Longin Pastusiak: dla USA najważniejsze są stosunki z Rosją i Chinami
Dla Stanów Zjednoczonych najważniejsze są stosunki z Rosją i Chinami - uważa prof. Longin Pastusiak, amerykanista i badacz historii prezydentów USA, pytany o priorytety polityki zagranicznej wybranego na drugą kadencję prezydenta Baracka Obamy.
07.11.2012 | aktual.: 07.11.2012 15:34
- Obama będzie starał się, aby Rosja dotrzymała wszystkich swoich zobowiązań, które podpisała w układzie START o ograniczeniu liczby głowic nuklearnych do 1550 i środków przenoszenia tych głowic do 700 - zauważył Pastusiak.
Odnosząc się do stosunków z Państwem Środka, zaznaczył, że "na pewno obydwa kraje skazane są na siebie i mają żywotne interesy w rozwijaniu swych relacji, a nie w zaostrzeniu jakiegoś konfliktu". - Nie spodziewam się jednak, że powstanie coś w rodzaju Chimeryki, od skrótu Chiny i Ameryka, bo jest i taka koncepcja - dodał (Chimeryka jest synonimem wzajemnego uzależnienia gospodarczego USA i Chin - przyp.).
Jak podkreślił Pastusiak, "obecnie Amerykanie widzą zagrożenia i swoje najważniejsze interesy na Dalekim Wschodzie". - Ameryka zwraca się twarzą ku Azji i Obama będzie kontynuował tę politykę - zaznaczył. W tym kontekście przypomniał, że nowy prezydent "zainstaluje bazę amerykańską w Australii, gdzie będzie 2,5 tys. żołnierzy USA. Zostanie zwiększona również obecność floty amerykańskiej na Pacyfiku".
Nowa strategia militarna
Na początku stycznia prezydent Obama przedstawił nową strategię militarną, zakładającą zwiększenie amerykańskiej obecności wojskowej w regionie Azji i Pacyfiku oraz na Bliskim Wschodzie przy planowanej redukcji liczebności sił zbrojnych USA, co ma być widoczne w Europie.
Nawiązując do nowej strategii, Pastusiak przypomniał, że - jak twierdzi Obama - "zmniejszenie liczby żołnierzy USA w Europie nie oznacza zmniejszenia zobowiązań sojuszniczych w sprawie bezpieczeństwa i zobowiązań amerykańskich wobec Europy". - Obama głosi, że mniejsza, ale bardziej mobilna i nowoczesna armia będzie bardziej skuteczna niż duża armia i mniej nowoczesna - dodał.
Jak podkreślił, mimo że w ostatniej debacie prezydenckiej poświęconej wyłącznie sprawom bezpieczeństwa i polityce zagranicznej, ani razu nie wymieniono Europy, ani NATO, to Amerykanie nie wycofają się ze swoich wcześniejszych zobowiązań.
- Dlatego, że - jak tłumaczył ekspert - bezpieczeństwo Europy i USA opiera się na wzajemnej współpracy, a ta współzależność polega na tym, że Europa sama nie jest w stanie się bronić bez Stanów Zjednoczonych. Natomiast USA nie są w stanie rozwiązać wielu konfliktów współczesnego świata bez udziału Europy.
Zaangażowanie na Bliskim Wschodzie
Pastusiak zwrócił uwagę, że rywalizacja między Obamą a Mittem Romneyem w czasie kampanii wykazała daleko idący konsensus, jeżeli chodzi o cele strategiczne USA.
Według amerykanisty, Obama bardziej zaangażuje się na Bliskim Wschodzie, który obecnie jest bardzo zapalnym regionem ze względu na sytuację w Syrii, kwestię kontrowersyjnego programu atomowego Iranu, konflikt izraelsko-palestyński i reperkusje zamachu z 11 września w libijskim Bengazi, gdzie zginęło czterech amerykańskich dyplomatów, w tym ambasador USA w Libii.
Obama zachowywał się do tej pory "bardzo powściągliwie, a teraz będzie działał odważniej" - uważa Pastusiak. - Można się spodziewać jakichś większych inicjatyw, nawet powrotu do poprzedniej inicjatywy Obamy, a więc utworzenia niezależnego państwa palestyńskiego w oparciu o granice z 1967 roku (sprzed zajęcia przez Izrael - w efekcie wojny sześciodniowej - obszaru Zachodniego Brzegu, Strefy Gazy i wschodniej Jerozolimy) - powiedział.
Co z Syrią?
Spytany o remedium Obamy na sytuację w Syrii, gdzie od marca 2011 r. trwa wojna domowa, która może rozlać się na kraje regionu, Pastusiak powiedział: - Obama i również Romney, gdyby wygrał wybory, nie uwikłałby kraju w jakiś nowy konflikt. Amerykańskie społeczeństwo nie tolerowałoby kolejnej wojny jak w Iraku i Afganistanie.
Pastusiak zwrócił uwagę, że w Syrii Amerykanie "udzielają pomocy w postaci informacji, logistyki, wywiadu satelitarnego i lekkiej broni". - Nie udzielają jej natomiast np. w postaci dostaw ciężkiego sprzętu, ponieważ Obama powiedział, że obawia się, iż taki nowoczesny sprzęt mógłby wpaść w ręce fundamentalistów islamskich, Al-Kaidy - dodał.