Łoś padł na zawał serca w środku miasta
5 godzin trwała wczoraj w nocy akcja ratowania zabłąkanego w centrum miasta łosia. Blisko 250-kilogramowego samca nie udało się jednak wywieźć do lasu. Zwierzak, który już w ubiegłym roku w czerwcu zapuścił się do Łodzi i wówczas chodził w rejonie rynku Zjazdowa, tym razem spacerował nocą po centrum i Kozinach. Przestraszonego i zestresowanego łosia udało się uśpić, ale niestety padł ze strachu na zawał serca.
12.02.2009 07:59
- Już z nim jechaliśmy do lasów za Konstantynów Łódzki. Niestety, mniej więcej na wysokości zoo łoś padł - mówi Kamil Polański, leśniczy ds. zwierząt w Leśnictwie miejskim. - Taka wizyta w mieście to dla jeleniowatych ogromny stres, który bardzo często kończy się tragicznie.
Zwierzaka dostrzegli strażnicy miejscy patrolujący rejon ulic Kilińskiego-Jaracza. Poinformowali inżyniera miasta, a ten leśników miejskich i lekarza weterynarii. Łoś eskortowany przez funkcjonariuszy wędrował ulicami Kilińskiego, Jaracza, Gdańską, Pogonowskiego. Był na rynku Manufaktury. W wielu miejscach podczas swojej wędrówki musiał się okaleczyć. Miał rozbity łeb, poroże i pociętą skórę. Był mocno poturbowany, co świadczy, że przeskakiwał ogrodzenia i wielokrotnie mu się to nie udawało.
- Pierwsze dawki leku usypiającego wstrzeliliśmy mu na terenie posesji przy ul. Pogonowskiego - dodaje leśnik. - Zwierzak wędrował jednak dalej. Kolejne strzałki ze środkiem otrzymał na ul. Gandhiego. Tam usnął i udało się go włożyć na kipę samochodu. Podczas podróży padł.
Zdaniem leśnika ten około 2-3. letni osobnik mógł przywędrować do miasta z rejonów parku kampinoskiego. Łódź po prostu znalazła się na jego drodze. Zdechłe zwierzę, zgodnie z obowiązującymi przepisami weterynaryjnymi, zostało zabrane do zakładu utylizacji.