Uwaga!

Ta strona zawiera treści przeznaczone
wyłącznie dla osób dorosłych.

Do obywatelskich zatrzymań podejrzanych o pedofilię dochodzi co kilka dni na terenie całej Polski© Facebook.com | Elusive Child Protection Unit Poland

Łowcy pedofilów. "Polowaliśmy na ciebie, jak ty polowałeś na dzieci"

"Możemy się pobawić w dom, ja z Tobą jako małżeństwo, a mój syn będzie naszym dzieckiem" – pisze 36-latek. Po drugiej stronie ma siedzieć 11-letnia dziewczynka. To jednak nie dziecko, ale o tym mężczyzna dowie się, gdy przyjdzie na spotkanie. Wtedy pozna łowców pedofilów.

Materiał zawiera treści drastyczne (18+)

Poruszają się gdzieś na granicy szarej strefy. Ich celem jest tropienie w sieci domniemanych przestępców seksualnych. Nie oni decydują o winie lub niewinności. Łowcy pedofilów starają się jedynie zebrać maksimum dowodów.

Scenariusz jest niemal zawsze ten sam: internetowy komunikator, rozmowa w sieci, próba umówienia się na spotkanie. Pozorant, albo jak mówią inni: wabik – czyli osoba dorosła udająca dziecko – i domniemany pedofil. Zamiast dziecka pojawiają się oni – łowcy, mający dokonać ujęcia, czasem w asyście operatorów kamer. Potem policja, prokuratura, proces karny.

Działalność łowców nie wszystkim się jednak podoba.

Katowice. Mariusz 36 lat

Majowy weekend. Jedno z katowickich osiedli. 36-letni Mariusz (imię zostało zmienione – przyp. red.) czeka na ławeczce. Jest przekonany, że udało mu się umówić z 11-letnią dziewczynką. Dziś ma wreszcie zobaczyć nastolatkę, z którą długo rozmawiał w internecie. Proponował seks, chciał, żeby w przyszłości z nim zamieszkała.

W trakcie konwersacji prawił jej komplementy i obiecywał prezenty. Opowiadał, co będzie z nią robił w sypialni. Wyznał, że samotnie wychowuje 9-letniego syna. Wtedy padła propozycja, żeby wychowywali go razem.

Na katowickim osiedlu czeka na niego już kilku zamaskowanych mężczyzn.

Mężczyzna jest zaskoczony. Wzrok na przemian wbija w ziemię, próbuje niewyraźnie odpowiadać na pytania.

- Mariusz, nawet nie wiesz, jak bardzo się cieszę, że cię widzę. Tyle tygodni na ciebie polowaliśmy, tak jak ty polowałeś na dzieci w internecie – mówi Alex, który kieruje grupą Elusive Child Protection Poland. Tak zwanych łowców pedofilów.

- Nikogo nie skrzywdziłem – zapewnia mężczyzna.

- Nikogo nie skrzywdziłeś? Kojarzysz Antoninę? Zobacz proszę sobie to zdjęcie. To jest twój komunikator? - pyta łowca.

- No…

- Kojarzysz tą rozmowę?

- No, kojarzę.

- Ile ta dziewczynka na zdjęciu ma twoim zdaniem lat?

- Ciężko powiedzieć.

- A ile razy ci pisała, ile ma lat? A ile twój syn ma lat?

- Dziewięć.

- Nie widzisz w tym problemu?

- No raczej nie widzę problemu, to była fikcja literacka.

- Tak? To może poczytajmy, co pisałeś? "Możemy się pobawić w dom, ja z Tobą jako małżeństwo, a mój syn będzie naszym dzieckiem”. "Mój członek musi wejść w twoją dziureczkę, bo jestem twoim mężem i tak trzeba”. "Musisz mieć sexy bieliznę”. "A siusiaka będziesz mi myć, będziesz go ruszać góra – dół?”. Co tobą kierowało?

