PolitykaMagdalena Ogórek przerywa milczenie i oskarża SLD. "Grali na przegraną"

Magdalena Ogórek przerywa milczenie i oskarża SLD. "Grali na przegraną"

Magdalena Ogórek twierdzi, że SLD uniemożliwił jej przeprowadzenie skutecznej kampanii wyborczej. Dodaje, że partia "grała na przegraną". Ogórek milczała tydzień, ale w piątek na blogu przedstawiła swoją wersję wydarzeń. Kandydatka opisała m.in. szczegóły ustaleń z partią Leszka Millera.

Magdalena Ogórek przerywa milczenie i oskarża SLD. "Grali na przegraną"
Źródło zdjęć: © PAP | Leszek Szymański

15.05.2015 | aktual.: 16.05.2015 07:10

"Zaproponowali mi, że wesprą mój własny program. Wyraziłam zgodę tylko pod warunkiem, że startuję jako kandydat niezależny, że sama będę mogła wybrać sztab spośród znanych mi ludzi. SLD obiecało, że zbierze podpisy i dodatkowo wesprą kampanię finansowo. Ustaliliśmy, iż ja będę odwoływała się do wszystkich obywateli, natomiast do elektoratu SLD będzie odwoływała się wyłącznie partia. Przy podejmowaniu decyzji ważne też było dla mnie to, że nie stawiali żadnych warunków promowania SLD, czy ich programu oraz obietnica, że nie będą w żaden sposób ingerować w kampanię." - napisała Ogórek.

Jak podkreśla Ogórek, z tych założeń niewiele wyszło. Powód? Łamanie ustaleń przez SLD. Kandydatka zarzuca partii, że ta "grała na przegraną" i bez żadnych konsultacji sama sformowała jej sztab.

"Z chwilą, gdy podpisałam pełnomocnictwa, nagle powstał sztab, złożony wyłącznie z ludzi, wyznaczonych przez SLD. Ani jedna osoba nie była ode mnie. Pełnomocnik finansowy nie odbierał telefonów, albo nie udzielał żadnej odpowiedzi. Przez pierwsze dwa miesiące budżet, jaki był do dyspozycji, to 0 zł. O tym, jaki był końcowy budżet, dowiedziałam się z mediów. Gdy tylko zebrano podpisy i chciałam przejść do drugiego etapu, natychmiast rozpoczęły się straszne naciski i presja, iż muszę teraz podziękować aparatowi i zrezygnować z mojej wizji kampanii. Poinformowano mnie, że zapłacą za nakręcone spoty TV i pozostałe materiały pod warunkiem, że zrezygnuję ze swojej strategii i będę jeździć do lokalnych baronów. Byłam bez wyjścia, bo nie miałam nikogo w sztabie, a zrealizowane materiały były nieopłacone. Dalej to już były tylko przepychanki, nie kampania. Oni grali na przegraną z wynikiem, zbliżonym do dziesięciu procent, a ja skoro poświęciłam karierę i pracę w TV, starałam się na początku walczyć o zwycięstwo, ale
ich strategia była dla mnie nie do pojęcia i nie dawała żadnych szans. Przegrana z 1% czy 15% to i tak przegrana. Tak więc zrezygnowałam z kampanii i jeździłam już tylko do ludzi aparatu dziękować za głosy, bo codziennie mnie naciskali, że jestem im to winna" - czytamy w oświadczeniu Magdaleny Ogórek.

Źródło: naTemat.pl
Zobacz również: Waniek: największy błąd Magdaleny Ogórek
Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (758)