PolskaLudwik Dorn: LPR i Giertych to dwa byty polityczne

Ludwik Dorn: LPR i Giertych to dwa byty polityczne

(RadioZet)

Ludwik Dorn: LPR i Giertych to dwa byty polityczne
Źródło zdjęć: © RadioZet

11.04.2006 | aktual.: 11.04.2006 11:56

Obraz

Gościem Radia ZET jest wicepremier, minister spraw wewnętrznych i wiceprezes PiS-u Ludwik Dorn. Wita Monika Olejnik, dzień dobry. Dzień dobry. Panie premierze, pan wszystko wie… Nie, nie prawda. Ale to pan na pewno wie. Czy Kazimierz Marcinkiewicz będzie premierem, jeżeli Andrzej Lepper zostanie wicepremierem i ministrem rolnictwa? Nic nie wskazuje na to, żeby miał nie być premierem. Pytam dlatego, że wczoraj w „Newsweeku” na pytanie dziennikarzy o swoją przyszłą sytuację, pan premier zamilkł i były tylko trzy kropki, więc to jest bardzo znaczące. To naprawdę nie jest pytanie do wicepremiera, tylko do premiera. Ja nie mam ani ochoty ani możliwości rozsądzać, kto będzie premierem. Premierem jest Kazimierz Marcinkiewicz. Kazimierz Marcinkiewicz poparł koncepcje koalicji z Samoobroną. Jest oczywiste, wobec tego, co mówi Samoobrona i sam Andrzej Lepper, że ta koalicja będzie miała miejsce, gdy Andrzej Lepper znajdzie się w rządzie. Ja bym w żadnym stopniu nie wiązał zmiany na stanowisku premiera z ewentualną
koalicją. No właśnie, czy będzie koalicja to jeszcze nie wiadomo, bo Samoobrona mówi, że wejdzie do rządu pod warunkiem, że to będzie rząd większościowy, a nie mniejszościowy. Jeżeli to będzie rząd mniejszościowy, to do niego nie wejdzie i będzie żądała samorozwiązania Sejmu - wczoraj tak powiedział wiceprzewodniczący Samoobrony, pan Maksymiuk. Jeśli to ma być koalicja nie o charakterze większościowym, to my też nie jesteśmy nią zainteresowani. Koalicja jest rządowi i PiS-owi potrzebna po to, żeby rząd uzyskał większość w Sejmie. No i znowu jest problem, bo PSL mówi, że musi się zastanowić, a w przypadku Waldemara Pawlaka to może trwać bardzo długo. Ja się spodziewam, że – nie chce być tu zgryźliwy, bo po co zrażać ewentualnego koalicjanta, więc szukam jakiś niezgryźliwej formuły na to zachowanie… A czas leci. A czas leci, zadanie jest trudne. Ja sądzę, że jeśli PSL, pan przewodniczący Waldemar Pawlak, a to jest człowiek bardzo trzeźwy, jeśli będzie brał pod uwagę podstawowe uwarunkowania swojego
stronnictwa, to z tego na zdrowy rozum, który w PSL-u i dla pana Pawlaka jest – jak sądzę pewną podstawową dyrektywą działania – wynika, że nie będzie się długo wahał. A co z kolei z LPR-em? Państwo wysłali zaproszenie do pani Anny Sobeckiej, a nie do Romana Giertycha, ani do Marka Kotlinowskiego, czyli rozumiem, że PiS chce, żeby Anna Sobecka znalazła się w rządzie, wraz z trzema osobami jeszcze? Jeśli chodzi o nasze doświadczenia z LPR-em i Romanem Giertychem, a zaczynamy cokolwiek rozdzielać te dwa byty polityczne, to my nie wyobrażamy sobie takiej koalicji, po doświadczeniach z panem Romanem Giertychem, w której pan Roman Giertych, jest współkonstruktorem tej koalicji i znajduje się w rządzie, bo sądzimy, żeby znalazł się w rządzie, by ten rząd rozbijać. Tak ocenia swoje osobiste i partyjne interesy, ale to nie jest w LPR postać jedyna. Czyli Roman Giertych w rządzie nie, a Marek Kotlinowski? Jest wicemarszałkiem, to chyba jednak nie. A Anna Sobecka ministrem edukacji? Nie ma jeszcze koalicji, nie
rozdawajmy tek ministerialnych, natomiast całe doświadczenie i członków rządu i klubu parlamentarnego jest takie, że pan Roman Giertych nie jest partnerem. A Marek Kotlinowski jest partnerem? Trzyma się mocno cały czas za rękę z Romanem Giertychem i go cały czas broni. Ja nie chcę tu rozdawać nominacji na partnerów i nie partnerów. Ale już pan rozdał. W przypadku całkowicie jasnym. Jest pewna podstawowa zasada, bez oczywistej potrzeby nie należy rozszerzać frontów starć. Z mojego punktu widzenia, jako obserwatora, pan marszałek Kotlinowski miał lepsze dni i gorsze dni. Ja myślę, że to jest tak, że jednak do tej koalicji nie dojdzie, bo wydaje mi się, że dziś Anna Sobecka ogłosi, że jednak z PiS-em nie, bo jak czytam „Nasz Dziennik”, a jednak „Nasz Dziennik” to jest wykładnia dla Anny Sobeckiej, „Nasz Dziennik” buntuje się przeciwko prof. Zycie Gilowskiej, wicepremier. I co wtedy? Pani stawia pewne hipotezy, które albo się potwierdzą, albo nie potwierdzą i oczekuje ode mnie wariantów działania. Toczą się
