Łódzkie to największe zagłębie dopalaczy w Polsce
Województwo łódzkie to prawdziwe zagłębie dopalaczy. Tyle sklepów z legalnymi substancjami odurzającymi nie ma w żadnym innym regionie Polski.
13.05.2010 | aktual.: 01.10.2010 12:39
Na przykład firma Smartszop - jeden z dystrybutorów dopalaczy - otworzyła w Łódzkiem już 21 sklepów, a w woj. małopolskim i świętokrzyskim zaledwie po trzy. Dlatego nauczyciele, strażnicy miejscy, radni, a nawet księża z Łódzkiego wypowiadają wojnę dopalaczom.
Klienci toksykologii
O tym, że trzeba uważać na te substancje, alarmują lekarze. Zbigniew Wawrzyniak, ordynator oddziału detoksykacji szpitala psychiatrycznego w Łodzi, do którego trafia na odtrucie młodzież z całego woj. łódzkiego, uważa, że tzw. dopalacze są groźniejsze od znanych narkotyków, bo trudniej je rozpoznać i odtruć.
W ubiegłym tygodniu na oddział toksykologii w Instytucie Medycyny Pracy w Łodzi trafiło troje łodzian. Żaden nie miał nawet 20 lat. Mieli fobie, stany lękowe, zaburzenia świadomości i halucynacje. - Chłopcy wciągali specyfik zwany kokolino. Ta substancja powoduje ostatnio największe spustoszenie w Łodzi. W tygodniu mamy już kilkanaście przypadków zatruć po dopalaczach. Najgorzej kończy się eksperymentowanie z dopalaczami i amfetaminą lub marihuaną łącznie. Młodzież chce mocniejszych doznań, łączy używki, a potem ląduje na odtruciu - mówi nam dr Zbigniew Kołaciński z oddziału toksykologii IMP w Łodzi. - Trafiają do nas coraz młodsi i to oni są w najcięższym stanie.
Do Ośrodka Psychoedukacji i Psychoterapii w Koluszkach także zgłosili się rodzice trojga uczniów , którzy zatruli się dopalaczami lub są podejrzenia, że mogą być od nich uzależnieni. Dlatego wokół lokali pojawiły się patrole policji. W szkołach odbywają się spotkania z rodzicami, informujące o skutkach zażywania tych substancji. Po jednym z nich w gimnazjum nr 2 dorośli zadeklarowali, że będą pełnić warty przy sklepach. Mają zamiar wyłapywać uczniów i w ten sposób uniemożliwić im zakupy. Liczą, że widok rodziców odstraszy młodzież.
Księża ostrzegą na mszy
W akcję uświadamiającą rodziców i uczniów włączają się księża z Rawy Mazowieckiej.
- O zagrożeniach będziemy mówić podczas mszy, niechby rodzice zwracali baczniejszą uwagę na swoje dzieci - mówi ks. prałat Mieczysław Iwanicki, dziekan rawski.
300 nauczycieli z rawskich szkół podpisało protest przeciw otwieraniu się kolejnych sklepów z dopalaczami w mieście. Wysłali go do Sejmu. - Przejeżdżam często obok tych sklepów i widzę tam tłumy młodzieży - mówi Jolanta Bors, nauczycielka LO im. M. Skłodowskiej-Curie w Rawie. - Straszne, że dzieci mogą wejść do sklepu i kupić te specyfiki w majestacie prawa.
Zofia Winiarska, szefowa rawskiego oddziału ZNP, chce, aby do akcji włączyli się wszyscy nauczyciele w kraju. Ma to zaproponować na najbliższym posiedzeniu zarządu głównego w Warszawie. - Jak nasze działania nie pomogą, to będziemy pikietować pod sejmem - mówi Winiarska. - Nie odpuścimy!
Łowiccy radni wystosowali też apel do premiera, prezydenta, ministrów sprawiedliwości i sportu oraz parlamentarzystów o stworzenie prawa, które zabroni działalności sklepom. Mieczysław Łuczak, poseł PSL z Wielunia, apeluje do MEN: - Zależy mi na tym, by dyrektor każdej szkoły miał prawo do przeprowadzania badań kontrolnych uczniów bez konieczności wzywania policji - podkreśla Łuczak. - Nauczyciele powinni nie tylko uczyć, ale także zająć się wychowaniem młodzieży.
Właśnie dlatego w łódzkich gimnazjach od września rozpoczną się pogadanki o dopalaczach. - Zdecydowaliśmy się na gimnazja, bo tam nauczyciele mają do czynienia z najtrudniejszą młodzieżą - mówi Wiesława Zewald, wiceprezydent Łodzi i były kurator oświaty. - Spotkania będą prowadzić ludzie, którzy mają doświadczenia z dopalaczami, tacy, którym udało się z nimi wygrać.
Na wojnę ze sprzedawcami dopalaczy wyszli już łódzcy strażnicy miejscy. Od dwóch tygodni trzy raz dziennie kontrolują miejsca, gdzie znajdują się sklepy.
- Zwracamy uwagę na to, co się wokół dzieje, jak zachowują się klienci tych sklepów - mówi Radosław Kluska z łódzkiej straży miejskiej.
Rząd próbuje walczyć
Ministerstwo Zdrowia liczy, że zjawisko uda się ograniczyć. W Sejmie jest projekt ustawy w tej sprawie.
- W ustawie ds . zwalczania dopalaczy mamy już 18 zakazanych substancji , to jest najwięcej w Europie. Dopiszemy do niej jeszcze osiem, w tym bardzo szkodliwy mesedron - mówi Piotr Olechno, rzecznik MZ. - Chcemy mieć też możliwość szybszego usuwania z rynku szkodliwych substancji. Dzięki nowelizacji ustawy moglibyśmy zawiesić używanie określonych substancji na 18 miesięcy. Przez ten czas moglibyśmy ją zbadać i ewentualnie usunąć, jeśli wywoływałaby skutki halucynogenne. To byłby pionierski projekt w Europie i dałby nam instrumenty do realnej walki - mówi Piotr Olechno.
Polecamy wydanie internetowe "Dziennika Łódzkiego"