Macierewicz dopatrzył się momentu eksplozji. "Znaleźliśmy go w zapisie rejestratorów"
Moment eksplozji został zidentyfikowany, znaleźliśmy go w zapisie jednego z rejestratorów - poinformował w sobotę minister obrony narodowej Antoni Macierewicz, zapytany przez dziennikarzy o aktualne ustalenia ws. katastrofy smoleńskiej.
Minister brał udział w zjeździe szefów klubów Gazety Polskiej w Spale (Łódzkie).
W odpowiedzi na pytanie o aktualne ustalenia w sprawie katastrofy smoleńskiej, szef MON przypomniał wnioski, działającej przy MON podkomisji ds. ponownego zbadania katastrofy smoleńskiej, zawarte w raporcie z kwietnia br.
- Wtedy ustaliliśmy, że doszło do eksplozji, która ostatecznie samolot zniszczyła – to sprawa zasadnicza, bo jest jeszcze wiele dodatkowych szczegółów. Obecnie wiemy dużo więcej. Znaleźliśmy w zapisie jednego z rejestratorów moment eksplozji – został zidentyfikowany. Zajmujemy się obecnie jego analizą i wykluczeniem wszystkich możliwości innej interpretacji tego elektronicznego zapisu – dodał.
Raport podkomisji smoleńskiej w przyszłym roku
Według ministra, do końca wiosny przyszłego roku przedstawiony zostanie raport wskazujący nie tylko przebieg wydarzeń, ale i głównych odpowiedzialnych za tragedię pod Smoleńskiem.
Podkomisja ds. ponownego zbadania katastrofy smoleńskiej została powołana w lutym 2016 roku. Jej ustalenia budzą liczne kontrowersje. 10 kwietnia br., w siódmą rocznicę katastrofy smoleńskiej, podkomisja zaprezentowała film, w którym postawiła hipotezę, że przyczyną tragedii była seria eksplozji ładunków termobarycznych w kadłubie, centropłacie i skrzydłach samolotu, a "jeszcze przed przelotem nad słynną brzozą rozpoczęła się destrukcja lewego skrzydła, o czym świadczą odłamki leżące kilkadziesiąt metrów wcześniej". Według komisji brzoza mogła zostać złamana przez "uderzające elementy konstrukcji samolotu odrywające się od rozpadającego się już wcześniej skrzydła".
Według dotychczasowych ustaleń podkomisji, "liczne zniszczenia lewego skrzydła samolotu noszą ślady wybuchu".
Szef MON mówił we wtorek, że materiały, którymi dysponuje obecnie podkomisja "pozwalają na jasne zdefiniowanie, jak doszło do tragedii". Jak tłumaczył wówczas, chodzi m.in. o materiały, "które związane są z analizą rejestratorów lotu".
W latach 2010-11 katastrofę smoleńską badała Komisja Badania Wypadków Lotniczych, której przewodniczącym był ówczesny szef MSWiA Jerzy Miller. W opublikowanym w lipcu 2011 r. raporcie, komisja Millera stwierdziła, że przyczyną katastrofy było zejście poniżej minimalnej wysokości zniżania, a w konsekwencji zderzenie samolotu z drzewami, prowadzące do stopniowego niszczenia konstrukcji maszyny. Komisja podkreślała, że ani rejestratory dźwięku, ani parametrów lotu nie potwierdzają tezy o wybuchu na pokładzie samolotu.
Katastrofa smoleńska
10 kwietnia 2010 r. w katastrofie samolotu Tu-154M pod Smoleńskiem zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka oraz ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski. Polska delegacja zmierzała na uroczystości z okazji 70. rocznicy zbrodni katyńskiej.
Śledztwo ws. katastrofy początkowo prowadziła Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie. 4 kwietnia 2016 r. przejęła je Prokuratura Krajowa z nowym zespołem śledczym. Własne śledztwo prowadzi strona rosyjska, która wiele razy podkreślała, że przed jego zakończeniem nie zwróci Polsce wraku Tu-154 i jego "czarnych skrzynek".