- Sam nie wiem…

Mężczyzna pisał z tzw. wabikiem udającym 11-letnią dziewczynkę od marca. Historia rozmów liczy kilkaset stron. Została przekazana policji.

Funkcjonariusze pojawili się kilkanaście minut po obywatelskim zatrzymaniu. 36-latek usłyszał zarzuty. Łowcy pedofilów znają je na pamięć:

"Kto za pośrednictwem systemu teleinformatycznego lub sieci telekomunikacyjnej małoletniemu poniżej lat 15 składa propozycję obcowania płciowego, poddania się lub wykonania innej czynności seksualnej lub udziału w produkowaniu lub utrwalaniu treści pornograficznych, i zmierza do jej realizacji, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2".

Ilu jest w Polsce tzw. łowców pedofilów? Pytana przez nas o liczby, Komenda Główna Policji przekazuje, że nie prowadzi statystyk dotyczących obywatelskich zatrzymań. W ostatnich latach jest ich jednak coraz więcej.

W zatrzymaniach uczestniczy kilka osób z grupy łowców pedofilów wraz z policjantami
W zatrzymaniach uczestniczy kilka osób z grupy łowców pedofilów wraz z policjantami© Facebook.com | Elusive Child Protection Unit Poland

Wabiki, łowcy, pedofile

Najsłynniejszym łowcą w Polsce jest Krzysztof Dymkowski, były motorniczy z Wrocławia. Ma swój program na kanale Polsat Play i kilkunastoosobową grupę współpracowników.

Dzięki Dymkowskiemu udało się zatrzymać dotychczas kilkaset osób podejrzanych i postawić im zarzuty z art. 200 kodeksu karnego i posadzić na ławie oskarżonych.

- Wszystko zaczęło się w roku 2005, gdy odwiedziłem znajomą. Zwróciłem wówczas uwagę na niepokojące zachowanie jej córki, które wskazywało, że dziewczynkę musiało spotkać coś bardzo złego. Okazało się, że dziecko było molestowane przez własnego ojca – mówi Wirtualnej Polsce Krzysztof Dymkowski.

- Niedługo później 13-letnia dziewczyna popełniła samobójstwo, a po niej jej matka, która wyskoczyła z okna. Przez pedofila zginęły dwie osoby. Powiedziałem sobie wtedy, że będę do końca życia chronił dzieci przed zboczeńcami – dodaje Dymkowski.

Inną, prężnie rozwijającą się grupą, jest kilkudziesięcioosobowy oddział brytyjskiej organizacji zajmującej się "łowieniem pedofilów". Elusive Child Protection Unit Poland działa od września ubiegłego roku.

- Jesteśmy anonimowi, nie mamy twarzy, nie zabiegamy o atencję i rozgłos. Tylko najbliższa rodzina wie, czym się zajmujemy, ale już nasi znajomi niekoniecznie. Każdy z nas zawodowo pracuje, a organizację w Polsce utrzymujemy z własnych pieniędzy i wpłat darczyńców. W wolnych chwilach od pracy zajmujemy się wyłapywaniem pedofilów – opowiada nam Alex, który od początku tego roku stoi na czele polskiego oddziału.

Elusive Child Protection Unit Poland to około 70 osób. Z tego 20 to łowcy, a 50 to tzw. wabiki, które rozmawiają z potencjalnymi pedofilami.

Wśród łowców są m.in. prywatni przedsiębiorcy, budowlańcy, ratownicy i osoby związane ze służbami.

Działają według sprawdzonego scenariusza. Wabik zakłada w mediach społecznościowych i komunikatorach internetowych konto dziecka. Każdy wabik ma kilka takich kont w różnych serwisach społecznościowych. Facebook, Instagram, Fotka, Czateria, Gadu-Gadu, Snapchat czy Tik Tok – to tylko przykładowe. Konta są aktualizowane, pojawiają się nowe zdjęcia.

