ŚwiatLPR nie chce w Polsce niemieckich neofaszystów

LPR nie chce w Polsce niemieckich neofaszystów

Liga Polskich Rodzin proponuje, aby rozważyć
możliwość uznania deputowanych niemieckiej neofaszystowskiej
partii NPD za "persona non grata" w Polsce. Zdaniem szefa klubu
Ligi Janusza Dobrosza, Polska powinna zareagować ostro na słowa
przedstawicieli NPD.

LPR nie chce w Polsce niemieckich neofaszystów
Źródło zdjęć: © PAP

21.09.2006 | aktual.: 21.09.2006 13:27

Niemiecki dziennik "Die Welt" zacytował we wtorek jednego z neofaszystowskich deputowanych, Michaela Andrejewskiego, który powiedział, że "dla NPD Pomorze nie kończy się na Odrze, lecz obejmuje także kraj, który dziś należy do Polski". Po II wojnie światowej na tych terenach doszło do "poważnych czystek etnicznych" - twierdzi Andrejewski, który zdobył mandat do landtagu w okręgu Anklam.

Granice Niemiec wyznaczyli okupanci. Niemiecki naród nie utożsamia się z nimi- mówił z kolei w poniedziałek wieczorem w telewizji ARD inny polityk NPD, Michael Gielnik.

W niedzielnych wyborach do landtagu Meklemburgii-Pomorza Przedniego NPD zdobyła 7,3% głosów i wprowadzi do lokalnego parlamentu kilku posłów. Meklemburgia jest drugim, po Saksonii niemieckim krajem związkowym, gdzie w ławach poselskich zasiadają członkowie neofaszystowskiej NPD. W parlamentach Brandenburgii i Bremy obecni są deputowani innej skrajnie prawicowej partii - DVU.

Jak podkreślił Dobrosz na czwartkowej konferencji prasowej w Sejmie, ostatnie oświadczenia deputowanych NPD do landtagu kwestionują granicę polsko-niemiecką. Jego zdaniem, obecne narastanie neofaszyzmu w Niemczech jest "pokłosiem uległej, nieskrystalizowanej polityki poprzednich rządów".

W ocenie Dobrosza, Polska musi zareagować ostro na wypowiedzi polityków NPD. Bo to nie mówią jacyś ludzie, tylko przedstawiciele landtagu- argumentował. Proponujemy polskiemu rządowi, ministrowi spraw zagranicznych, ministrowi administracji i spraw wewnętrznych, aby znaleźli formułę, w której te osoby nie mają wstępu na terytorium Polski - mówił szef klubu LPR.

Jak zauważył, są sytuacje, kiedy określone osoby publiczne są "persona non grata" w danym kraju". Trzeba by było zastosować to samo wobec deputowanych NDP do landtagu- dodał.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)