Łodzianie żyją najkrócej...
W Łódzkiem żyje się o 5,5 roku krócej niż w innych województwach. Średnia krajowa dla mężczyzn wynosi 70 lat, dla kobiet – 79. Tak wynika z najnowszych badań Głównego Urzędu Statystycznego.
11.10.2004 | aktual.: 11.10.2004 08:44
Porównując te dane z Warszawą i Krakowem, gdzie przeciętna długość życia jest wyższa o 5 lat od średniej krajowej, łódzkie dane dotyczące śmiertelności muszą budzić grozę.
– Łódzka służba zdrowia od dawna jest niedofinansowana, kiedyś więc musieliśmy doczekać się tak drastycznego wzrostu umieralności – komentuje prof. Piotr Kuna, dyrektor szpitala im. Barlickiego w Łodzi. – Obawiam się, że te dysproporcje w długości życia łodzian i mieszkańców innych miast będą się pogłębiać.
Od dwóch lat Łódzkie otrzymuje od Narodowego Funduszu Zdrowia o 20 proc. mniej pieniędzy na leczenie jednego mieszkańca niż Warszawa i 30 proc. mniej niż Kraków, Poznań czy Katowice. Najbardziej odbija się to na opiece podstawowej i specjalistycznej, a do szpitala często przyjmowani są pacjenci dopiero w stanie zagrożenia życia, z powodu zawału serca, udaru mózgu, nowotworu.
– O dramatyzmie sytuacji najlepiej świadczy to, co stało się w stacji dializ w Kutnie, a to dopiero wierzchołek góry lodowej – mówi Waldemar Podhalicz, dyrektor Departamentu Zdrowia w Urzędzie Marszałkowskim.
UM przygotował raport o stanie lecznictwa w regionie, który dziś wręczy premierowi Markowi Belce podczas wizyty w Łodzi. Pierwsze miejsce w czarnym rankingu to także efekt wcześniactwa i wysokiej umieralności niemowląt, co jest związane z brakiem kompleksowej opieki nad kobietami w ciąży, trudnymi warunkami życia, złym odżywianiem i bezrobociem. Biedę łodzian dostrzega się na każdym kroku, ale najbardziej widoczna jest w szpitalach i aptekach.
– Już nie tylko emeryci i renciści rezygnują z wykupywania leków, ale kobiety w ciąży, mimo że może to zaszkodzić ich dzieciom – mówi Elżbieta Rutkowska, wiceprezes Okręgowej Izby Aptekarskiej w Łodzi. – Zdarza się, że pacjenci z biedy nie realizują recept na antybiotyki, chociaż niezażycie leku może zagrażać ich życiu. Nie wykupują też leków zbijających cholesterol, choć grozi to zawałem serca i udarem.