"Są problemy". Nagle Łukaszenka leci do Moskwy
"Na środę zaplanowano spotkanie Alaksandra Łukaszenki i Władimira Putina" - podały nagle białoruskie agencje rządowe. Informacje te potwierdził następnie rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow. Dyktatorzy mają omówić "nierozwiązane kwestie w stosunkach".
22.05.2023 | aktual.: 22.05.2023 15:54
Alaksander Łukaszenka zapowiedział, że pojutrze spotka się w Moskwie z Władimirem Putinem, by przedyskutować problemy, "które w naszych stosunkach w ogóle nie powinny istnieć".
Łukaszenka jedzie rozwiązać problemy
- Jak mi raportuje rząd, prawie nie ma problemów w stosunkach z Federacją Rosyjską. Nie bardzo w to wierzę. Widzę z sytuacji, że nadal są problemy, pewne niekonsekwencje. Czasami biurokracja - powiedział Łukaszenka na spotkaniu z ambasadorem Rosji Dmitrijem Krutojem. - Kto jest temu winien? - skierował pytanie do ambasadora. - Spotkamy się pojutrze w Moskwie, z prezydentem Rosji Putinem i razem przedyskutujemy i usuniemy te problemy, które w ogóle nie powinny pojawiać się w naszych stosunkach - dodał dyktator.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ostatni raz Łukaszenka był w Moskwie na początku maja z okazji obchodów Dnia Zwycięstwa. To wtedy zachowanie białoruskiego dyktatora wywołało w sieci szereg spekulacji dot. stanu jego zdrowia. Dyktator nie tylko się spóźnił, ale także błyskawicznie wrócił do kraju.
Tajemnicza choroba i nagłe zniknięcie
Rosyjskie media, które relacjonowały uroczystość, informowały o tym, że Putin i inni przywódcy udali się na Kreml na obiad. "Łukaszenki tu nie ma" - podkreślał Jay Smart.
Dyktator prosto z Kremla miał zostać przewieziony karetką na lotnisko, z którego wrócił do Mińska. Białoruski dyktator, według doniesień lokalnych mediów, po powrocie z Moskwy pojechał z całą świtą do Klinicznego Centrum Medycznego w Mińsku.
Kolumna dyktatora czekała tam na niego dwie godziny. Przez blisko tydzień Łukaszenka nie pojawiał się publicznie. "Według naszych źródeł Alaksandr Łukaszenka może mieć zapalenie mięśnia sercowego na tle infekcyjno-alergicznym" - informował wówczas białoruski opozycjonista i były dyplomata Paweł Łatuszka.