PolskaMacierewicz: informacje w prasie o aneksie to popłuczyny

Macierewicz: informacje w prasie o aneksie to popłuczyny

Były szef kontrwywiadu Antoni Macierewicz powiedział, że opublikowane przez "Dziennik" fragmenty aneksu do raportu z likwidacji WSI to "absolutne popłuczyny" i "nieprawda". Według dziennika, aneks kończy konkluzja, że przed Trybunałem Stanu należy postawić prezydenta Lecha Wałęsę i trzech byłych ministrów obrony narodowej: Janusza Onyszkiewicza, Bronisława Komorowskiego i Jerzego Szmajdzińskiego.

09.04.2008 | aktual.: 09.04.2008 14:59

Na pewno nie było żadnego przecieku z aneksu, który znalazłby się w artykule w "Dzienniku" - podkreślił. To co zrobił +Dziennik+, to bubel bez podstaw - dodał.

"Dziennikowi" po długich staraniach udało się kupić na bazarze to, co dziś opublikował. To nie jest wielki uzysk. Na pewno nie jest to tekst raportu to jest mniej więcej 1/10 tego, co zostało na temat aneksu już dawno powiedziane - powiedział Macierewicz.

To popłuczyny, do tego jeszcze nieprawdziwe, na temat tego, co i tak już wiadomo o aneksie - dodał. Jak ocenił, materiał w "Dzienniku" świadczy, że autor artykułu nawet nie przeczytał raportu.

Macierewicz powiedział też, że składa kondolencje redaktorowi naczelnemu "Dziennika" za kupno na bazarze - jak to określił - "takich bzdur". Pan redaktor naczelny zapłacił duże pieniądze na bazarze za nic - ocenił.

Pytany, czy w aneksie znajduje się konkluzja o postawieniu 4 polityków przed Trybunałem Stanu, Macierewicz powiedział, że "wszystkie te nazwiska w raporcie, jako osób, które nie dopełniły obowiązków, bądź odpowiedzialne są za istotne nieprawidłowości, a nawet za tolerowanie działań przestępczych w byłych WSI, są wymienione". Nie ma w tej sprawie nic nowego ta kwestia jest już rozstrzygnięta w raporcie - dodał.

Pytany, kiedy prezydent powinien upublicznić aneks, Macierewicz powiedział, że takie pytanie należy zadać Lechowi Kaczyńskiemu.

Wiarygodność opublikowanych przez "Dziennik" informacji potwierdził zastępca redaktora naczelnego gazety, Cezary Bielakowski. Mogę tylko potwierdzić raz jeszcze, że aneks kończy się listą osób, które mają ponieść odpowiedzialność przed Trybunałem Stanu - dodał.

Bielakowski, odnosząc się do słów Macierewicza, powiedział, że dziennikarze "oczywiście nie kupili aneksu na bazarze, ani w ogóle go nie kupili, tylko dotarli do informacji metodami dziennikarskimi". Dodał, że słowa Macierewicza "nie zasługują na komentowanie i wdawanie się w polemikę".

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)