- Przychodzi taki dzień, że na konto małoletniej dziewczynki wchodzi dorosły mężczyzna i zaczyna się konwersacja. Podejrzewamy, że to osobnik o skłonnościach pedofilskich. Ktoś, kto świadomie ustawia sobie preferencje w wyszukiwarce na małoletnią osobę, nie wchodzi na takie konto bez powodu – mówi WP jeden z łowców.

- Normalny, zdrowy mężczyzna poszukiwałby w internecie osoby w swojej wieku, starszej, ale na pewno pełnoletniej. W tym przypadku jest zupełnie inaczej. To mężczyzna szuka kontaktu, to on przejmuje inicjatywę w rozmowie z osobą, co do której jest przekonany, że jest niepełnoletnia – mówi łowca.

Pedofile, rozmawiając w internecie, nie posługują się swoją tożsamością, przekazują zmyślone dane, w większości wysyłają cudze zdjęcia. Wśród nich ogromna ilość to nagie fotografie, robione w mieszkaniach, łazienkach, kuchniach. Wysyłane są z pełną świadomością, że po drugiej stronie znajduje się osoba niepełnoletnia.

- Wabikiem są dorosłe kobiety, mężatki, matki dzieci. To z nimi rozmawia potencjalny pedofil, inicjatywa jest po jego stronie – zaznacza Alex. - W żaden sposób nie możemy używać prowokacji, zachęcać go do czegokolwiek – bo tego zabrania nam prawo. I każdy sąd nasz materiał dowodowy uzna za bezużyteczny.

Czekając na łowcę. Kim są podejrzani?

Kluczowym momentem podczas wielogodzinnych rozmów w internecie jest propozycja wspólnego spotkania.

Najpierw jednak łowcy muszą ustalić tożsamość mężczyzny.

- W momencie, kiedy zweryfikujemy dane i potwierdzimy jego tożsamość, ruszamy na zatrzymanie. Umówiony przyjeżdża na spotkanie, a wtedy łowcy wkraczają do akcji i zatrzymują mężczyznę. Jest przekazywany policji, która zjawia się na miejscu, a potem przewożony na komisariat. W ślad za nimi jedzie jeden z łowców, który składa zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa i przedstawia obszerny materiał dowodowy – opowiada Alex.

- To z reguły kilkaset bądź nawet kilka tysięcy stron wydruków rozmów. Są filmiki, zdjęcia, screeny rozmów. Później przesłuchiwane są wabiki, z którymi rozmawiał mężczyzna.

Kim są mężczyźni, którzy zostali schwytani przez łowców pedofilów? Zatrzymywali już zawodowego żołnierza i strażaka. Był emeryt zatrudniony w firmie budowlanej, kurier, kierowca ciężarówki i bezrobotny 25-latek.

Kilka lat temu cała Polska słyszała o zatrzymaniu doktoranta z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, który umieścił anons erotyczny na jednym z portali społecznościowych.

W porę zareagował wówczas wspomniany Krzysztof Dymkowski, który podając się za nieletnią, umówił się z doktorantem, a potem przekazał go policji.

Na celowniku

Park Górczewski. Poznań. Jeden z marcowych, szarych dni. 54-letni emerytowany strażak jest przekonany, że za chwilę spotka się z dziewczynką. Od kilku tygodni był przekonany, że pisał do 12-latki. Nie wiedział, że jest na celowniku łowców pedofilów.

– Proponował jej najpierw delikatne pieszczoty seksualne, by później złożyć ofertę uprawiania seksu na tylnym siedzeniu samochodu – mówi nam jeden z łowców.

Kiedy zamiast dziewczynki pojawili się przedstawiciele jednej z grup zajmujących się obywatelskim zatrzymywaniem podejrzanych o pedofilię, strażak-emeryt nie krył zaskoczenia. Na spotkanie przyjechał z torbami, w których miał…dziecięce zabawki.

- Jak tam spacerek? Jak długo kontaktujesz się z dziećmi?

- W ogóle.

- W ogóle? Teraz przeczytam ci co pisałeś do 12-latki.

