PolskaLPR: deputowani NPD "persona non grata" w Polsce

LPR: deputowani NPD "persona non grata" w Polsce

Liga Polskich Rodzin proponuje, aby rozważyć
możliwość uznania deputowanych niemieckiej neofaszystowskiej
partii NPD za "persona non grata" w Polsce. Zdaniem szefa klubu
Ligi Janusza Dobrosza, Polska powinna zareagować ostro na słowa
przedstawicieli NPD.

21.09.2006 | aktual.: 21.09.2006 19:12

Wiceminister spraw zagranicznych Paweł Kowal podkreślił, że nie można uznać niemieckich deputowanych za "persona non grata" w naszym kraju. Jak argumentował, zgodnie z konwencją wiedeńską o stosunkach dyplomatycznych z 1961 roku, taki status można nadać jedynie dyplomatom - szefom misji dyplomatycznych lub członkom personelu dyplomatycznego - a niemieccy deputowani dyplomatami nie są.

Była to reakcja na publikację niemieckiego dziennika "Die Welt", który zacytował jednego z neofaszystowskich deputowanych, Michaela Andrejewskiego. Powiedział on, że "dla NPD Pomorze nie kończy się na Odrze, lecz obejmuje także kraj, który dziś należy do Polski". Po II wojnie światowej na tych terenach doszło do "poważnych czystek etnicznych" - twierdził Andrejewski, który zdobył mandat do landtagu w okręgu Anklam.

Granice Niemiec wyznaczyli okupanci. Niemiecki naród nie utożsamia się z nimi- mówił z kolei w telewizji ARD inny polityk NPD, Michael Gielnik.

Jak podkreślił Dobrosz, ostatnie oświadczenia deputowanych NPD do landtagu kwestionują granicę polsko-niemiecką. Jego zdaniem, obecne narastanie neofaszyzmu w Niemczech jest "pokłosiem uległej, nieskrystalizowanej polityki poprzednich rządów".

W ocenie Dobrosza, Polska musi zareagować ostro na wypowiedzi polityków NPD. Bo to nie mówią jacyś ludzie, tylko przedstawiciele landtagu - argumentował. Proponujemy polskiemu rządowi, ministrowi spraw zagranicznych, ministrowi administracji i spraw wewnętrznych, aby znaleźli formułę, w której te osoby nie mają wstępu na terytorium Polski- mówił szef klubu LPR.

Jak zauważył, "są sytuacje, kiedy określone osoby publiczne są 'persona non grata' w danym kraju". Trzeba by było zastosować to samo wobec deputowanych NDP do landtagu - dodał.

Z kolei rzecznik niemieckiego rządu Ulrich Wilhelm odrzucił jako "nie do przyjęcia" stanowisko przewodniczącego skrajnie prawicowej Narodowo-Demokratycznej Partii Niemiec (NPD) Udo Voigta, który domaga się przywrócenia "historycznych granic" Niemiec i uważa, że ich ostateczne ustalenie nastąpi dopiero w przyszłym traktacie pokojowym ze zwycięskimi mocarstwami.

Domagamy się Niemiec w historycznych granicach- powiedział Voigt w Berlinie na pierwszej konferencji prasowej po sukcesie NPD w wyborach do lokalnego parlamentu Meklemburgii- Pomorza Zaodrzańskiego. NPD zdobyła w minioną niedzielę 7,3% głosów i wprowadziła do meklemburskiego landtagu sześciu posłów. Mówimy: nic nie jest uregulowane, dopóki wszystko nie zostało uregulowane. Niemcy nie podpisały dotychczas uregulowania pokojowego ze zwycięzcami II wojny światowej. Problem graniczny powinien zostać uregulowany właśnie w tym traktacie- oświadczył Voigt. Dodał, że prawo międzynarodowe nie zezwala na aneksję obcego terytorium.

Granica Polski z Niemcami, tak jak przebiega dziś, jest ostateczna - stwierdził Wilhelm w oświadczeniu. Została "jednoznacznie ustalona" przez zjednoczone Niemcy i Polskę w umowie o potwierdzeniu istniejącej między nimi granicy 14 listopada 1990 roku - dodał. W tej umowie obie strony oświadczają, że "istniejąca między nimi granica jest nienaruszalna teraz i w przyszłości"- przypomniał rzecznik. Dodał, że obie strony oświadczyły, iż "nie mają wobec siebie żadnych roszczeń terytorialnych i że roszczeń takich nie będą wysuwać również w przyszłości". Rząd federalny podkreśla, że RFN nie będzie ani dziś, ani w przyszłości kwestionować istniejącej między obydwoma państwami granicy- stwierdził rzecznik.

Voigt powiedział, że jego partia jest obecnie w opozycji i dlatego nie porusza tego tematu. Gdy przejmiemy odpowiedzialność rządową, wtedy ostatecznie uregulujemy to, co nieprawnie zabrano Niemcom. Zobaczymy wtedy, jak będą wyglądać granice - oświadczył.

Voigt dodał, że podstawą do negocjacji będą granice w chwili kapitulacji Trzeciej Rzeszy w 1945 roku. Ich konkretny przebieg będzie zależał od umiejętności negocjatorów niemieckiego rządu narodowego. Oczywiście konieczne będą, jak zawsze w negocjacjach, kompromisy - dodał Voigt.

Zdaniem szefa NPD traktat 2+4 nie zakończył ostatecznie kwestii granic, ponieważ nie przywrócił Niemcom pełnej suwerenności. RFN zrezygnowała z obszarów, które do niej nie należały- powiedział.

Traktat o ostatecznej regulacji w odniesieniu do Niemiec, zwany traktatem 2+4, podpisali 12 września 1990 roku w Moskwie ministrowie spraw zagranicznych USA, Wielkiej Brytanii, Francji, ZSRR, RFN i NRD. Traktat wszedł w życie 15 marca 1991 roku, przywracając - zdaniem sygnatariuszy dokumentu - pełną suwerenność Niemcom. W następstwie tego traktatu Polska i Niemcy podpisały 14 listopada 1990 roku traktat o potwierdzeniu istniejącej granicy.

Meklemburgia jest drugim po Saksonii niemieckim krajem związkowym, gdzie w ławach poselskich zasiadają członkowie NPD. W parlamentach Brandenburgii i Bremy obecni są deputowani innej skrajnie prawicowej partii - DVU. Na stronie internetowej NPD zaznaczone są granice Niemiec sprzed I wojny światowej, a także Kraj Sudecki, czyli część Czech i cała Austria.

Jacek Lepiarz, js

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)