"Łupienie" Eurostatu
Komisja Europejska gwałtownie zaprzecza, jakoby jej przewodniczący i troje innych komisarzy zlekceważyło defraudację publicznych pieniędzy
poprzez biuro statystyczne UE Eurostat.
17.06.2003 21:25
"Kompletną bzdurą" i "skandalicznym artykułem" nazwał główny rzecznik Komisji Reijo Kemppinen zamieszczone na czołówce poważnego brytyjskiego dziennika "Financial Times" sugestie, że sam szef Komisji Romano Prodi "wiedział więcej, niż przyznaje".
Eurostat jest częścią Komisji Europejskiej. Jego dyrektor generalny Yves Franchet i podlegający mu dyrektor Daniel Byk musieli się w maju podać do dymisji, kiedy opinia publiczna dowiedziała się o wątpliwych kontraktach, które pozwoliły wyprowadzić poprzez Eurostat co najmniej 920 tysięcy euro z unijnego budżetu.
Afera jest już określana w prasie europejskiej jako "łupienie Eurostatu" i zajęła się nią także prokuratura w Paryżu. Podejrzenia dotyczą między innymi kontraktów zawieranych z francuską firmą Planistat, opłacaną za pośrednictwem "tajnych" kont w Luksemburgu, gdzie mieści się Eurostat.
Franchet i Byk nie przyznają się do defraudacji i zapewniają, że informowali o kontraktach i kontach przewodniczącego Komisji Romano Prodiego, wiceprzewodniczącego Neila Kinnocka, komisarza ds. ekonomicznych i finansowych Pedro Solbesa i komisarz ds. budżetu Michaele Schreyer.
Prodi i jego komisarze są szczególnie zakłopotani, ponieważ eurodeputowani i dziennikarze wytykają im, że nie dotrzymali solennej obietnicy złożonej w 1999 roku, że będą bezlitośnie tępić wszelkie nieprawidłowości, nie mówiąc o defraudacji, korupcji czy kumoterstwie.