- Wiem…

- Pomasuj się sama z wierzchu palcem, a jak nie wiesz jak, to ja mogę cię pomasować.

- Ja wiem, to był błąd…

- I dalej: lubię być tak masowany.

- Lubię, ale przez dorosłe osoby.

- To dlaczego pisałeś to 12-latce?

- Bo faceci się też podszywają i ja sobie robię wygłupy, żarty… – tłumaczył się zatrzymany.

Jego "poczucia humoru” nie docenili poznańscy policjanci, którzy zjawili się po kilkunastu minutach i zatrzymali mężczyznę.

Lokalne kontakty, KGP kręci nosem

Pytamy łowców o współpracę z mundurowymi. I Komendę Główną Policji o ocenę działań społeczników, którzy dokonują obywatelskich zatrzymań.

Okazuje się, że ich oceny mocno się różnią. Powód może być prosty: łowcy współpracują z policjantami w terenie, dzwonią do nich bezpośrednio, spotykają się przed akcją. Komenda Główna Policji docenia ich pracę, widzi jednak zagrożenia.

- Współpraca z policją wygląda bardzo profesjonalnie. Każdorazowo 24 godziny przed naszą akcją informujemy poszczególne komendy, że będziemy prowadzić na ich terenie działania. Z reguły rozmawiam w tej sprawie z naczelnikami pionów kryminalnych. Dodatkowo na kilka godzin przed zatrzymaniem pojawiam się osobiście na komendzie, gdzie dopracowujemy ostatnie szczegóły, a później przystępujemy do działań – mówi Alex.

- Policjanci dzięki temu nie są zaskoczeni, że ktoś przeprowadza akcję obywatelskiego zatrzymania. Jest to pełna kooperacja. Dzięki temu po zatrzymaniu policjanci pojawiają się bardzo szybko i wiedzą, z kim mają do czynienia. Nie wchodzimy sobie w paradę, a wręcz przeciwnie - uzupełniamy się – dodaje łowca.

W opinii Komendy Głównej Policji współpraca ze społeczeństwem i przekazywanie informacji przez obywateli jest cenna, bo dzięki temu mundurowi mogą działać skutecznie. Jest jednak pewne ale.

- Osoby, które starają się wyręczyć policjantów, z jednej strony mogą nawet pomimo działania w słusznej sprawie dać pedofilowi szansę na wybronienie się poprzez słaby materiał dowodowy. Z drugiej strony mogą same zostać oskarżone np. o podżeganie do przestępstwa, w momencie, gdy same inicjują kontakt i dążą do spotkania, podając się za małoletniego – mówi rzecznik Komendy Głównej Policji Mariusz Ciarka.

- W przypadku posiadania informacji o konkretnej osobie, która przejawia zachowania o charakterze pedofilskim, odpowiedniejszym będzie poinformowanie policjantów o takiej osobie, co umożliwi podjęcie działań operacyjno-rozpoznawczych, a także zatrzymanie takiej osoby. Należy pamiętać, że przy skutecznym zwalczaniu każdego rodzaju przestępczości najważniejsze jest zebranie niepodważalnego materiału dowodowego, który będzie solidny i pozbawiony luk formalnych – dodaje Ciarka.

Według kodeksu karnego już samo nawiązanie kontaktu z nieletnim i składanie mu propozycji seksualnych jest ścigane przez prawo.

Artykuł 200 par. 1 kodeksu karnego mówi o uwodzeniu małoletniego za pomocą oszustwa. Sprawca wprowadza ofiarę w szeroko rozumiany błąd co do własnego wieku i intencji, zmierzając do spotkania się z dzieckiem. Grozi za to kara do 3 lat więzienia.

Z kolei składanie małoletniemu do lat 15 otwartej, bezwstydnej propozycji obcowania płciowego i zmierzanie do jej realizacji - to z kolei przestępstwo opisane w paragrafie 2 tego samego artykułu kodeksu karnego. I to z tego artykułu złapani przez łowców pedofilów mężczyźni mają stawiane zarzuty. W tym przypadku kara pozbawienia wolności wynosi do 2 lat.

