Litwini spodziewali się z Polski kogoś ważniejszego
Litwa spodziewała się, że na obchodach 20. rocznicy krwawych wydarzeń 13
stycznia 1991 r. w Wilnie stronę polską będą reprezentowali wysokiej rangi urzędnicy - powiedział doradca ds. zagranicznych litewskiej prezydent Darius Semaszka.
18.01.2011 | aktual.: 18.01.2011 14:34
W wypowiedzi dla rozgłośni "Żiniu Radijas" Semaszka zasugerował jednak, by nie spekulować na temat powodów nieobecności w Wilnie polskiego prezydenta Bronisława Komorowskiego.
- Oczywiście, że w tak ważnych dla nas uroczystościach z okazji 20. rocznicy 13 stycznia oczekiwaliśmy przedstawicieli Polski wyższej rangi - powiedział doradca prezydent Dalii Grybauskaite. Dodał, że prezydent wysłała Bronisławowi Komorowskiemu zaproszenie.
Semaszka przypomniał, że podczas ostatniej wizyty litewskiej prezydent w Warszawie na obchodach niepodległości Polski, zostało uzgodnione, iż następne spotkanie szefów obu państw odbędzie 16 lutego w Wilnie z okazji niepodległości Litwy.
- Te daty są bardzo blisko (13 stycznia i 16 lutego). Trudno spodziewać się, że prezydent przybędzie na Litwę, a po miesiącu przybędzie ponownie - powiedział Semaszka. Zaznaczył, że dlatego właśnie "należy bardzo ostrożnie oceniać nieobecność Komorowskiego w Wilnie".
Polskę na wileńskich obchodach Dnia Obrońców Wolności 13 stycznia reprezentowali wicemarszałek sejmu Ewa Kierzkowska i poseł Tadeusz Aziewicz. Prezydenta Komorowskiego reprezentował jego doradca Henryk Wujec. Do Wilna przybyła też 17-osobowa grupa polskich działaczy niepodległościowych wspierających Litwę w okresie tragicznych wydarzeń.
Prezydent Komorowski wystosował list do prezydent Litwy Dalii Grybauskaite, dziękując za zaproszenie. Tłumaczył, że nie może wziąć udziału w uroczystościach z powodu zobowiązań międzynarodowych. 13-14 stycznia Komorowski miał przebywać z oficjalną wizytą na Słowacji (ostatecznie nie pojechał z powodu infekcji).
Z nieoficjalnych informacji wynika, że to, iż do ostatniej chwili nie było wiadomo, czy i kto pojedzie na uroczystości do Wilna, nie było przypadkowe. Według kręgów dyplomatycznych, chodziło o wysłanie sygnału politycznego związanego z niezadowoleniem Warszawy polityką Wilna wobec naszej mniejszości na Litwie.
Przed 20 laty, w nocy 13 stycznia, w Wilnie od kul i pod gąsienicami czołgów stacjonujących tam wojsk radzieckich zginęło 14 osób, a kilkaset zostało rannych. Tej nocy tysiące bezbronnych ludzi zebrały się przy strategicznych obiektach: przy sejmie, budynku Litewskiego Radia i Telewizji i wieży telewizyjnej, by nie dopuścić do zajęcia ich przez siły sowieckie. Wydarzenia te stanowiły decydujący zwrot w walce o niepodległość Litwy.