Londyńscy analitycy zaskoczeni dymisją Belki
Analitycy w Londynie nie kryją zaskoczenia ustąpieniem Marka Belki. Oczekują w najbliższym czasie większej huśtawki na rynku i sądzą, że nowemu ministrowi finansów będzie trudniej oprzeć się naciskom na zwiększenie deficytu budżetowego.
Ewa Limańska-Moran z Merrill Lyncha obawia się, że następca Belki, popierany przez prezydenta, nie będzie miał tej samej co jego poprzednik politycznej siły przebicia.
Największy problem widzę w tym, że Belka był nie tylko ministrem finansów, ale także wicepremierem. Trudno powiedzieć, czy jego następca będzie miał te same kompetencje, czy zdoła utrzymać kontrolę nad budżetem i będzie dysponował siłą przebicia w Sejmie - powiedziała Limańska-Moran. Jej zdaniem ustąpienie Belki nie służy wyciszeniu konfliktu rządu z NBP.
Analitycy banku Lehman Brothers napisali w komentarzu, że nowy minister finansów znajdzie się pod naciskiem, by zwiększyć wydatki z uwagi na wybory samorządowe na jesieni, a wynikiem zmiany na tym stanowisku może być kolejna korekta w górę poziomu deficytu w 2003 roku ustalonego we wtorek na 43 mld zł.
Według Wike Groenenberg z banku Schroder Salomon Smith Barney zachodzi ryzyko, że NBP zwolni tempo poluzowywania polityki pieniężnej. NBP będzie zaniepokojony możliwym osłabieniem złotego i powstaniem w związku z tym nowej presji inflacyjnej. Ponadto NBP może spowolnić tempo obniżki stóp procentowych z powodu obaw o poziom deficytu budżetowego w najbliższych latach - powiedziała.
Groeneberg sądzi, że Rada Polityki Pieniężnej z podjęciem decyzji o zmianie stóp procentowych może zaczekać do czasu pełnego ujawnienia się reakcji rynku na rezygnację Belki, jak też do czasu, gdy będzie wiadomo, jaką politykę fiskalną będzie prowadzić minister finansów powołany na jego miejsce. (miz)