 31 października do 2 listopada. - Wiele ze starszych osób mogłoby umrzeć, bo zaraziliby się podczas wizyty na cmentarzach - przekonywał premier, ale wielu z pewnością nie przekonał do innej rzeczy. Do timingu tej decyzji, który - podobnie jak w przypadku restauracji - zaplanowano na za pięć dwunasta.

 Tymczasem wielu małych przedsiębiorców, którzy z wyprzedzeniem musieli zamówić kwiaty, wiązanki i znicze, i już dzisiaj rozkładali swoje stragany pod nekropoliami, zostało nie tyle z niczym, ile ze stratami. Czy dla nich powstanie specjalna tarcza? Wątpię. Tymczasem co stało na przeszkodzie - wiedzą, jaka jest liczba i tempo zachorowań - aby zakomunikować społeczeństwu swoją decyzję choćby kilka dni wcześniej? Przecież obserwując skalę protestów na ulicach, nikt nie mógł się łudzić, że liczba pozytywnych testów będzie do soboty malała.

 Uspokojenie nastrojów społecznych? Od czegoś trzeba zacząć

Podjęto zatem decyzję dobrą, ale jak to często ostatnio bywa - spóźnioną. Równocześnie, choć rządzący realnie rozpatrywali scenariusz ogłoszenia pełnego lockdownu po przekroczeniu liczby 20 tys. chorych dziennie, tej decyzji nie podjęto, ograniczając się do apelowania do seniorów, aby pozostawali w domach, a do pracodawców, aby umożliwiali zdalne świadczenie usług. Dlatego nie podjęto? - Rząd obawiał się, że lockdown zostanie potraktowany jako próba stłumienia Strajku Kobiet, równocześnie miał świadomość, że to prawo byłoby dzisiaj nieprzestrzegane, a co za tym idzie kontrskuteczne - słyszę od jednego z moich informatorów.

 Premier oczywiście miał świadomość, że dzisiaj o przyszłej skali pandemii decyduje nie tyle przemieszczanie się na groby, ile masowe protesty osób niezadowolonych z antyaborcyjnej decyzji Trybunału Konstytucyjnego oraz działania Prawa i Sprawiedliwości. - Ostatnio podzieliły nas, Polaków, sprawy światopoglądowe. Ale teraz musimy je odłożyć, żeby skutecznie zwalczyć COVID-19. Możemy się spierać o te bardzo ważne kwestie, ale najpierw zadbajmy o życie naszych rodziców i dziadków - stwierdził Morawiecki, przypominając, że prezydent Andrzej Duda przygotowuje "kompromis do kompromisu", doprecyzowując wyrok TK w projekcie ustawy tak, aby umożliwić aborcję płodów z wadami śmiertelnymi. Czy to ostudzi emocje i uspokoi protesty? Wątpię, ale od czegoś trzeba zacząć.

 Marcin Makowski dla WP Opinie

Wybrane dla Ciebie
Węgierska pokusa PiS [OPINIA]
Tomasz P. Terlikowski
Komentarze (0)