Makowski: "Więcej, ostrzej, radykalniej. Tradycyjne media bardzo by chciały, ale to nie one zmieniają wyniki wyborów” [OPINIA]
Dwa wielkie bloki medialne – opozycyjny i prorządowy – starły się ze sobą w równoległej do Koalicji Europejskiej i PiS-u bitwie. ”Gazeta Wyborcza” wyciągnęła najcięższe działa rozkręcanych seryjnie afer, Telewizja Polska docisnęła kolanem partyjną propagandę. I co? I nic. Ludzie i tak zagłosowali po swojemu, bo politykę oceniają po tym, co widzą za oknem, a nie w gazecie czy telewizji.
Pamiętają Państwo ten moment, w którym Tomasz Lis chwilę przed ujawnieniem tzw. ”afery Srebrnej” wieszczył koniec PiS-u? Albo ten, w którym zapowiedział, że zaraz na stronie swojego tygodnika opublikuje szalenie optymistyczny sondaż, po którym Nowogrodzka zadrży w posadach? Albo przypominacie sobie Państwo okładki gazet i tygodników, z których celebryci ze smutnymi minami wyznawali, że oni już dłużej – parafrazując Zbigniewa Stonogę – w tym antyludzkim państwie kolejnego dnia nie zniosą?
Jak żyć w państwie PiS?
Bo jak wytrzymać, gdy władza zabija dziki, wynosi banany z Muzeum Narodowego a nauczycieli - kwiat narodu - zmusza do wychodzenia na barykady? Więcej łzawych historii w TVN i grzania porywającego niczym konferencje Państwowej Komisji Wyborczej Sławomira Broniarza. Więcej egzaltacji ”Wyborczej”, więcej ”nieogarniającego umysłem obecnej rzeczywistości” Stuhra, więcej Jandy, ”która nie ma już niczego do powiedzenia temu społeczeństwu”, bo się na nie obraziła. Więcej awatarów na Facebooku Ostaszewskiej, ostrzej u Jażdżewskiego, krytyczniej u Balcerowicza, śmielej u Tuska, radykalniej na Marszach Równości, progresywnej w przedszkolach, liberalnej w miastach. Tacę opodatkować, kopalnie pozamykać, pigułki dzień po zalegalizować. Więcej!
Ten przekaz ideowo-polityczny, choć wewnętrznie niespójny, zlał się w głowach wyborców jak magma i stopił z przekazem mediów opozycyjnych, które rzucając na szalę resztki szacunku do prasy i telewizji, zupełnie wprost zamieniły się w spindoktorów partii politycznych. Z wiarą we własną moc sprawczą, sądziły że dokument o pedofilii w Kościele braci Sekielskich czy ”Kler” Smarzowskiego, jeśli oni te wątki odpowiednio podpromują, poruszą lawinę rewolucji światopoglądowej, która zmiecie Zjednoczoną Prawicę. Ile miało być tych momentów zwrotnych? Rubikonów? Gejmczendżerów od siedmiu boleści?
Wniosków brak
Media obozu lewicowo-liberalnego, chociaż miały cztery lata na autorefleksję, jedyne do czego doszły to do konstatacji w stylu egzaltowanych felietonów Jarosława Kurskiego – ”za mało krzyczeliśmy, za cicho ostrzegaliśmy przed PiS-em”. I te właśnie media, zamykając się kolejny raz na własne życzenie w swoich bańkach komunikacyjno-towarzyskich, nie umiały właściwie zdiagnozować problemu, opisać rzeczywistości, ostatecznie ponosząc klęskę na polu zupełnie wprost artykułowanych ambicji – zmiany władzy.
Sądzę bowiem, że właśnie tym kryterium – polityczną skutecznością - należy część z nich dzisiaj oceniać. I pod tym względem, zarówno wynik Koalicji Europejskiej jak i Wiosny, stanowi widoczny sygnał zmierzchu tytanów. Co podnosi oglądalność albo sprzedaż gazet, niekoniecznie podnosi słupki wyborcze. Bez względu na to ile plakatów z napisem ”KONSTYTUCJA” dołączymy do dzienników.
Miara skuteczności TVP
Czy to oznacza, że skoro Zjednoczona Prawica osiągnęła historyczny sukces w wyborach europejskich, przysłużył się do tego wyniku toporny styl TVP i agitacja mediów prorządowych? Czy dzięki ich mobilizacji i oratoryjnego zapałowi, przebito szklany sufit przyczyniając się do pozyskania ponad 400 tys. wyborców więcej, niż w wyborach z 2015 roku? Wątpię.
To, czy Danuta Holecka zrobiła miły wywiad z prezesem po ”Wiadomościach” ma na realne sympatie i tzw. momentum polityczne wpływ mały albo żaden. Nawet w PRL-u propaganda sukcesu sprawdzała się tylko przez tych kilka lat rządów Edwarda Gierka, podczas których kredyty z Zachodu jeszcze płynęły, a malowanie trawy na zielono nie raziło, dopóki oddawano nowe mieszkania, Polska wygrywała na mundialu, kurczaki się niosły a krowy cieliły.
I właśnie to – rzeczywistość za oknem – a nie paski TVP Info, są dzisiaj realnym kapitałem PiS-u. Prawdziwą, systemową przyczyną kolejnych wygranych wyborów. Sam wielokrotnie słyszałem od polityków i dziennikarzy mediów publicznych oraz od wyborców Zjednoczonej Prawicy, że Telewizja Polska zaczyna ich męczyć. Nie tyle mobilizuje, co pozwala trwać w miłym uczuciu strefy komfortu, które jednak coraz częściej zaczyna się robić nieznośne, bo nie szanuje rzeczywistości i ich inteligencji. Faktu, że oglądają inne telewizje i mają internet, dlatego potrafią konfrontować jedno z drugim.
Jak wygrać wybory?
Dopóki jednak jest koniunktura, ludzie czują się docenieni, zaopiekowani i bezpieczni – a ten stan utożsamiają z obecną władzą – media będą wtórne w stosunku do codzienności. W jedną, jak i w drugą stronę. Owszem, nadal kogoś wypunktują, stworzą temat do debaty na dzień czy tydzień. Jakiś polityk przejedzie się jak Ryszard Petru na Maderze, a inny wyrośnie na bohatera, ale jeżeli PiS będzie umiał utrzymać się na ekonomicznej fali wznoszącej, gasząc konflikt światopoglądowy m.in. na linii kościelnej, będzie w Polsce rządził.
Bo niczym Beata Szydło w Krakowie, albo Mateusz Morawiecki na wałach przeciwpowodziowych, będą się wydawać normalni, pracowici i empatyczni. A propos pracowitości – podróżując intensywnie podczas kampanii po Małopolsce, obserwowałem plakaty wyborcze w tym największym okręgu do europarlamentu. Koalicja Europejska poza Krakowem właściwie nie istniała. Województwo i dziesiątki małych wsi oraz miejscowości oddano bez walki. I to, że ktoś do przysłowiowej Kasiny Wielkiej przyjechał i uścisnął dłoń stanowi dzisiaj prawdziwy gamechanger. Pobudka.
Marcin Makowski dla WP Opinie