Łukasz Jankowski: "Platforma jest zakładnikiem przemysłu nienawiści, który sama stworzyła"
W kampaniach wyborczych codziennie zalewają nas kolejne sondaże poparcia dla partii politycznych i wyborczych preferencji Polaków. Mając doświadczenie z poprzednich lat, ciężko jest wierzyć, że wyniki publikowane przez ośrodki badań opinii publicznej, pokryją się później z rzeczywistymi wynikami wyborów. Jednak trudno uciec od wrażenia, że przebieg kampanii wyborczej sprzyja partii rządzącej, a szkodzi głównej formacji opozycyjnej.
Wymieniano już wiele powodów, dlaczego Platforma Obywatelska i jej sojusznicy nie są w stanie nawiązać równorzędnej walki z Prawem i Sprawiedliwością. Jedni wskazują na dobrą koniunkturę i transfery społeczne, których żadne słowa nie przebiją. Inni mówią, że opozycja zmęczyła Polaków czteroletnim festiwalem wykrzykiwania histerycznych haseł o dyktaturze panującej w naszym kraju.
Rzeczą oczywistą wydaje się to, że jedna diagnoza wcale nie wyklucza drugiej, ale do wyjaśnienia sekretu, dlaczego większość wyborców prawdopodobnie poprze w nadchodzących wyborach obecny obóz rządzący, można dołożyć jeszcze kilka istotnych elementów. Jeden z nich bardzo wyraźnie widać na przykładzie informacji wokół profilu SokZBuraka.
Jak ustalili dziennikarze tygodnika Sieci Marcin Wikło i Marek Pyza, osoby tworzące hejterskie treści w internecie są na co dzień bardzo blisko związane z Platformą Obywatelską oraz z magistratami Warszawy czy Płocka, czyli miast rządzących przez tę partię.
Jak sprawa wykrycia powiązań osób tworzących nienawistną propagandę, wiąże się z zasadniczym kłopotem wyborczym Platformy Obywatelskiej? Kluczowym terminem w odpowiedzi na to pytanie jest spójność, a będąc precyzyjniejszym - jej brak w działaniach polityków opozycji.
Najlepszym przykładem swoistego fałszu jest ruch z wystawieniem na pierwszą linię Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. Z jednej strony władze Koalicji Obywatelskiej stawiają na panią wicemarszałek, która miała być twarzą nowej i nieagresywnej polityki, a z drugiej strony w internecie środowiska związane z opozycją wciąż siały nienawiść.
Kandydatka na premiera ma być czuła i empatyczna, ma przyciągać niezdecydowanych umiarkowaniem, ale to nie współgra z "szambem" wylewanym w internecie na polityków i zwolenników partii rządzącej. Hejt, często tworzony przez zwolenników Koalicji Obywatelskiej, wylewa się nie tylko na jednym profilu SokZBuraka, ale na szeregu innych, jak chociażby Polska Bez Hejtu. Oczywiście, nienawiść w polskim sporze politycznym nie jest zjawiskiem jednostronnym, politycy i zwolennicy PiS-u również często posługują się nienawistną propagandą. Różnica polega jednak na tym, że polityka rządu mogłaby się obejść bez hejtu, może spadłaby mobilizacja elektoratu, może ktoś odszedłby bardziej na prawo, albo na lewo, ale obóz polityczny by przetrwał. Czy Koalicja Obywatelska utrzyma spójność polityczną bez nienawiści wobec PiS, a konkretnie wobec Jarosława Kaczyńskiego?
Odpowiedź na to pytanie mogą przynieść wyniki pogłębionych badań opinii publicznej. W "Gazecie Wyborczej" opublikowano sondaż z pytaniem: dlaczego popierasz swoją partię? Wyborcy PiS-u najczęściej wskazywali troskę o interesy własnej rodziny oraz spójności przekonań z hasłami głoszonymi przez partię rządzącą. Co motywowało wyborców Koalicji Obywatelskiej? Najczęściej podawaną odpowiedzią była chęć odsunięcia od władzy innej partii politycznej. Tylko 14 procent respondentów wierzy, że przyjście do władzy KO poprawi los ich rodzin.
Już pojawiają się głosy ze strony środowiska wspierającego opozycję, że inicjatywa z wystawieniem Kidawy-Błońskiej i jej łagodnym przekazem była błędem. Z rządem trzeba walczyć ostro! Na wojnie z PiS-em trzeba walczyć po gangstersku - jak mówił ostatnio prof. Wojciech Sadurski. Takie głosy potwierdzają tezę, że twardy elektorat nie chce polityki miłości, lecz wojny na śmierć i życie.
Na tym przykładzie widzimy zasadniczy brak spójności w polityce Platformy. Partii, która większość swoich działań podejmuje tylko dla wizerunkowego efektu, często wbrew codziennym działaniom machiny partyjnej. I tak wystawienie marszałek Kidawy-Błońskiej nie stanie się realną zmianą w kampanii wyborczej, tylko kolejną medialną sztuczką, a partia szybko wróci w koleiny nienawistnego anty-PiSu, które sama stworzyła.