"Łzy cisną się na oczy" - policjanci po śmierci kolegi
Koledzy zamordowanego stołecznego policjanta są w szoku. Funkcjonariusz interweniował, gdy bandyta rzucił koszem na śmieci w tramwaj. Podczas próby zatrzymania policjant został kilkukrotnie ugodzony nożem. Zmarł w szpitalu.
Policjanci z tej samej jednostki wciąż nie mogą uwierzyć w to, co się stało. Również na internetowym forum policjantów (zamordowany funkcjonariusz miał tam pseudonim Ands) policjanci i goście wypowiadają się w temacie pożegnalnym: "Gdyby tak można było cofnąć czas... Gdyby tak można było rozmawiać z Tobą... Pozostaje nam tylko zapewnić Cię, że będziesz w naszych sercach na zawsze... " - napisał "Torello1906".
"Ands, jak widzisz dziś jesteśmy z Tobą. Ale ilu z Nas żałuje że nie było przy Tobie wczoraj!" - napisał "zorellik". "Skoroszyt" dodał: "Patrzyłam wczoraj na relację z tego zdarzenia i trudno mi było w nią uwierzyć. Po dziecinnemu pomyślałam sobie - chciałabym, żeby ktoś z tego sprawcy zrobił dobrego człowieka. Chociaż na jeden dzień dać mu zrozumieć, co narobił. I niech go to boli, boli tak bardzo, jak tylko boleć może. To jedna z takich bezsensownych zbrodni, które rodzą pytania o człowieczeństwo".
Komendant Stołeczny Policji ogłosił żałobę w całym garnizonie. Flagi na masztach w stołecznych jednostkach opuszczono do połowy. Na antenach radiowozów przyczepiono czarne wstążki.
W komisariacie, na którym służył zmarły funkcjonariusz, również panuje żałoba. Koledzy nie umieją pogodzić się z jego śmiercią i wciąż go wspominają.
Policjanci przyznają, że gdy dowiedzieli się o śmierci kolegi, natychmiast sami rzucili się w pościg za sprawcą.
Rodzina zmarłego policjanta jest pod opieką psychologa. Komendant stołeczny zdecydował o przekazaniu jednorazowej zapomogi w wysokości 10. tysięcy złotych. Ukazało się także oświadczenie komendanta stołecznego policji: "Policjant, który słowa przysięgi wypełnił do końca. Nawet podczas urlopu potrafił podjąć interwencję. Potrafił stanąć na straży prawa i porządku. Nie wstydził się, że jest policjantem. Udowodnił to wczoraj na przystanku tramwajowym na warszawskiej Woli, kiedy młody człowiek niszczył tramwaj, tylko on zareagował" - napisał insp. Adam Mularz.
"Jestem dumny, że w warszawskiej Policji służą tacy policjanci. Dziś chciałbym uścisnąć jego rękę i podziękować za postawę godną prawdziwego policjanta. Niestety Andrzeja już nie ma wśród nas" - dodał komendant stołeczny.
Policja i prokuratura wciąż prowadzą czynności w sprawie zabójstwa. Funkcjonariusze w kilka minut po zdarzeniu zatrzymali sprawcę i odnaleźli nóż, którym zadano ciosy. Wczoraj wieczorem zatrzymano kolejnego mężczyznę, który najprawdopodobniej ma związek z tą sprawą.
Jak poinformował rzecznik warszawskiej prokuratury okręgowej Mateusz Martyniuk, z ustaleń śledczych wynika, że "obaj działali wspólnie i w porozumieniu". Obaj też przyznali się do winy. Ponieważ nie ukończyli jeszcze 18 lat, grozi im 25 lat więzienia. Prokuratura wystąpiła już o ich areszt, posiedzenie sądu odbędzie się jeszcze dzisiaj.