Litwini wrócili do domu. Nie cichną rewelacje dotyczące ewakuacji z ambasady w Chinach
Placówka dyplomatyczna w Pekinie opustoszała z dnia na dzień. Wyjazd ostatniej grupy Litwinów, pracujących w dyplomacji w Chinach, wyglądała na desperacką ucieczkę. Ambasada Chin: "nic im nie groziło".
Litwa zdecydowała się na wycofanie całego personelu z Chin. Ewakuacja pracowników nastąpiła po konflikcie o otwartą niedawno placówkę Tajwanu w Wilnie. Jak poinformował we wtorek dziennik "The Times", pospieszny wyjazd z Pekinu udał się dzięki pomocy przedstawicieli innych zagranicznych placówek w Pekinie. Ostatnia litewska grupa, eskortujące kota w klatce, opuszczała przedstawicielstwo obserwowana przez tajne chińskie służby i nieumundurowaną policję.
Chiński MSZ oświadczył jednak w następnych dniach, że obawy o bezpieczeństwo litewskich dyplomatów w Chinach były "bezpodstawne". Jak jednak podała Agencja Reutera, Litwini opuścili swoją placówkę "z powodu zastraszenia". Dyplomaci obawiali się o swoje bezpieczeństwo. Ich akredytacje traciły ważność, a Chińczycy nie chcieli ich odnowić.
Litwini wrócili do domu. Nie cichną rewelacje dotyczące ewakuacji z ambasady w Chinach
Relacje dyplomatyczne Litwy i Chin zepsuły się po otwarciu tajwańskiego przedstawicielstwa w Wilnie. Chiny zareagowały żądaniem zmiany nazwy ambasady litewskiej w Pekinie na biuro charge d’affaires, odwołaniem swojego ambasadora i zaniechaniem rozliczania litewskiego eksportu. Chińskie władze uznają Tajwan za część terytorium ChRL. Oburzenie Chin wywołało więc użycie w wileńskim przedstawicielstwie Tajwanu słowa "Tajwan". Zdaniem Pekinu narusza to zobowiązania polityczne Litwy wobec ChRL, podważa suwerenność Chin i ingeruje w ich wewnętrzne sprawy.
W Pekinie rzecznik MSZ wydał oświadczenie, że Litwa "nigdy nie podnosiła kwestii osobistego bezpieczeństwa w Chinach". "Jeśli strona litewska wciąż nie zmierzy się z rzeczywistością, nie zrozumie i nie poprawi swoich błędów, a zamiast tego będzie się uchylała od odpowiedzialności, wówczas wystawi dwustronne relacje na jeszcze większą próbę" - oświadczył rzecznik chińskiego ministerstwa.
Dziennik "Telegraph" ocenił jednak, że Litwa niebezpodstawnie obawia się o bezpieczeństwo personelu placówki. Chińskie władze w przeszłości już zatrzymywały byłych dyplomatów, na przykład Kanadyjczyka Michaela Kovriga, który był przetrzymywany w chińskich aresztach przez prawie trzy lata.