rozmowy koalicyjne, dobrze by było, żeby przed świętami Wielkanocy wykrystalizował się układ koalicyjny, który złoży pewną deklarację, że tej koalicji chce, bo jest oczywiste, że kwestii programowych i personalnych, rozdziału tek w rządzie, przed świętami nie będzie czasu dokonać. Od czwartku zaczyna się trium paschalne. Ja widzę, panie premierze, że pan się nie może doczekać, żeby obok pana usiadł, jako wicepremier, Andrzej Lepper. A wie pani, że… Oczywiście ja mogę poczekać, ale dla tej koalicji, dla wszystkich jest uczestników w sensie partyjnym, ale także w sensie personalnym i dla Polski, przede wszystkim, będzie bardzo dobrze jeśli ta koalicja powstanie w sposób odmienni niż dotychczas powstawały koalicje, tzn. cały szereg wielotygodniowych negocjacji, tylko szybko i sprawnie. Jeżeli będzie działać szybko, sprawnie i w miarę gładko, a w razie nieuniknionych sporów, uczestnicy – czy to w rządzie, czy poza rządem - będą z sobą rozmawiać bezpośrednio, dyskretnie, a nie za pośrednictwem dziennikarzy.
Będziemy np. pani dostarczali mniej zajęcia i roboty. To by było dobre. Ja sądzę, że analiza zarówno interesów państwowych, jak i interesów i nadziei uczestników tej potencjalnej koalicji, wskazuje na to, że jest to możliwe. Stefan Meller mówi, że nie wyobraża sobie siebie w rządzie w Andrzejem Lepperem i co pan na to? Na radzie ministrów, która ma miejsce dzisiaj, gdzie ja siedzę obok pana ministra Mellera, jeśli będzie on, a nie jego zastępczyni, to będę go namawiał, żeby jednak zmienił zdanie. A jeżeli nie zmieni zdania? To nie zmieni zdania. Czy to będzie strata dla rządu? Lepiej by było, gdyby pan Meller pozostał. W związku z tym, że lepiej by było, a nie gorzej, to będzie to pewnego rodzaju strata. Pani wicepremier Gilowska też się waha. Proszę pani, są ludzie, członkowie rządu, którzy… może nie najlepiej się dzieje, że o pewnym swoim stanie wewnętrznego rozdarcia, czy o tym, że znajdują się na etapie namysłu, od razu informują szeroką publiczność, ale ludzie mają wyobrażenie o swoim życiu publicznym.
I mają też wyobraźnie i wiedzą, kim jest, kim był Andrzej Lepper. Może tak, panie premierze? …mają swoją ocenę innych uczestników życia publicznego. Zastanawiają się i wyciągają wnioski, to jest całkowicie naturalne. Może też pamiętają, o czym mówił Jarosław Kaczyński, że jego brat, Lech Kaczyński był w posiadaniu notatki, która mówiła o tym, że Samoobronę założyli oficerowie SB. Może dla czystości sytuacji – co z resztą postulowali goście w niedzielę w Radiu ZET – warto by było ujawnić tę notatkę, panie premierze? Proszę w tej sprawie…. Ja tej notatki nie widziałem, to po pierwsze. Ale słyszał pan o tej historii? Nie, nie słyszałem o tej historii. Po drugie, jeśli chodzi o Samoobronę to jest tak, nawet jeżeli w zakładaniu Samoobrony istotny udział – stawiam tutaj okres warunkowy – brali udział byli funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa, to ja sądzę, że od pewnego momentu – a ten moment można bardzo precyzyjnie wskazać w czasie… Nie ukrywam, że ja głosiłem bardzo radykalne sądy o Samoobronie. Pamiętamy. Od
pewnego momentu, kiedy jeszcze nie było mowy o koalicji, złagodziłem ton. Tym momentem było głosowanie nad raportem komisji w sprawie afery Rywina, kiedy Samoobrona cofnęła poparcie dla własnego raportu – a akurat ja w tej sprawie rozmawiałem z Andrzejem Lepperem i wystarczyło 5 minut – i przerzuciła swoje głosy dla raportu ówczesnego posła, Zbigniewa Ziobro. Czyli wejście Andrzeja Lepper do rządu nie jest dla pana mniejszym złem? Andrzej Lepper strasznie nie lubi jak się o nim mówi „mniejsze zło”, nie życzy sobie nawet. Ja nawet mówiłem z trybuny sejmowej, żeby tego rodzaju elementów godnościowych nie wprowadzać, bo myślę, że dla każdej partii, tej największej, koalicja z partnerami mniejszymi nie jest sytuacją wymarzoną, z tego względu, że ona chciałby mieć większość absolutną w parlamencie. Każda koalicja jest dla tego głównego koalicjanta jakimś dyskomfortem. I może wysysać te mniejsze. Dziękuję bardzo, gościem Radia ZET był wicepremier Ludwik Dorn.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)