Magdalena Środa szkaluje naród polski?
Serce felietonisty rośnie, gdy jego teksty spotykają się z żywą reakcją czytelników. Czasem jednak reakcje przerastają aspiracje twórcy i czuje on się niepotrzebnie wywyższony. Oto europarlamentarzystka, doktor nauk medycznych, Urszula Krupa pochyliła się nad moim ostatnim tekstem („Grzechy polskiego katolicyzmu”), tekst poruszył ją do głębi, i tak poruszona, prosto z Brukseli napisała „zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa”. I to, ni mniej ni więcej, tylko do samego Prokuratora Generalnego i Ministra Sprawiedliwości w jednej osobie.
ZOBACZ TAKŻE:
Felieton - Grzechy polskiego katolicyzmu
Patriotycznej czujności posłanki nie stępiła – jak widać - nawet kosmopolityczna atmosfera Brukseli, gdzie przebywa, może nawet przeciwnie, brak polskich bocianów, mleczy i sanktuariów czujność tę wzmógł i tęsknotę za czystym polskim narodem pobudził i umocnił. Posłanka Krupa postanowiła więc czystości tej bronić. Przed czym?
Przed stwierdzeniem, że – zacytuję samą siebie – „Moralne elementy wiary katolickiej nie mają żadnego przełożenia na postawy moralne. Katechizacja i nasycanie Polski różnymi rekolekcjami, mszami, krzyżami, modlitwami i sakramentami nie wpływa w ogóle na etyczność Polaków. Poziom zaufania, wzajemnej pomocy, tolerancji czy codziennej życzliwości jest znacznie niższy niż w krajach zlaicyzowanych. Polacy są narodem nieufnym, podejrzliwym, zamkniętym w obrębie rodzin, o bardzo niskim kapitale społecznym, zerowej aktywności lokalnej, nikłym zaangażowaniu na rzecz bliźnich, wysokiej przestępczości i odwrotnym do niej poziomie kultury osobistej”.
Zdania te według posłanki Krupy „zniesławiają i znieważają Naród Polski a także kapłanów Kościoła katolickiego”. Zapewne nie przejęłabym się tym absurdalnymi zarzutami gdyby nie to, że od jakiegoś czasu denerwuje mnie to zawłaszczanie narodu polskiego przez skrajną katolicką prawicę, tak jakby miała ona monopol na definiowanie narodu, zwłaszcza zaś prawo do wykluczania z niego. Skąd u posłanki Krupy, Młodzieży Wszechpolskiej, Jarosława Kaczyńskiego, LPR i NOP i większości biskupów przekonanie, że to oni wiedzą, czym jest naród polski, czym nie jest, co go obraża, co poniża, a co buduje. Skąd to przekonanie, że Polacy to katolicy? I tylko katolicy, a jak katolicy, to moralnie bez zarzutu? Otóż naród polski to również ateiści, homoseksualiści, kosmopolici, liberałowie, kobiety, feministki jak również ci, którym leży na sercu troska o standardy moralności życia publicznego. To że w Polsce są one niesłychanie niskie, widać z badań socjologów, danych policji i obserwacji życia codziennego.
Tak jak widać z innych badań, że Polska jest rzeczywiście narodem ogromnie religijnym. Gdyby ta religijność przekładała się na moralność zapewne bylibyśmy wspólnotą aniołów, a przecież nawet posłanka Krupa wiedzieć musi, że nie jesteśmy, ba! daleko nam nie tylko do wspólnoty aniołów, ale i wspólnoty Szwedów, Duńczyków, Anglików czy Belgów. Mnie to boli, posłankę Krupę być może cieszy („niech na całym świecie wojna, byle polska wieś zaciszna, byle polska wieś spokojna”). Zgodnie z badaniami European Social Survey poziom wzajemnego zaufania jest w Polsce najniższy wśród wszystkich badanych krajów, zajmujemy również przedostatnie miejsce w Europie (za nami jest tylko Bułgaria) jeśli chodzi o dobrowolną aktywność na rzecz innych (choćby o sąsiedzką pomoc, udział w organizacjach pozarządowych etc.). „Ponad połowa Polaków nisko ceni sobie dobro wspólne, mało obchodzi ich udział w jego budowaniu (na przykład przez płacenie podatków, ceł), bardziej, nadużywanie społecznej puli (przez niepłacenie czynszu, pracę na
czarno, jazdę na gapę). Po 18 latach budowania demokratycznego państwa (…), którego jednym z fundamentów jest tworzenie dobra publicznego i rozsądne nim gospodarowanie, dobro to nie jest dla Polaków przedmiotem szczególnej troski. Wyniki badań są alarmujące” – piszą autorzy „Diagnozy społecznej 2007”, którym posłanka Krupa tez powinna postawić zarzut o zniesławianie Narodu Polskiego.
Polski katolicyzm nie zmienia tej sytuacji, tylko ją utrwala. Kościołowi chodzi głównie o posłuszeństwo, a nie o umiejętność rozwiązywania problemów czy moralną wrażliwość na krzywdę innych. Nie sposób zresztą stać się lepszym moralnie, bardziej odpowiedzialnym czy zaangażowanym społecznie poprzez dawanie na tacę, zdobienie ołtarzy czy mnożenie relikwii. Nie twierdzę, że jest w tym coś niewłaściwego czy szkodliwego, to kwestia wiary, ale sądzę, że to absolutnie nie wystarcza. Naród to nie tylko przedmiot sentymentalnych przeżyć czy religijnych deklaracji, ale i „wielki zbiorowy obowiązek”.
I sądzę, że wyrażanie takich opinii z pewnością nikogo, kto o ten naród rzeczywiście się troszczy, obrazić nie może. A katolicyzm i jego kapłani są w Polsce tak silni, że nic nie jest w stanie im zaszkodzić. Jeśli jednak pani poseł Krupa nie ma takiej wiary, powinna raczej popracować nad jej wzmocnieniem niż przysparzać pracy polskiemu wymiarowi sprawiedliwości.
Magdalena Środa specjalnie dla Wirtualnej Polski