Makowski: "W PiS-ie zadowoleni z Horały. W debacie w TVN wypadł 'jak pistolet'" [OPINIA]
Jeszcze chwilę przed debatą w TVN Radosław Fogiel, wicerzecznik PiS-u, mówił, że partia zastanawia się, czy nie wycofać swojego kandydata. Obawiano się, że zostanie on potraktowany przez prowadzących i polityków "jak polityczna piniata". Nic takiego się nie stało. Po występie Marcina Horały w partii dominują głosy, że "swój cel zrealizował". Jego pozycja wzrośnie?
Po słabszym niż się spodziewano występie wicepremiera Jacka Sasina w pierwszej debacie w Telewizji Polskiej - z ograniczoną możliwością ripostowania i względnie wygodnymi dla rządu pytaniami - nawet część polityków Prawa i Sprawiedliwości zaczęła w kuluarach mówić, że na trudniejszy grunt w TVN-ie, trzeba wysłać kogoś dynamiczniejszego i młodszego. I choć do ostatniej chwili organizatorzy debaty informowali, że reprezentant rządu się nie zmieni, ostatecznie w studiu pojawił się Marcin Horała. Prawnik i politolog związany politycznie z Trójmiastem, od 2018 r. przewodniczący komisji śledczej ds. wyłudzeń VAT.
"Wybitnie niesprzyjające warunki"
- Marcin poradził sobie w wybitnie niesprzyjających warunkach - mówi WP Radosław Fogiel, pytany o ocenę wystąpienia Horały. Do ostatniej chwili rozważano jednak każdy scenariusz. - Faktycznie braliśmy pod uwagę, aby na debatę nie iść. Przeważyło jednak przekonanie, że wycofanie kandydata zostanie odebrane przez wyborców jak ucieczka. A tego nie chcieliśmy. Wiedzieliśmy jednak, że to będzie ustawka. Wysłanie na rozstrzelanie - przekonuje jeden ze sztabowców PiS-u, który ujawnia, że do ostatniej chwili m.in. minister Michał Dworczyk negocjował w siedzibie stacji warunki wzięcia udziału w debacie. Stąd miało się wziąć nieporozumienie z kandydatem i zaskoczenie po wystawieniu Marcina Horały.
- W rozmowach w poniedziałek daliśmy jasno do zrozumienia, że nikogo jeszcze oficjalnie ze strony PiS-u nie zgłaszamy. Zanim to zrobimy, chcieliśmy mieć pewność, że szanse będą równe, a formuła spotkania da naszemu przedstawicielowi możliwość kontrowania - mówi Wirtualnej Polsce jeden z polityków prawicy. Horała nie był, zdaniem sztabowców, "wyciągnięty z kapelusza", ale właściwie od momentu, w którym stało się jasne, że po TVP odbędzie się jeszcze jedna debata, przygotowywał się do wystąpienia.
Dlaczego nie Jacek Sasin?
- Trwa finisz kampanii, to normalne, że nie można jednej osobie kazać dwukrotnie występować w roli "debatowca". Ona też musi prowadzić swoją agitację w terenie. Patrząc pragmatycznie, nie wiem, czy debatę w TVN ogląda więcej naszych wyborców, niż spotka się z Jackiem Sasinem przez cały dzień jeżdżenia po małych miejscowościach - mówi jedna z osób działających w strukturach PiS-u.
Z kolei inny polityk współodpowiedzialny za komunikację rządu podczas kampanii stwierdził, że nie rozumie zdziwienia gospodarzy dyskusji. - Decyzja o Horale i jego wystawieniu do pojedynku została podjęta na 100 proc. z poniedziałku na wtorek, ale nie wiem, skąd TVN wziął Sasina. Wspominaliśmy tylko jakiś czas temu, że weźmie on udział w jednej z debat, ale nie, że na pewno u nich - słyszę. Gdy dopytuję o ocenę wystąpienia Marcina Horały, błyskawicznie padają słowa: "perfekcyjne".
Horała wzmocniony po debacie?
Sztabowcy oraz politycy partii, choć raczej nie mówią, że wygrał, podkreślają, że młody polityk spełnił powierzone mu zadanie. - Zbriefowaliśmy Marcina, daliśmy mu dane, a on się przygotował i wystrzelił jak pistolet - twierdzi sztabowiec PiS-u. Jego zdaniem, Horała "miał mocno nie przegrać, a zrobił znacznie więcej". Ma się to jednak nie przekładać na pozycję w partii, która "i tak jest silna, a Horała szefuje w prawie dwóch okręgach wyborczych".
- Czy go wzmocniło, nie wiem. Dostał zadanie do wykonania, spisał się i zrobił to, czego od niego oczekiwaliśmy jako sztab - dodaje Radosław Fogiel.
- Mieliśmy jeszcze kilka tricków w rękawie, ale zachowamy je na inne okazje - ujawnia WP inna osoba współodpowiedzialna za przygotowanie polityka. - Miał wybrzmieć przekaz godnościowy i to, że Horała jest przez wszystkich atakowany, a TVN spełnia rolę partii politycznej. Wszystko co założyliśmy, Marcin "dowiózł" - kończy rozmowę.
Marcin Makowski dla WP Opinie