"Macierewicz do wynajęcia za 50$". Szef podkomisji smoleńskiej reaguje ws. płatnego spotkania w Chicago
"Ani ja, ani żaden członek Podkomisji Smoleńskiej nie będzie brał udziału" - tak Macierewicz zareagował na ulotki, które pojawiły się w sieci. Chodzi o spotkanie, za które miała być pobierana "donacja" w wysokości 50 dol. Zakpili z niej politycy, dziennikarze i komentatorzy.
O sprawie stało się głośno za sprawą kpin, jakie spadły na byłego szefa MON. Macierewicz razem członkami podkomisji smoleńskiejmieli udać się do USA. Spotkanie miało się odbyć 20 kwietnia "w reprezentacyjnej hali Millennium Knickerbocker Hotel Chicago o godz. 10 am". Zaproszono dziennikarzy, polityków oraz środowiska akademickie.
Miała to być okazja do rozmów z Polonią połączona z poczęstunkiem i koncertem Pawła Piekarczyka. Na zaproszeniach zamieszczono specjalny apel. "Prosimy o donacje na koszty organizacyjne $50 płatne przy wejściu" - czytamy. To właśnie z tego zapisu zakpili politycy, dziennikarze i komentatorzy.
"Nie pobierali i nigdy nie będą pobierać wynagrodzeń"
"Informuję, że ani ja, ani żaden członek Podkomisji Smoleńskiej nie będzie brał udziału w jakimkolwiek spotkaniu w kraju lub zagranicą, którego organizatorzy pobierają opłaty za wstęp" - wyjaśnił na Twitterze Macierewicz.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Wyjaśnił, że "członkowie Podkomisji Smoleńskiej nie pobierali i nigdy nie będą pobierać wynagrodzeń za publiczne prezentowanie wyników swoich prac. Informacje z kraju lub z zagranicy sprzeczne z powyższym wyjaśnieniem są nie prawdziwe". W tej chwili nie wiadomo, czy spotkanie zostanie odwołane, czy organizatorzy usuną zapis o "donacjach".
Trwa ładowanie wpisu: twitter
"Ta 'wesoła' ekipa ruszyła w trasę .Bilety po 50 $ ...nieźle .Na czele tej kompromitacji a jakże MINISTER Macierewicz. Wstyd" - zauważył poseł Grzegorz Furgo. Z kolei dziennikarz Roman Imielski dodał, że "Antoni Macierewicz i jego „eksperci” z podkomisji smoleńskiej lecą do Chicago. To ponad 7500 km z Warszawy. Na miejsce katastrofy w Smoleńsku jest 10 razy bliżej, a nigdy tam nie byli...".
Leszek Balcerowicz zasugerował, że "może Macierewicz leci, by przygotować sobie grunt pod azyl w pisowskiej części Chicago".