Trwa ładowanie...
d20ivfg
16-08-2005 06:00

Live Polska

Mogę odwołać koncert wszędzie, ale nie w Polsce - mówi Max Cavallera, wokalista znanej grupy Soulfly. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że Cavallera miał tak wysoką gorączkę, iż powinien leżeć w szpitalu. A mimo to zagrał koncert w Warszawie. Muzyk tak lubi polską publiczność, że na koncertach (także poza Polską) występuje w koszulce piłkarskiej reprezentacji naszego kraju.

d20ivfg
d20ivfg

"Koncerty w Polsce przypominają granie w domu dla przyjaciół" - twierdzi Eddie Vedder, lider legendarnego amerykańskiego zespołu rockowego Pearl Jam.

Vedder i Cavallera potwierdzają trzy prawidłowości. Po pierwsze, znane grupy rockowe uważają polską publiczność za jedną z najlepszych (o ile nie najlepszą) w Europie, a na świecie wymienia się nas obok bardzo cenionych Brazylijczyków, Japończyków i Meksykanów. Po drugie, chcą u nas grać artyści z muzycznej ekstraklasy. Po trzecie, Polska przestała być przez menedżerów najlepszych zespołów i wytwórnie płytowe uznawana za marginalny rynek.

- Kiedy przyjeżdżamy do Polski, czujemy się tak jak przed dwudziestu laty, gdy dopiero zaczynaliśmy być popularni na świecie. To był istny szał. W Polsce nadal tak jest - mówi "Wprost" James Hetfield, wokalista i gitarzysta zespołu Metallica. Ten fenomen ma co najmniej trzy źródła. Po pierwsze, polska publiczność ma wreszcie kontakt z prawdziwymi gwiazdami rocka i docenia to, manifestując entuzjazm na koncertach. To taka forma pokazania, że nie jesteśmy już muzyczną prowincją. Nie ma praktycznie miesiąca bez koncertu wielkiej gwiazdy w Polsce (w lipcu wystąpiła u nas megagwiazda U2). Po drugie, mizeria rodzimego rynku muzycznego sprawia, że gdy mamy do czynienia z klasowymi zespołami, po prostu cenimy jakość ich oferty. Po trzecie, działa tu sprzężenie zwrotne: muzycy głośno mówią (nie tylko w Polsce), jak cenią naszą publiczność, a ona im się odwdzięcza.

Polska i reszta świata

Gdy pojawia się w naszym kraju na przykład Depeche Mode, stadiony są pełne. Nic dziwnego, że członkowie tej grupy twierdzą, iż czują się u nas lepiej niż w rodzinnej Anglii (i są prawdopodobnie bardziej znani). Gdy trzy lata temu koncertowała w Polsce kalifornijska grupa Tool, jej muzycy byli zaskoczeni, że sprzedali w Polsce więcej płyt niż w Wielkiej Brytanii. W czasie koncertów w Warszawie i Krakowie wokalista Tool Maynard James Keenan był zdumiony, że duża część publiczności zna niełatwe teksty grupy. Podobnie czuł się Ray Wilson, ostatni wokalista Genesis, który w marcu tego roku grał koncert we Wrocławiu. - Byłem zdziwiony, że publiczność śpiewała ze mną teksty z mojej solowej płyty. To było niesamowite. Nie sądziłem, że polscy fani są tak oddani. - mówi "Wprost". Zespół Laibach podczas światowej trasy koncertowej jedynie do Polski zawitał dwukrotnie. Eddie Vedder, lider Pearl Jam, wspomina, że kiedy w 1996 r. zagrał w Polsce po raz pierwszy, przeżył szok. - Nie mogłem uwierzyć, że fani znali każde
słowo naszych utworów i śpiewali razem z nami - mówi Vedder. Podczas następnej trasy koncertowej, w 2001 r., Pearl Jam zagrał w katowickim Spodku dwa koncerty dzień po dniu, co nie powtórzyło się w żadnym innym mieście podczas światowej trasy. Trasa ta była rejestrowana i wydano po niej specjalny zestaw płyt. I najlepiej na świecie sprzedawały się dwa koncerty nagrane w Spodku. W amerykańskich sklepach płytowych półki z koncertów Pearl Jam były podzielone na dwie kategorie: Polska i reszta świata. Paweł Rusak Łukasz Radwan

d20ivfg
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d20ivfg
Więcej tematów