Ludzie, polubcie mnie
Pozyskiwanie innych to nie tylko atut towarzyski. To także ważna umiejętność zawodowa, której można się nauczyć - pisze Piotr Bratkowski w "Newsweeku".
11.08.2003 08:17
Czy trzeba schlebiać ludziom, żeby nas lubili? Czy mamy unikać słów i czynów, które są dla nich bolesne? Czy wręcz przeciwnie? Być twardym i nieustępliwym jak Leszek Balcerowicz? Albo Lucyna Krawiecka, która samotnie, na przekór sąsiadom i klerowi, wypowiedziała wojnę księdzu-pedofilowi. Czy żyć, ryzykując niechęć większości, w imię zasad i sympatii nielicznych, na których nam zależy? Czy też umieć wysłuchać wszystkich i wydobyć z każdego to, co w nim wartościowe? A może w ogóle machnąć ręką na uczucia i opinie innych? Może świetnie sobie damy radę w pojedynkę, tak jak Marek Kamiński, który samotnie przemierza lodowe bezdroża Arktyki i Antarktydy - zastanawia się Piotr Bratkowski.
Dziwna sprawa z tą ludzką sympatią. Od pokoleń próbujemy zdobyć niezawodną receptę na to, jak być akceptowanym - i od pokoleń stajemy bezradni wobec tajemnicy. Być może nieco zbliżyliśmy się do rozwikłania jej w ostatniej dekadzie XX wieku, kiedy to zrodziło się pojęcie inteligencji emocjonalnej. Pojawił się cień nadziei, że sztuka bycia lubianym, sztuka zjednywania sobie ludzi z wiedzy ezoterycznej przekształci się kiedyś w naukę ścisłą - twierdzi dziennikarz "Newsweeka". (uk)
Więcej: Newsweek - Ludzie, polubcie mnie