Macierewicz żąda, by katastrofę zbadali unijni eksperci
Antoni Macierewicz (PiS) wezwał premiera Donalda Tuska do podjęcia działań, które spowodują włączenie w badanie katastrofy smoleńskiej unijnych ekspertów. W liście do Tuska poseł powołuje się na unijne rozporządzenie, które jednak - zdaniem KE - nie ma zastosowania do tej katastrofy.
W piśmie do premiera Macierewicz, szef parlamentarnego zespołu ds. zbadania przyczyn katastrofy Tu-154M, powołuje się na unijne rozporządzenie w sprawie badania wypadków i incydentów w lotnictwie cywilnym oraz zapobiegania im z 30 października 2010 r.
Poseł domaga się m.in. włączenia ekspertów EASA (Europejskiej Agencji Bezpieczeństwa Lotniczego) do prac nad badaniem przebiegu i przyczyn katastrofy pod Smoleńskiem.
Tymczasem rzeczniczka Komisji Europejskiej ds. transportu Helen Kearns powiedziała, że rozporządzenie to nie ma zastosowania do katastrofy TU-154 M, ponieważ odnosi się jedynie do lotów cywilnych, a nie wojskowych.
- Jestem w stu procentach pewna, że polski wypadek jest poza rozporządzeniem - powiedziała Kearns. W rozumieniu KE był to lot wojskowy, bo "samolot był prowadzony przez wojskowe siły powietrzne".
Rzeczniczka dodała, że rozporządzenie określa zasady badania przyczyn wypadków lotniczych na terenie krajów UE. - Miejsce zdarzenia jest kluczowe dla tego, jak prowadzone jest śledztwo - powiedziała. Pytana o udział ekspertów EASA w śledztwach odparła, że państwo trzecie może zaprosić agencję do udziału w badaniu przyczyn wypadku - ale jako doradcę.
Z kolei w liście do premiera Macierewicz pisze o tym, że w związku z wejściem w życie unijnego rozporządzenia należy m.in. zwrócić się do strony rosyjskiej z informacją o przedłużeniu terminu sporządzenia polskiej odpowiedzi na raport MAK (Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego) do czasu zapoznania się z nim ekspertów EASA.
Macierewicz chce włączenia ekspertów EASA do prac nad badaniem przebiegu katastrofy, a także zwrócenia się o współdziałanie w sprawie badania do ICAO (Międzynarodowa Organizacja Lotnictwa Cywilnego) i amerykańskiej agencji badającej m.in. wypadki lotnicze - National Transportation Safty Board (Narodowa Rada Bezpieczeństwa Transportu).
KE podkreśliła, że unijne rozporządzenie powtarza zapisy konwencji chicagowskiej z 1944 r. Zgodnie z tą konwencją, jak przypomniano na wstępie rozporządzenia, "badanie wypadków i poważnych incydentów powinno być prowadzone na odpowiedzialność państwa, w którym nastąpił wypadek czy poważny incydent, albo państwa rejestracji, jeśli miejsce wypadku lub poważnego incydentu nie może być definitywnie przypisane do terytorium jakiegokolwiek państwa. Dane państwo może przekazać zadanie prowadzenia badania innemu państwu lub zwrócić się do niego o pomoc. Badanie zdarzeń lotniczych w Unii powinno odbywać się w podobny sposób".