 W opinii ministerstwa sprawiedliwości nie ma potrzeby wprowadzania nowych przepisów regulujących działalność łowców pedofilów.

- Zgodnie z art. 304 par. 1 k.p.k. każdy, kto dowie się o popełnieniu przestępstwa ściganego z urzędu, ma obowiązek zawiadomić o tym prokuratora lub policję. Z kolei zgodnie z art. 243 k.p.k. każdy ma prawo ująć osobę na gorącym uczynku lub w czasie pościgu podjętym bezpośrednio po popełnieniu przestępstwa, jeżeli zachodzi obawa ukrycia się tej osoby lub nie można ustalić jej tożsamości - informuje nas biuro prasowe resortu Zbigniewa Ziobry.

W podobnym tonie wypowiada się Prokuratura Krajowa. - Zgodnie z art. 243 § 1 kpk każdy ma prawo ująć osobę na gorącym uczynku przestępstwa lub w pościgu podjętym bezpośrednio po popełnieniu przestępstwa, jeżeli zachodzi obawa ukrycia się tej osoby lub nie można ustalić jej tożsamości. Taką osobę należy niezwłocznie oddać w ręce policji - przekazuje nam PK.

Kontrowersje. Samobójstwo i relacja na żywo

W ostatnim czasie działalność łowców pedofilów budzi spore kontrowersje. Na początku maja 47-latek, który został zatrzymany przez jedną z grup, popełnił samobójstwo. Rzucił się pod pociąg w Wejherowie. Sprawą zajęła się prokuratura.

W tym samym czasie w Katowicach do zatrzymania mężczyzny podejrzanego o pedofilię doszło na jednym z osiedli przy obecności pseudokibiców i sąsiadów, którzy przysłuchiwali się całej sytuacji. Interwencja trwała kilka godzin. Nagrywały ją telewizyjne kamery.

Jak relacjonowała katowicka "Gazeta Wyborcza”, po kilku godzinach już całe osiedle o tym huczało. Każdy wiedział, o kogo chodzi i gdzie mężczyzna mieszka. Pod oknami grupa kibiców wykrzykiwała w nocy wulgaryzmy. Groziła rodzinie zatrzymanego - żonie i dzieciom.

Mężczyźni zatrzymywani przez łowców pedofilów są zaskoczeni i przedstawiają swoją wersję wydarzeń
Mężczyźni zatrzymywani przez łowców pedofilów są zaskoczeni i przedstawiają swoją wersję wydarzeń© Facebook | Elusive Child Protection Unit Poland

Po tych zdarzeniach w ostrym tonie o łowcach pedofilów wypowiedział się w ostatnich dniach w mediach społecznościowych prawnik dr hab. Mikołaj Małecki.

Jego zdaniem, działalność tzw. łowców pedofilów to kompletne wypaczenie prawa karnego, bo "łowieni" "pedofile" nie popełniają przestępstwa.

- Jeśli w internetowej rozmowie (co oczywiste) nie bierze udziału żadne dziecko poniżej lat 15, sprawca nie może wyczerpać znamion omawianego przestępstwa – napisał prawnik na blogu dogmatkarnisty.pl.

Jego zdaniem bez obecności faktycznego małoletniego nie jest możliwe wypełnienie znamion tego przestępstwa - propozycja musi być złożona rzeczywistej osobie poniżej lat 15.

Łowcy pedofilów ripostują. - To nie my prowokujemy. Logujemy się i czekamy, aż potencjalny pedofil sam się odezwie i to od niego wyjdzie propozycja spotkań. Czekamy miesiącami, aż kogoś złowimy. My nie mamy narzędzi takich jak policja, robimy to trochę wolniej, ale skuteczniej – odpowiadają.

Policjant, który pracuje w jednym z wydziałów zajmujących się "namierzaniem i zatrzymywaniem pedofilów”, mówi nam, że w przypadku łowców najważniejsze jest, by przestrzegać prawa.

