PolskaLobbysta Marek D. zeznawał w procesie pracownika ochrony lotniska

Lobbysta Marek D. zeznawał w procesie pracownika ochrony lotniska

Lobbysta Marek D. zeznawał przed
krakowskim sądem w sprawie dotyczącej okoliczności swojego
zatrzymania na lotnisku w Balicach. Chodzi o proces pracownika
ochrony lotniska, oskarżonego o zdradzenie tajemnicy służbowej i
utrudnienie przez to postępowania karnego.

28.02.2006 18:50

Tajemnica miała dotyczyć przekazania we wrześniu 2004 r. ekipie współpracowników oczekujących na przylot lobbysty Marka D. informacji, że oczekują na niego również funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Po przekazaniu mu tej informacji przez współpracowników lobbysta odmówił opuszczenia pokładu prywatnego samolotu i usiłował odlecieć z Balic. Dopiero zgoda kapitanatu portu na działania ABW na lotnisku doprowadziła do zatrzymania lobbysty.

Marek D. zjawił się w Sądzie Rejonowym dla Krakowa Krowodrzy skuty i w asyście policji. Jak mówili obserwatorzy, w mężczyźnie, ubranym w ortalionową czerwoną kurtkę i włóczkową czapkę naciągniętą na czoło i uszy, trudno było rozpoznać bywalca europejskich salonów. Na sali rozpraw sąd z urzędu wyłączył jawność rozprawy, ponieważ - jak uzasadnił - "podczas niej mogłyby zostać ujawnione okoliczności, które ze względu na ważny interes państwa winny być zachowane w tajemnicy".

Jak ustaliła Prokuratura Apelacyjna w Łodzi, 26 września 2004 r. dowódca warty na podkrakowskim lotnisku w Balicach Jarosław G. przyjął do depozytu zebraną do plecaka broń pracowników Marka D., którzy chcieli wejść na płytę lotniska, by go powitać, a nie mogli tego zrobić z bronią. Przy tej okazji miał poprosić deponującego broń pracownika lobbysty o opuszczenie pokoju służbowego, "ponieważ na terenie lotniska przebywają funkcjonariusze ABW".

Pracownik przekazał tę informację kolegom, oczekującym już na szefa na płycie lotniska. Jedna z pracownic zadzwoniła do samego D., który w wyniku tego odmówił opuszczenia pokładu samolotu i chciał odlecieć z lotniska. W trakcie wszczętego w tej sprawie śledztwa pracownik Marka D. wskazał Jarosława G. jako osobę, która przekazała mu informacje o obecności funkcjonariuszy ABW. Oskarżony o ujawnienie tajemnicy służbowej i utrudnienie przez to postępowania karnego mężczyzna nie przyznał się do winy.

44-letniemu biznesmenowi Markowi D. oraz jego asystentowi 47-letniemu Krzysztofowi P. prokuratura przedstawiła kilka zarzutów, m.in. wręczenia korzyści majątkowej i osobistej b. posłowi Andrzejowi Pęczakowi. Poseł miał przyjąć od nich ponad 820 tys. zł. Obaj przebywają w areszcie od końca września 2004 r. Według prokuratury w zamian za łapówki Pęczak miał przekazywać lobbyście i jego asystentowi informacje m.in. o szczegółach prywatyzacji w branży energetycznej.

Prokuratura zarzuca Markowi D. również pranie brudnych pieniędzy. Kolejny zarzut dotyczy złożenia przez D. obietnicy wręczenia korzyści majątkowych funkcjonariuszom państwowym na kwotę 20 mln dolarów. Prokuratura bada też, czy Marek D. - przebywając w areszcie - sprzedał swoje udziały w Lubelskim Przedsiębiorstwie Produkcji Elementów Budowlanych (LPPEB) i czy dokonując tej transakcji, popełnił przestępstwo.

Pod koniec zeszłego roku Prokuratura Krajowa przeniosła śledztwo w sprawie lobbysty z Łodzi do prokuratury Apelacyjnej w Katowicach. Prokuratura katowicka zbada także sprawę prywatyzacji Cementowni Ożarów, przy której - jak zeznał Marek D. - były minister skarbu Wiesław Kaczmarek miał dostać łapówkę (Kaczmarek stanowczo temu zaprzecza); oraz wątki związane z zamiarami prywatyzacji Rafinerii Gdańskiej. W ramach tego postępowania badane są okoliczności spotkania Jana Kulczyka z rosyjskim szpiegiem Władimirem Ałganowem w Wiedniu w lipcu 2003 r.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)