M. Łopiński: jest postęp, bo Komorowski ocenia już rząd jako kiepski, a nie zły
Zauważyłbym pewien postęp, bo marszałek Komorowski wczoraj w rozmowie ze mną już nie mówił, że rząd jest zły tylko, że rząd jest kiepski. Jeżeli powiedziałby, że rząd jest dobry to wtedy byłby punkt do rozmowy - powiedział mininister Maciej Łopiński z Kancelarii Prezydenta w audycji "Salon polityczny Trójki".
28.03.2006 | aktual.: 28.03.2006 12:40
Platforma nie godzi się na majowy termin wyborów. Pan powiedział wczoraj po spotkaniu, że prezydent zdziwiony dystansem jaki dzieli Platformę od PiS-u. Jaki to dystans?
Maciej Łopiński: Bardzo duży. W wyniku tego spotkania myślę, że straciliśmy złudzenia, że ta koalicja, na którą chciało głosować bardzo wielu Polaków jest jeszcze możliwa. Koalicja PO - PiS-owa. Czy po ewentualnych przyspieszonych wyborach. Platforma powiedziała wyraźnie, że po pierwsze - nie chce majowego terminu wyborów. Po drugie - wcześniej wielokrotnie powtarzała, że rząd PiS-u jest zły. Aczkolwiek tutaj nawet zauważyłbym pewien postęp, bo marszałek Komorowski wczoraj w rozmowie ze mną już nie mówił, że rząd jest zły tylko, że rząd jest kiepski. Jeżeli powiedziałby, że rząd jest dobry to wtedy byłby punkt do rozmowy. W tej chwili tego punktu nie ma. Wreszcie po trzecie - koalicja z Samoobroną Platformie się nie podoba.
Prezydentowi też się nie podoba.
- To pewnie nie jest koalicja marzeń pana prezydenta, ale zdaje się, że mamy sytuację, w której nie ma alternatywy. Bo cóż można zrobić - wybory nie, koalicja z PO - nie, koalicja z Samoobroną - też nie, no na coś się trzeba zdecydować.
Na dymisję rządu Kazimierza Marcinkiewicza.
- No, ale dymisja rządu Kazimierza Marcinkiewicza otwiera festiwal, który będzie trwał kilka miesięcy. Festiwal chaosu, awantur, kłótni.
No nie, maximum 12 tygodni z czego dwa kroki należą do prezydenta, który może to rozwiązać w ciągu 2 dni. Najdłuższy jest ten termin parlamentarny czterotygodniowy. Czyli licząc optymistycznie może to być miesiąc, półtora miesiąca. Czyli wybory w czerwcu.
- Ale po pierwsze - kampania wyborcza nakłada się wtedy na przygotowania do wizyty Ojca Świętego czego wszyscy by chcieli uniknąć.
No tak, ale 21 maja tez nakłada się na wizytę...
- Papież przyjeżdża po wyborach i to jest zupełnie inna sytuacja niż Papież przyjeżdża w trakcie kampanii wyborczej.
Panie ministrze - nie do końca. Kardynał Stanisław Dziwisz mówił wczoraj: "Jest 12 miesięcy w roku. Jeśli rzeczywiście te wybory są konieczne można znaleźć inny termin, nie przed przyjazdem Papieża. Atmosfera przedwyborcza nie służy dobremu, duchowemu przygotowaniu do pielgrzymki".
- Ja szanuję opinie kardynała Dziwisza, natomiast przypominam, że Benedykt XVI był w Niemczech na miesiąc przed wyborami.
Ale nie 4 dni po.
- Ale u nas będzie inna sytuacja, bo będą 4 dni po wyborach.
Już wiadomo, że nie będzie, bo tych 307 głosów się nie znajdzie i nie będzie samorozwiązania Sejmu.
- Poczekajmy do głosowania. Aczkolwiek ma pani rację. Szansa na to, żeby Platforma zagłosowała za samorozwiązaniem Sejmu jest w tej chwili bliska zeru.
Przeczytaj cały wywiad