Macierewicz krzyczy z mównicy. "Przekazujecie kłamstwa"
Piątkowy wieczór w Sejmie okazał się pełen emocji. Poseł PiS Antoni Macierewicz zarzucił szefostwu MON kłamstwo ws. działań podkomisji smoleńskiej. Porównał ich działania do działań Rosjan ws. zbrodni katyńskiej. Posłowie PiS nagrodzili go oklaskami i razem z nim opuścili salę obrad.
08.11.2024 | aktual.: 08.11.2024 21:52
W piątek w Sejmie szef MON przekazał informację na temat raportu dotyczącego działań komisji smoleńskiej kierowanej przez Antoniego Macierewicza. Swoją informację na temat śledztw prowadzących w prokuraturze dotyczącej katastrofy smoleńskiej przedstawił także minister sprawiedliwości, prokurator generalny Adam Bodnar.
Gorąco zrobiło się jednak dopiero wtedy, gdy rozpoczęły się 10-minutowe oświadczenia posłów w imieniu klubów. Na mównicę jako pierwszy wszedł Antoni Macierewicz.
- Muszę powiedzieć, że w zasadzie uważałbym, że na tę skalę kłamstw, bezczelności, oszustw, którego istotą jest stwierdzenie, że badaniem zbrodni rosyjskiej popełniam nienawiść, że badanie zbrodni rosyjskiej jest podziałem narodu, to rzecz niedopuszczalna - grzmiał z mównicy.
Z sali dobiegło pytanie: "A pan się badał?".
Pada porównanie ze zbrodnią katyńską
- To pokazuje istotę rzeczy, z którymi mamy do czynienia. To, co powiedział pan Kosiniak-Kamysz, pan Tomczyk, to, tak jak oni się zachowują w sensie merytorycznym, to rzecz nieprawdopodobna - mówił.
Zobacz także
- Przez cały czas przekazujecie fikcję, przekazujecie kłamstwa - krzyczał z mównicy Macierewicz.
Macierewicz: Przez dwie godziny mnie atakowano
Po 10 minutach jego wystąpienia, prowadząca obrady wicemarszałek Sejmu Dorota Niedziela, zwróciła mu uwagę, że czas na jego wypowiedź już się skończył.
- Podkomisja udowodniła i jednoznacznie stwierdziła, że mieliśmy do czynienia z wybuchem - kontynuował Macierewicz, nie zważając na uwagi wicemarszałek Sejmu. Następnie pokazał kolaż zdjęć, przekonując, że ukazuje on "loki powybuchowe".
Gdy marszałek po raz kolejny zwróciła mu uwagę, oświadczył, że "przez dwie godziny go atakowano, obrażano i szkalowano", a on nie może się teraz bronić.
Po kilku kolejnych upomnieniach wicemarszałek wyłączyła mikrofon posłowi PiS. Ten jednak kontynuował swoje wystąpienie. Zszedł dopiero po kolejnych kilku minutach. Posłowie z jego ugrupowania nagrodzili go brawami, a następnie razem z nim opuścili salę obrad.