Łódź. Brawurowa obrona 90‑letniego krawca. Pogonił złodzieja z nożem
- Poczułem, że ktoś mi naskoczył na plecy. Mam tu takiego kolegę, on czasem mi robi żarty. Pomyślałem, że to on. Ale po chwili poczułem nóż na szyi - powiedział 90-letni krawiec z Łodzi. Mężczyzna został zaatakowany we własnej pracowni przez 48-latka, któremu pomagał. Napastnik został złapany.
90-letni Józef Walczak został napadnięty w prowadzonej przez siebie pracowni krawieckiej na łódzkim Widzewie. Do sytuacji doszło w poniedziałek.
- Poczułem, że ktoś mi naskoczył na plecy. Mam tu takiego kolegę, on czasem mi robi żarty. Pomyślałem, że to on. Ale po chwili poczułem nóż na szyi. Usłyszałem, że mam "dawać pieniądze", bo "mi łeb utnie" - opisał sytuację w rozmowie z TVN24.
Napastnikiem okazał się mężczyzna, który co jakiś czas przychodził do zakładu. Krawiec dowiedział się, że niedawno wyszedł z więzienia i starał się mu pomagać, w pewnym zakresie również finansowo.
Łódź. Krawiec wołał o pomoc. Napastnik uciekł
Mężczyzna twierdzi, że udało mu się zrzucić 48-latka, kopnąć go i odepchnąć nóż. - Ale co taki kop może dać? Ja już siły nie mam. Tamten mi poprawił dwa razy. No to ja zacząłem się pruć. To znaczy krzyczeć pomocy - stwierdził krawiec.
48-latek chciał uciec. Krawiec chwycił za nożyczki i próbował go zatrzymać. Ostatecznie mężczyzna uciekł. Dzięki monitoringowi udało się ustalić jego tożsamość. Podczas zatrzymania był nietrzeźwy.
- Za przestępstwo polegające na rozboju z użyciem niebezpiecznego narzędzia grozi kara do piętnastu lat pozbawienia wolności. O dalszych losach mężczyzny zadecyduje teraz prokuratura i sąd - powiedział w rozmowie ze stacją kom. Marcin Fiedukowicz.
Źródło: TVN24