- Są tacy, którzy robią to źle. Sami zaczepiają. Od nich wychodzi propozycja i nawet jak dorośli ich wyrzucają z rozmowy czy odpisują, że nie są zainteresowani, to oni nadal nagabują, wysyłają fikcyjne zdjęcia nago itp. Tak szybciej złowisz pedofila, ale potem często te sprawy w sądach upadają – opowiada nam rozmówca.

- Po analizie rozmów wychodzi, że to nie mężczyzna szuka, ale to łowcy go nagabywali. A w sądzie adwokaci instruują swoich klientów, żeby bronili się, że owszem, podjęli taką rozmowę, ale po to, aby na spotkaniu taką dziewczynkę "złapać za kudły" i zaprowadzić do rodziców. Żeby rodzice dowiedzieli się, co ich dziecko wyprawia. A wątpliwości przemawiają na korzyść oskarżonych – tłumaczy doświadczony policjant.

Państwo? Zajmujemy się urzędowymi sprawami…

Teoretycznie sprawa działalności łowców powinna być w kręgu zainteresowań Biura Rzecznika Praw Dziecka. Nie wiadomo czy jest, bo urzędnicy nie odpisali na nasze pytania.

Z kolei Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich przyznaje, do tej pory problematyka nie była przedmiotem zainteresowania prof. Adama Bodnara.

- Obecnie zagadnienie to jest analizowane w związku z wpływem do Biura Rzecznika wniosku indywidualnego. Dopiero po przeprowadzeniu analizy Rzecznik rozważy, czy w sprawie dochodzi do naruszeń praw lub wolności obywatelskich lub czy istnieje zagrożenie takiego naruszenia oraz rozstrzygnie co do zasadności i celowości zajęcia w tej sprawie stanowiska i ewentualnie podjęcia działań – mówi Wirtualnej Polsce Piotr Sobota, naczelnik zespołu karnego w biurze RPO.

Z kolei Państwowa Komisja ds. Pedofilii, która działa od niedawna, przyznaje wprost, że wśród 300 dotychczasowych zgłoszeń spraw indywidualnych żadne nie pochodziło od tzw. "łowcy pedofilów”.

- Urząd przyjmuje zgłoszenia od końca listopada 2020 r., czyli od niespełna pół roku. Byliśmy skoncentrowani przede wszystkim na uruchomieniu struktur urzędowych i kadrowych, aby jak najszybciej móc spotykać się z pokrzywdzonymi oraz wspierać sprawy indywidualnych osób – mówi Ivetta Biały z Państwowej Komisji ds. Pedofilii.

- Nie liczymy na instytucje państwowe. Jeśli nie mogą nam pomóc, to niech nie przeszkadzają –odpowiada nam jeden z łowców.

- Tylko 1 maja mieliśmy trzy zatrzymania. Rano jesteśmy pod Piłą, gdzie zatrzymujemy pracownika technicznego szkoły policyjnej, później bezrobotnego, a po południu meldujemy się w okolicach Kutna, gdzie wpadł pracownik firmy kurierskiej.

- Pierwszego z nich sąd objął dozorem policyjnym i poręczeniem majątkowym, mimo że bardzo długo wulgarnie i obscenicznie korespondował z naszym wabikiem. Drugi mężczyzna usłyszał zarzuty i po 15 godzinach został wypuszczony z aresztu. Trzeci został aresztowany na trzy miesiące. Jeden dzień, trzy zatrzymania, trzy różne interpretacje materiałów dowodowych w oparciu o ten sam przepis kodeksu karnego – mówi łowca i pyta:

- Ma pan dzieci?

- Mam.

- Oni też mają. Dopóki my takiego osobnika nie ujmiemy, on działa w ukryciu. A jaką mamy gwarancję, że on nie zrobi tego na osiedlowym placu zabaw, w bloku czy w swojej rodzinie?

Źródło artykułu:WP magazyn
Komentarze (787)