ŚwiatLos Terry Schiavo w rękach sądu

Los Terry Schiavo w rękach sądu

Los Terry Schiavo, Amerykanki z uszkodzeniem mózgu po ataku serca, znów znajduje się w rękach sądu, tym razem federalnego. Kongres USA uchylił decyzję sądu stanowego, który nakazał w piątek odłączenie jej od aparatury podtrzymującej życie.

21.03.2005 | aktual.: 24.03.2005 13:55

Obraz

Ustawa Kongresu, podpisana natychmiast przez prezydenta George'a W. Busha, przekazała sprawę pod jurysdykcję okręgowego sądu federalnego w Tampa na Florydzie. Sprawę Schiavo przydzielono sędziemu Jamesowi Whittemore, którego mianował prezydent Bill Clinton.

Wzbudziło to nadzieje zwolenników zaprzestania sztucznego odżywiania 41-letniej Terry. Liczą, że sędzia posłucha ich argumentów, jako że za podtrzymywaniem życia Amerykanki opowiadają się konserwatyści. Ustawa w obu izbach kongresu przeszła niemal wyłącznie głosami Republikanów. Większość Demokratów nie stawiła się na głosowanie lub głosowała przeciw.

Sędzia Whittemore znajduje się jednak pod presją religijnej prawicy. Jej rzecznicy demonstrują od poniedziałku rano przed gmachem sądu w Tampa, domagając się, by sędzia uchylił orzeczenie sądu stanowego o odłączeniu Schiavo od aparatury podtrzymującej życie.

Decyzję tę wydano na wniosek męża kobiety, Michaela Schiavo, który twierdzi, że kiedy miała ona świadomość, powiedziała mu, iż nie chciałaby być sztucznie utrzymywana przy życiu. Schiavo powołuje się też na opinię lekarzy, którzy opisują stan Terry jako wegetatywny, co oznacza, iż praktycznie nie ma ona świadomości i nic nie czuje.

Rodzice Terry, Bob i Mary Shindler, od kilku lat walczą o pozostawienie córki przy życiu. Utrzymują, że Terry reaguje na ich słowa i dotyk, np. uśmiecha się, co świadczy, że nie utraciła całkowicie świadomości. Twierdzą, że należy czekać na wynalezienie leków, które przywrócą córkę do normalnego życia.

Według sondażu telewizji ABC News, 70% Amerykanów uważa, że Kongres nie powinien interweniować w sprawę Schiavo. 67% jest zdania, że kongresmani i senatorowie uczynili to raczej dla swoich politycznych korzyści niż z szacunku dla zasad moralnych.

Tomasz Zalewski

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)