Łukaszenka nie ułaskawił skazanych na karę śmierci
Prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenka podjął decyzję, że nie ułaskawi dwóch skazanych na śmierć za przeprowadzenie zamachu w Mińskim metrze w kwietniu 2011 r. - podała białoruska telewizja państwowa.
Uładzisłau Kawaliou oraz Dźmitry Kanawałau zostali skazani na śmierć za udział w zamachu bombowym w metrze mińskim w kwietniu ubiegłego roku. W zamachu zginęło 15 osób, a 387 zostało rannych.
- Prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenka podjął decyzję, że nie ułaskawi skazanych przez Sąd Najwyższy na karę śmierci Dźmitryja Kanawałaua i Uładzisława Kawalioua ze względu na szczególne zagrożenie dla społeczeństwa i wyjątkowo poważne następstwa popełnionych przez nich aktów terroryzmu i przestępstw, związanych z zabiciem ogromnej liczby osób i spowodowaniem licznych urazów u obywateli - podała telewizja.
Decyzję prezydenta poprzedziło posiedzenie Komisji ds. Ułaskawień przy Prezydencie Republiki Białoruś. Członek komisji i szef parlamentarnej komisji ds. prawodawstwa Mikałaj Samasiejka nie powiedział jednak, co postanowiła komisja, w jego opinii, leży to wyłącznie w gestii prezydenta.
Białoruski Sąd Najwyższy skazał Kawalioua i Kanawałaua na kary śmierci 30 listopada. 25-letniego Kanawałaua oskarżono o przygotowanie i podłożenie ładunku wybuchowego, a jego rówieśnika Kawalioua o współudział i niepoinformowanie o przestępstwie. Kanawałauowa uznano też za winnego podłożenia ładunków wybuchowych na koncercie plenerowym w Mińsku w 2008 roku oraz w Witebsku w 2005 roku. W obu przypadkach rannych zostało kilkadziesiąt osób.
Kawaliou zwrócił się do Łukaszenki z prośbą o ułaskawienie, natomiast Kanawałau - nie.
Kara śmierci dla zamachowców z metra wzbudziły spore kontrowersje w Białorusi i na świecie. "Wyrok śmierci jest najsurowszą ze wszystkich kar, jakie przewiduje Kodeks Karny Białorusi. To kara nieludzka, stanowiąca zamach na życie człowieka. Tymczasem życie ludzkie jest najcenniejszym dobrem, a prawo do niego wartością naturalną i niezbywalną, otrzymywaną przez człowieka w chwili narodzin" - podkreślali białoruscy obrońcy praw człowieka prosząc prezesa tamtejszego Sądu Najwyższego o zaskarżenie wyroku.
O ułaskawienie skazanych apelowali obrońcy praw człowieka oraz społeczność międzynarodowa, m.in. szef Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy Jean-Claude Mignon, według którego istnieją "oczywiste oznaki świadczące o tym, że przyznanie się do winy, na podstawie którego skazano Kanawałaua i Kowalioua, wymuszono torturami".
O niewykonywanie zaapelował również do władz Białorusi sekretarz Rady Europy Thorbjoern Jagland.
Grudniowy sondaż niezależnego białoruskiego ośrodka NISEPI wykazał, że więcej Białorusinów (43,3%) nie wierzy w winę skazanych, niż w nią wierzy (37%).
Białoruś jest jedynym krajem w Europie, który stosuje i wykonuje karę śmierci. Egzekucje odbywają się przez rozstrzelanie pojedynczym strzałem w tył głowy. Wyroki wykonuje się w Areszcie Śledczym Nr 1 w Mińsku, gdzie znajdują się też cele śmierci. Miejsca pochówku skazańców są objęte tajemnicą państwową, rodziny skazanych informuje się tylko o samym fakcie wykonania wyroku. Nigdy potem nie mogą odwiedzić grobów straconych.