Spięcie w Sejmie. Dziennikarz TVN24 pytał Macierewicza o Smoleńsk
Podczas wtorkowej konferencji prasowej w Sejmie doszło do ostrej wymiany zdań między Antonim Macierewiczem a dziennikarzem TVN24. Piotr Świerczek pytał posła PiS m.in. o dowody na to, że katastrofa smoleńska jest efektem zamachu. W odpowiedzi Macierewicz zarzucił Świerczkowi szerzenie "kłamliwej propagandy".
Piotr Świerczek jest autorem serii reportaży dotyczących pracy podkomisji smoleńskiej kierowanej przez Antoniego Macierewicza. Dziennikarz zdemaskował w nich wiele z tez powtarzanych przez Macierewicza nt. wydarzeń 10 kwietnia 2010 roku.
We wtorek po południu Sejm głosował nad wnioskiem prokuratury o wyrażenie zgody na pociągnięcie Macierewicza do odpowiedzialności karnej (uchylenie immunitetu). Prokurator chce postawić posłowi PiS zarzut, że m.in. jako szef tzw. podkomisji smoleńskiej ujawnił informacje niejawne.
Podczas konferencji prasowej w Sejmie Macierewicz zaprzeczył, jakoby podkomisja ujawniła informacje niejawne.
- Pan tutaj chce formułować swoją kłamliwą propagandę, by przedstawić mnie, jako osobę nieuczciwą (...). Pan się myli - oświadczył Macierewicz, pytany o dowody na poparcie swoich kontrowersyjnych tez nt. katastrofy smoleńskiej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz też: Duda popełnił błąd ws. Karnowskich? Krytyczny głos jego doradcy
Spytali Macierewicza o wybuch w Smoleńsku. Poseł zarzucił TVN24 kłamstwa
Piotr Świerczek przypomniał, że Macierewicz sugerował m.in., iż ci członkowie podkomisji, którzy podważali tezę o zamachu, pracują dla obcego wywiadu. Poseł PiS zaprzeczył, by kiedykolwiek takie słowa z jego ust padły. Utrzymywał też, że osoby te nie zostały wyrzucone z podkomisji, ale same z niej odeszły.
- Amerykański instytut NIAR dowiódł jednoznacznie (...), że roztrzaskanie się samolotu o ziemię w taki sposób, w jaki się to odbyło, jest możliwe, a więc sugestia była prosta, że w Smoleńsku mogło dojść do zwykłej katastrofy. Raport ma prawie 3 tys. stron, pan ujawnił zaledwie 1,3 tys. Czy dlatego, że pozostała część nie pasowała do pana tezy? - dociekał dalej Świerczek.
- Umowa z NIAR-em dotyczyła wyłącznie symulacji uderzenia w ziemię, niczego innego. Powtarza pan kłamstwa po to, żeby móc je propagować - atakował Macierewicz.
Dziennikarz TVN24 zarzucił politykowi, że ten celowo zataił również wyniki badań, które dowiodły, że ślady materiałów wybuchowych znajdowały się też na bliźniaczym Tu-154M, który znajduje się na lotnisku wojskowym w Mińsku Mazowieckim.
- Sprawa obecności materiałów wybuchowych została zdefiniowana zarówno przez nas, jak i przez zagranicznych badaczy w Wielkiej Brytanii. Od roku 2010 do roku 2020 prokuratura kłamała w sprawie obecności materiałów wybuchowych. Dopiero gdy te materiały zidentyfikowali Brytyjczycy, musieli się do tego przyznać. Tak, nie ma wątpliwości, że była olbrzymia ilość materiałów wybuchowych - powiedział Macierewicz, nie odnosząc się do treści pytania.
Dziennikarze pytali ponadto Macierewicza, dlaczego nie ujawnił dokumentu, na który się powołuje, a który miał znosić klauzulę tajności z upublicznianych przez niego dokumentów.
- Ja się na takie zachowanie TVN-u w żadnym wypadku nie zgodzę - oświadczy poseł, kolejny raz unikając odpowiedzi na zadane pytanie.
Dopytywany oświadczył w końcu, że dokument ten "został zabrany przez ludzi Kosiniaka-Kamysza".
Przeczytaj też:
Źródło: TVN24