Maciej Giertych: prawa natury podważają teorię ewolucji
Wiele znanych faktów biologicznych wskazuje, że teoria ewolucji jest błędna. Wątpliwości budzą nie tylko brakujące ogniwa, ale też m.in. szkodliwość mutacji genów - uważa biolog prof. Maciej Giertych, poseł do Parlamentu Europejskiego.
21.10.2006 | aktual.: 22.10.2006 02:09
Zdaniem paleontologa, prof. Jerzego Dzika, członka Komitetu Biologii Ewolucyjnej i Teoretycznej Polskiej Akademii Nauk, wątpliwości te są już wyjaśnione naukowo, a ewolucja jest oczywistym procesem, ale przebiega na tyle wolno, że trudno ją zaobserwować.
Na temat teorii ewolucji mówił w sobotę prof. Giertych w czasie wykładu inaugurującego rok akademicki w "Akademii Orła", edukacyjnej instytucji Młodzieży Wszechpolskiej. Jak tłumaczył, do zakwestionowania teorii ewolucji nie skłoniły go przekonania religijne, ani światopoglądowe, a wykształcenie biologiczne.
Jak powiedział prof. Giertych, jego wątpliwości jako genetyka, budzi przede wszystkim powszechnie przekonanie, że nowe gatunki powstają w procesie ewolucji na skutek zmian w genach, czyli mutacji. Jak podkreślił, mutacje są destrukcyjnym czynnikiem i mogą prowadzić do degeneracji gatunku, ale nie do jego rozwoju i powstania nowego. Dlatego tak się obawiamy broni jądrowej i dlatego staramy się ograniczać prześwietlenia promieniami Roentgena. Boimy się zmian genetycznych, bo nie ma przykładów pozytywnych mutacji - mówił.
Dodał, iż naukowcy są obecnie zgodni co do tego, że w populacji ludzi na Ziemi kumulują się niekorzystne cechy genetyczne. Według niego oznacza to, że ludzkość nie ewoluuje, tylko sukcesywnie degeneruje się. Podobnie jest, jego zdaniem, z całą biosferą. Obserwujemy wymieranie gatunków, natomiast nie obserwujemy powstawania nowych - argumentował.
Zmiany, które służą adaptacji organizmów do otoczenia (np. kiedy bakterie nabierają odporności na antybiotyki), są, jak tłumaczył prof. Giertych, tymczasowe i cofają się, jeśli warunki się zmieniają i gatunek pozostaje taki sam.
Z tymi argumentami nie zgadza się prof. Dzik, który w sobotę powiedział, że większość mutacji jest na pewno szkodliwa i często prowadzi do śmierci osobnika, który ją posiada. Ale, jak przekonywał na tym właśnie polega proces selekcji naturalnej, który jest elementem ewolucji. Przetrwać w populacji mogą, jego zdaniem, te osobniki, których mutacja jest korzystna.
W początkach istnienia ludzi, ok. 100 tys. lat temu, samica homo sapiens wydawała na świat kilkanaścioro potomstwa w ciągu swojego życia. Populacja pozostawała na tym samym poziomie liczebności, zatem ok. 80% ludzi umierało przed osiągnięciem dojrzałości płciowej - wyjaśnił prof. Dzik.
Jak argumentował, stan ten był naturalny i obecnie spotykany w populacjach innych gatunków. On właśnie jest warunkiem ewolucji. Ewolucja wymaga podaży zmienności genetycznej, w tym powstałej w wyniku mutacji i selekcji, która eliminuje osobniki o pewnych cechach - tłumaczył paleontolog.
Dodał, że obecnie śmiertelność ludzi, zwłaszcza w młodym wieku, została sztucznie obniżona, dzięki postępowi cywilizacyjnemu. Obniżyła się też liczba dzieci, rodzących się w jednym pokoleniu. Przez to właśnie populacja ludzi jest mniej różnorodna genetycznie i podlega mniejszej selekcji. Stąd bierze się kumulacja wad genetycznych.
Powszechnie obserwowane wymieranie gatunków roślin i zwierząt jest, jak wyjaśnił, także nasilone na skutek działalności człowieka, dlatego przebiega tak szybko. Natomiast odwrotny proces - wyodrębniania się nowego gatunku - zajmuje setki tysięcy lat.
Przeprowadzono jednak eksperymenty na zwierzętach laboratoryjnych, które wymuszały zmiany genetyczne i selekcję. Widać, że jeśli zmiana utrzymuje się przez wystarczającą liczbę pokoleń, pozostaje na trwałe w genach danego gatunku. W przyrodzie te procesy trwają o wiele dłużej, dlatego nie jesteśmy w stanie ich zaobserwować - mówił prof. Dzik.