Wszedł na 30-metrowy dźwig i groził, że skoczy

Chiński robotnik wszedł na ponad 30-metrowy dźwig i groził, że popełni samobójstwo. Przyczyną desperackiego kroku był brak wypłaty z chińskiej firmy, która zatrudniła go na polskiej budowie - informuje "Express Ilustrowany".

Obraz
Źródło zdjęć: © Express Ilustrowany

Po godzinie negocjacji, gdy obiecano mu pieniądze zszedł i został przewieziony na obserwację do szpitala.

36-letni robotnik pochodzi z południowych Chin. Przyjechał do Łodzi kilka miesięcy temu w grupie 98 rodaków, którzy zostali zatrudnieni przez chińską firmę budującą Marinę - luksusowy apartamentowiec na Julianowie.

- Od początku nie mógł znaleźć miejsca w grupie, brał udział w kilku awanturach na terenie budowy, w końcu został dyscyplinarnie zwolniony z pracy - mówi Marcin Ulacha, dyrektor firmy Varitex S. A., głównego wykonawcy i inwestora Mariny.

Miesiąc temu, w ostatnim dniu pracy, przed wyjazdem do Chin, spadł z samochodu, na którym układał zdemontowane rusztowanie. Upadek z ponad 3 metrów przypłacił urazem nogi. Możliwe, że wypadek był sfingowany, aby przedłużyć pobyt w Polsce.

W piątek, kilka minut po godz. 9 robotnik pojawił się na budowie i wspiął się po metalowej drabince na dźwig.

- Z tego co wiem, zadzwoniła do niego żona i powiedziała, że na koncie nie ma pieniędzy, które miał dostać za pracę w Polsce, i dlatego zdecydował się na taki krok. Dzisiaj też podobno dzwoniła do niego na komórkę, mówiąc by nie schodził z dźwigu - mówi jeden z pracujących na budowie.

Chińczycy zatrudnieni na budowie na Julianowie otrzymywali miesięcznie po 800 dolarów netto. Koledzy z pracy zdesperowanego Chińczyka, którzy jeszcze nie wyjechali z Polski (mają wrócić do kraju w ciągu dwóch tygodni), zgromadzili się po drugiej stronie ulicy i robili zdjęcia aparatami w telefonach komórkowych. Ich kierownik, który odpowiadał za sprawy finansowych rozliczeń, negocjował z desperatem przez komórkę - bezskutecznie.

Trzeba było ściągnąć tłumaczkę, która pośredniczyła w rozmowach 36-latka na dźwigu z policyjnym negocjatorem. Skonsultowano się z jego chińskim pracodawcą. Chińczycy stojący na ulicy tłumaczyli na migi dziennikarzom, że ich kolega ma uszkodzoną nogę i "money nie ma", a tu każą mu lecieć do Chin. Na miejscu pojawili się także strażacy ze sprzętem wspinaczkowym. Chińczyk najpierw spacerował po ramieniu dźwigu rozmawiając przez telefon. Potem na kwadrans przysiadł na siatce za pionową konstrukcją, po czym zaczął schodzić po drabince. Na dole czekała na niego karetka.

Wybrane dla Ciebie
Wenezuela oskarża USA o "morderstwo". Zapowiada śledztwo
Wenezuela oskarża USA o "morderstwo". Zapowiada śledztwo
Afera korupcyjna w Hiszpanii. "Premier Sanchez do więzienia!"
Afera korupcyjna w Hiszpanii. "Premier Sanchez do więzienia!"
Szokujące nagranie. Zrobili sobie lodowisko z Morskiego Oka
Szokujące nagranie. Zrobili sobie lodowisko z Morskiego Oka
Trump przyznaje: Rozmawiałem z Maduro
Trump przyznaje: Rozmawiałem z Maduro
Tonie turecki tankowiec. Przewoził rosyjską ropę
Tonie turecki tankowiec. Przewoził rosyjską ropę
Trump o korupcji na Ukrainie: Nie pomaga w zakończeniu wojny
Trump o korupcji na Ukrainie: Nie pomaga w zakończeniu wojny
Katastrofa śmigłowca pod Rzeszowem. Zginęli dwaj bracia
Katastrofa śmigłowca pod Rzeszowem. Zginęli dwaj bracia
Litwa prosi KE o pomoc. Chodzi o problemy z Białorusią
Litwa prosi KE o pomoc. Chodzi o problemy z Białorusią
Karambol na S2 pod Warszawą. Zderzyło się 9 pojazdów, są ranni
Karambol na S2 pod Warszawą. Zderzyło się 9 pojazdów, są ranni
Wyniki Lotto 30.11.2025 – losowania Multi Multi, Ekstra Pensja, Kaskada, Mini Lotto
Wyniki Lotto 30.11.2025 – losowania Multi Multi, Ekstra Pensja, Kaskada, Mini Lotto
Rozmowy USA-Ukraina zakończone. Rubio: Wciąż wiele do zrobienia
Rozmowy USA-Ukraina zakończone. Rubio: Wciąż wiele do zrobienia
Interwencja USA ws. Ziobry? Jaki: nie zdziwiłbym się
Interwencja USA ws. Ziobry? Jaki: nie zdziwiłbym się