Los Jacksona w rękach ławy przysięgłych
Los Michaela Jacksona jest już w rękach ławy przysięgłych. Prokuratura zarzuca piosenkarzowi molestowanie seksualne 13-letniego chłopca, upijanie go oraz próbę uprowadzenia z kraju. Obrona domaga się uniewinnienia Jacksona.
Zanim sprawa Michaela Jacksona trafiła do ławy przysięgłych, jego obrońca Thomas Mesereau z pasją przekonywał, iż jego klient nie jest potworem, jakiego obraz wyłania się ze słów prokuratora. Adwokat przekonywał, że oskarżenia o molestowanie seksualne zostały spreparowane, by wyłudzić od piosenkarza wysokie odszkodowanie.
To ma być największy kant ich życia - mówił Mesereau o rodzinie 15-letniego obecnie chłopca. W odpowiedzi prokurator Ron Zonen stwierdził, że Michael Jackson czuł się bezkarny i wykorzystał miłość, jaką darzył go poszkodowany. Zonen przypomniał ławnikom o wcześniejszych oskarżeniach wobec Jacksona, formułowanych przez innego chłopca.
Kiedy słynny piosenkarz wychodził z sądu, jego twarz była ponura. Piosenkarz wyglądał też na bardzo zmęczonego. Obrady ławy przysięgłych trwały dwie godziny. Następnie ogłoszono przerwę na weekend. Od poniedziałku ławnicy będą dyskutować po 6 godzin dziennie, aż do uzgodnienia werdyktu.