Makabryczne odkrycie w Lubawie. Matka usłyszała zarzut zabójstwa
Zarzut trzykrotnego zabójstwa postawiła prokuratura mieszkance Lubawy, w domu której znaleziono zwłoki trzech noworodków. Kobieta przyznała się do winy i złożyła wyjaśnienia; powiedziała, że dzieci zostały uduszone - poinformowała prokuratura w Iławie.
10.04.2013 | aktual.: 10.04.2013 20:00
W Prokuraturze Rejonowej w Iławie zakończyło się 2,5-godzinne przesłuchanie 41-letniej Lucyny D. Jak powiedział prokurator Jan Wierzbicki, kobieta opowiedziała, jak doszło do śmierci dzieci. - Z wyjaśnień kobiety wynika, że rodziła dzieci w domu. Powiedziała także, że dzieci zostały uduszone - mówił prokurator.
Dodał, że postawione zarzuty zabójstwa dotyczą lat 2009, 2010 i 2013. Pytany przez dziennikarzy, czy ciąż mogło być więcej, odpowiedział, że śledztwo "jest w początkowej fazie i nie może podawać szczegółów".
Jak poinformował, prokuratura złoży wniosek do sądu o aresztowanie Lucyny D. na trzy miesiące. Jeszcze w środę śledczy planują przesłuchać męża podejrzanej, 41-letniego Janusza D. Na piątek zaplanowano sekcję zwłok noworodków.
Małżeństwo D. zostało zatrzymane we wtorek po południu po informacji, że kobieta mogła urodzić, a następnie sprzedać dziecko. W zamrażalniku lodówki w ich domu śledczy znaleźli ukryte zwłoki nowo narodzonych chłopców.
Jeszcze we wtorek wieczorem policjanci przesłuchali kobietę i postawili jej zarzut trzykrotnego zabójstwa. Według nieoficjalnych informacji kobieta miała powiedzieć śledczym, że "urodzone dzieci trzymała w zamrażalniku, bo nie mogła się z nimi rozstać".
Zatrzymane małżeństwo ma czworo dzieci w wieku 22, 19, 15 i 6 lat. We wtorek po zatrzymaniu rodziców trafiły one pod opiekę rodziny. Dzieciom oraz rodzicom zatrzymanego małżeństwa zaoferowano pomoc psychologów z Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Iławie; pomoc zaproponował też samorząd Lubawy.
Według policji rodzina D. nie była rodziną patologiczną, policja nie miała informacji o tym, że mogło tam dochodzić do przemocy. Oboje rodzice pracowali. Lubawski miejski ośrodek pomocy społecznej podał, że rodzina nie była objęta jego opieką i dlatego pracownicy nie wiedzieli o ciążach kobiety.