PolskaŁódzcy radni PiS chcą stref bez dymu tytoniowego

Łódzcy radni PiS chcą stref bez dymu tytoniowego

Łódzcy radni Prawa i Sprawiedliwości, nie czekając na zapowiadaną nowelizację ustawy, która ma zabraniać palenia niemal wszędzie poza własnym mieszkaniem, chcą wprowadzić taki zakaz na przystankach tramwajowych i autobusowych oraz na placach zabaw dla dzieci.

Łódzcy radni PiS chcą stref bez dymu tytoniowego
Źródło zdjęć: © Express Ilustrowany

13.06.2007 09:20

Nad przestrzeganiem zakazu ma czuwać straż miejska, która będzie mogła nakładać mandaty w wysokości do 500 zł. Strefa "bezdymna" ma obowiązywać niezależnie od tego, czy na przystanku jest wiata, czy też nie. Palenie ma być zakazane bowiem w promieniu 15 metrów od słupka z oznaczeniem przystanku, a w przypadku placów zabaw na całym ich terenie, nawet gdy nie mają ogrodzenia.

Administratorzy tych miejsc obowiązani będą oznaczyć je napisem "zakaz palenia tytoniu". Projekt radnych PiS ma być poddany pod głosowanie za tydzień, na najbliższej sesji Rady Miejskiej. Wszystko wskazuje na to, że zostanie przyjęty, bowiem radni koalicyjnej Platformy Obywatelskiej, którzy już zapoznali się z projektem, nie zgłaszają wobec niego żadnych zastrzeżeń.

Na wprowadzenie stref wolnych od dymu tytoniowego samorządom gminnym pozwala ustawa o ochronie zdrowia przed następstwami używania tytoniu i wyrobów tytoniowych. Zakaz palenia na przystankach wprowadziły u siebie m.in. Rzeszów, Bielsko-Biała, Gdańsk, Lublin, Elbląg, a pół roku temu również Poznań. Pierwszy był Toruń, który taki zakaz ustanowił 10 lat temu. Oprócz Łodzi, kres paleniu na przystankach zamierza też położyć też Szczecin.

Co na to łodzianie?

Tam, gdzie bawią się dzieci, nie powinno się palić. Uważnie obserwują, co się dzieje dookoła i kiedyś same mogłyby sięgnąć po papierosy. Na przystankach nie powinno się zabraniać palenia - twierdzi Paweł Brandeburg, pracownik firmy produkującej AGD.

Zakaz palenia może obowiązywać w szkołach i szpitalach, ale na powietrzu nikomu "dymek" nie powinien przeszkadzać. Poza tym jestem przeciwnikiem ograniczania swobód obywatelskich - uważa Alicja Gałązka, urzędnik miejski.

Choć sam palę, to popieram pomysł łódzkich polityków. Przede wszystkim dlatego, że na przystankach jest pełno niedopałków, które później bardzo śmierdzą. W pobliżu dzieci też się nie powinno palić - mówi Marian Kłodawski, emeryt.

Moim zdaniem to chory pomysł. Przecież można się odsunąć, jeśli stojąca obok nas na przystanku osoba pali papierosa. Inne substancje zanieczyszczają środowisko bardziej niż dym tytoniowy - twierdzi Beata Duchnicz, pracownik agencji reklamowej.

Uważam, że to dobra inicjatywa. Dla palaczy powinny być wyznaczone specjalne miejsca, w których nie narażaliby zdrowia innych ludzi. Mam jednak przeczucie, że nikt nie będzie się stosował do zakazu - uważa Paweł Komasa, student matematyki.

Jestem za. Przy dzieciach nie możemy palić, bo pokazujemy im zło. Na przystankach także powinien obowiązywać zakaz. Palacze wchodzą później do autobusu i bardzo cuchną papierosami - mówi Barbara Kabzińska, pracownik rektoratu Politechniki Łódzkiej.

Express Ilustrowany

Zobacz także
Komentarze (0)