"Ludzie Kaczyńskiego budzą niepokój"
- Jarosław Kaczyński zawsze stwarzał w przeszłości niepewność. Poza tym skupił wokół siebie ludzi, którzy budzą niepokój już w warstwie czysto psychologicznej, że się delikatnie wyrażę, jak pan Macierewicz czy pan Kamiński. Na pewno w warstwie słownej on był znacznie bardziej agresywny, niż w działaniach. Tym niemniej te słowa, które wypowiadał zapowiadały, rzeczy bardzo niepokojące i ja doskonale rozumiem i ja podzielam ten lęk i pewien niepokój, gdyby PiS doszedł do władzy - powiedział prezes Fundacji Batorego Aleksander Smolar w programie "Gość Radia ZET".
26.09.2011 | aktual.: 26.09.2011 09:49
Smolar zapytany o łagodzenie wizerunku Jarosława Kaczyńskiego przed wyborami, powiedział: "ta zmiana jest taka sama jak przedtem". - To jest po prostu gra, trudno uwierzyć w dobrą wolę, to jest zmiana języka, zmiana uśmiechu. Ja już 10 kwietnia byłem przekonany, że to jest przesilenie tej kampanii nienawiści, i że oni skierują się ku bardziej pragmatycznym formom. Później pojawiły się te aniołki, jak się to zwykło mawiać, czyli te młode, ładne dziewczyny służące raczej dekoracji niż propagowaniu idei PiS-owskich, to wszystko ma stworzyć oczywiście atmosferę pewnego spokoju, poczucia bezpieczeństwa. Ludzie, którzy mają nawet nie długą pamięć, tylko tę średnią pamięć, doskonale wiedzą, jakiego zwrotu dokonał Jarosław Kaczyński po wyborach prezydenckich - powiedział.
Aleksander Smolar stwierdził także, że "strach jest istotnym elementem tej kampanii wyborczej". - Ja to nazwałem sobie "demokracją strachu" - powiedział Smolar. - Demokracja, która zwykle opiera się na optymizmie, wierze w to, że wola ludu daje pozytywne rezultaty (...) Jest coś niedobrego, że widzimy dużo strachu, straszymy się. Nie tylko w Polsce, to jest związane z ogólną sytuacją, z kryzysem. Parte wyrażają obawy związane z troską o własne losy, ale to jest również sposób na dotarcie do wyborców i ich mobilizowanie - dodał.
Pytany, czy Donald Tusk może stracić władzę, Smolar odpowiedział, że nie bardzo w to wierzy, ale nie można tego wykluczyć. - Ja nie bardzo w to wierzę, ale nie można tego wykluczyć. Platforma popełniła poważny błąd i to dość dawno, bo na wiosnę widać było zmianę kierunku. Donald Tusk wahał się, czy nie pójść tą drogą, którą wskazywali różni krytycy, że PO za mało robi, że jest zachowawcza, że nie przeprowadza koniecznych zmian. To nieprawda, że reformy muszą boleć, to jest po prostu dostosowanie się do rzeczywistości, jeśli się tego nie robi to się za to płaci cenę. W artykułach, które opublikował w Gazecie Wyborczej na wiosnę widać było zapowiedzi, których już dziś nie ma - powiedział.
- Moim zdaniem, paradoksalnie, on się wycofał po 10. kwietnia, po tym szaleństwie urządzonym w rocznicę katastrofy przez Jarosława Kaczyńskiego i innych, kiedy Jarosław Kaczyński mówił o "zdradzonych o świcie" i widać było, że PiS idzie ku przegranej. Moim zdaniem PO wtedy wróciła na szlak dobrze sobie znany, to znaczy PR-u, baloników, uśmiechów, transferów, i nawet nie zapowiadania nawet, co zrobią. Kupujemy dziś kota w worku, to znaczy partię która jest bardziej odpowiedzialna, to już jest duża rzecz, spokojną, respektującą prawo, ale nie wiemy, co oni chcą zrobić i oni nam mówią, że tego nie powiedzą. I nie wiemy, czy cokolwiek zrobią - dodał Smolar.
Smolar komentował również, że nigdy nie miał wiary i zaufania do Grzegorza Napieralskiego, nawet pomimo dobrego wyniku w wyborach prezydenckich. - Wydawało mi się wówczas, że to jest sukces personalny osobowości młodego człowieka, który jest poza linią młodego konfliktu, który grał na tej młodości. Ale to nie może być program dla partii. I to widać, jego nie ma! - powiedział Smolar.
- On nie ma żadnego ciężaru gatunkowego. To jest coś takiego, co jakby okno otworzyć wyleci bez problemu, nie trzeba pomagać. To co jest bardzo niedobre dla SLD, to że on wykończył wszystkich ludzi o jakimś formacie. Ta partia po wyborach znajdzie się w bardzo trudnej sytuacji - uznał Smolar.