Łyżwiński dla WP: jestem kozłem ofiarnym
„Fakt, że można znaleźć kozła ofiarnego to jedno, ale jest druga sprawa - osoby, które za tym stoją powinni zostać surowo ukarane. Ja rozumiem doskonale, że polityka to nie perfumeria, ale mam żal do tych, którzy pisali nieobiektywnie i wydawali wyroki” – mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Stanisław Łyżwiński, który do czasu wyjaśnienia seksafery zawiesił działalność w Samoobronie.
###Galeria
[
]( http://wiadomosci.wp.pl/bohaterowie-seksafery-6038682264584833g ) [
]( http://wiadomosci.wp.pl/bohaterowie-seksafery-6038682264584833g )
Bohaterowie seksafery
Jestem przekonany, że po przesłuchaniu świadków to wszystko okaże się jedną wielką bzdurą. Zostanę oczyszczony z zarzutów - zapewnia Łyżwiński. Wiarygodność pani Anety Krawczyk spada z każdym dniem, ale ja bym patrzył na to wszystko w szerszym kontekście. To, że najbardziej cierpi rodzina, najbardziej cierpią dzieci jest oczywiste, ale cierpi też na tym polska klasa polityczna - dodaje poseł.
Jego zdaniem politycy, którym tak łatwo można postawić niepotwierdzone oskarżenia tracą na wiarygodności i co więcej, traci na tym także demokracja. Ludzie przestaną chodzić na wybory. I co wtedy? - zastanawia się Łyżwiński.
Łyżwiński na wniosek prokuratury okręgowej w Łodzi, która bada sprawę, przeszedł w zeszłym tygodniu badania DNA. Wyniki wykluczyły, że jest ojcem dziecka Anety Krawczyk.
Poseł Samoobrony zarzuca mediom i komentatorom politycznym brak obiektywizmu. Największą pretensję ma do dziennikarzy „Gazety Wyborczej”. Panie redaktorze, powiem może nieparlamentarnym językiem, ale pojechali całkiem po bandzie. Jeżeli chodzi o dalsze losy gazety, która wypuszczała na rynek medialny nieprawdziwe informacje, to może poniesie konsekwencje w tym sensie, że ludzie nie będą zachwyceni tą gazetą. Poważna firma pozwala sobie, żeby obniżyć autorytet gazety, bo ktoś to przecież zrobił. To grozi bankructwem firmy - uważa Łyżwiński.
Kto za tym stoi? Jesteśmy na etapie dochodzenia przez prokuraturę. Ja pewne informacje mam i przekażę je opinii publicznej. Dzisiaj jeszcze raz skonsultuję to z prawnikami, bo nie chciałbym mówić czegoś, co zaszkodzi śledztwu - stwierdza Łyżwiński. To są ludzie ze świata polityki i biznesu. Powolutku to wszystko się wyjaśni - zapowiada.
Łyżwiński przyznaje, że przez ostatni tydzień obserwował reakcje innych polityków na jego temat. Powiem tak, można było z przerażeniem patrzeć, że tylu polityków zna się na seksie. Sami eksperci się znaleźli, tyle pań się wypowiadało.
I dodaje, że chociaż Stefan Niesiołowski z Platformy Obywatelskiej to jego polityczny przeciwnik - w tej sprawie „wykazał klasę”. Pan profesor pokazał, że można obiektywnie wypowiadać się na ten temat. On mnie wcale nie bronił i ja takiej obrony wcale nie potrzebowałem, ale wypowiadał się mądrze, rozsądnie i obiektywnie - stwierdza Łyżwiński.
Poseł zapowiada również, że po całej sprawie podda się osądowi opinii publicznej. W jaki sposób? Za pomocą sondażu. Jeżeli wyborcy w moim okręgu stwierdzą, że Łyżwiński powinien odejść z polityki, to Łyżwiński z polityki odejdzie. To jestem winien wyborcom dlatego, że te kilkanaście tysięcy osób oddało na mnie głos. Po tej wielkiej burzy oczywiście z pokorą trzeba będzie podejść do wyborców i myślę, że tak jak do tej pory ich nie zawiodłem to dalej nie zawiodę. To tyle i aż tyle panie redaktorze - mówi reporterowi WP.
W poniedziałek Samoobrona złożyła do ABW wniosek o zbadanie, czy oskarżenia o molestowanie seksualne wobec polityków z tej partii, miały na celu przeprowadzenie zamachu stanu.
Marek Grabski, Wirtualna Polska