Litwa rzuci Kaliningrad na kolana? Zaczął się koncert rosyjskich pogróżek
Zabolało, a musi zaboleć jeszcze bardziej – tak o skutkach blokady Kaliningradu mówią WP były dyplomata Jerzy Marek Nowakowski oraz Michał Marek, ekspert komentujący wojnę w Ukrainie. Ich zdaniem strona rosyjska nasili pogróżki o uderzeniu jądrowym na sąsiadów. Możliwe, że w ramach prowokacji na granicy spróbuje przełamać blokadę handlową.
22.06.2022 07:02
Po ogłoszonej przez Litwę blokadzie rosyjskich transportów do Kaliningradu Marcus Ederer, ambasador Unii Europejskiej w Rosji, został wezwany do rosyjskiego ministerstwa spraw zagranicznych. – To nie są przyjemne rozmowy. Trzeba wysłuchać tyrady protestów, popartych zestawem pogróżek – taki scenariusz spotkania, w rozmowie z Wirtualną Polską, przewiduje Jerzy Marek Nowakowski, były ambasador RP w Łotwie i Armenii. – To naprawdę odważna i ryzykowna decyzja Litwy. Wyraźnie rozwścieczyła Kreml. Taka blokada utrudni życie w Kaliningradzie, nie nadrobią braków transportem morskim – ocenia Nowakowski.
Władze Litwy szerzej zinterpretowały sankcje Unii Europejskiej, polegające na zakazie handlu z Rosją wybranymi produktami (na liście są m.in. stal, blacha, szkło, cement i materiały budowlane, a nawet kawior i raki). Od 17 czerwca blokowany jest także kolejowy tranzyt tych towarów z terytorium Rosji. Tranzyt wcześniej nie był traktowany jako handel. Transporty ratowały Kaliningradczyków przed większym kryzysem gospodarczym. Z sankcji wyłączone są dostawy leków i podstawowe produkty żywnościowe.
Wieść o zacieśnieniu blokady wywołała dantejskie sceny w kaliningradzkich marketach. W sobotę klienci rzucili się po worki cementu, cegły, ogrodowe węże. Łapali, co popadnie i wrzucali do koszyków. Na półkach kaliningradzkiego Leroy Merlin pokazały się plansze "produkt chwilowo niedostępny" ustawione obok ostatniego worka czy ostatniej sztuki towaru.
– Chcą udusić naszą gospodarkę, ale nie jest prawdą, że jest to katastrofa. Mamy pięć promów kursujących do Sankt Petersburga i brakujące towary sprowadzimy drogą morską. Za to bez tranzytu do Kaliningradu Litwini dużo stracą – komentował w rosyjskiej telewizji gubernator Kaliningradu Anton Alichanow. Słynąca z ostrego języka rzecznik rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa określiła blokadę jako "chamskie działanie Litwinów", "wrogie i prowokacyjne".
Rosjanie będą siać strach. To znaczy, że przeżywają trudne chwile
Rosyjscy propagandyści już ruszyli do akcji. Hasło rzucił portal Ria Novosti, pisząc, że Litwa może się spodziewać "twardej odpowiedzi". Jakiej? Na kanałach Telegramu i w rosyjskich mediach pojawiła się fala doniesień o tym, że blokując Kaliningrad, Litwa prowokuje Rosję do ataku. Polska zaś naraża się na atomowy odwet, gdyby chciała zająć rosyjski obwód (w rzeczywistości nikt nie planuje takich działań). Rosjanie straszą obywateli wyimaginowanym zagrożeniem. Rosyjskie media poinformowały o "zneutralizowaniu próby utworzenia niemieckiej autonomii".
– Blokada gospodarcza Obwodu Kaliningradzkiego to jedna z kluczowych możliwości nacisku na Rosję. Powinniśmy wykorzystać to do maksimum. Nie można tolerować sytuacji, w której obywatele Rosji nie czują skutków polityki Kremla – komentuje w rozmowie z WP Michał Marek z Centrum Badań nad Współczesnym Środowiskiem Bezpieczeństwa, ekspert w dziedzinie dezinformacji i propagandy stosowanej na wojnie w Ukrainie.
– Widać, że sytuacja wywołuje kryzys u Rosjan. Spodziewam się, że strona rosyjska przygotuje działania, których celem będzie destabilizacja sytuacji społecznej na Litwie. Nasilą się przekazy o ataku na ten kraj i towarzysząca im dezinformacja, że w takim wypadku NATO nie udzieli pomocy – mówi dalej Michał Marek. Wskazuje, że chodzi o wywołanie strachu, poczucia zwątpienia, co ma doprowadzić od odejścia od blokady regionu. Jego zdaniem w kolejnych dniach Rosjanie mogą nakłonić Mińsk do aktywizacji na tym kierunku.
– Zapewne usłyszymy żądania, że Białoruś i Rosja chcą utworzenia korytarza przez Litwę do Kaliningradu. Strona rosyjska zapewne powróci do straszenia atomem, jedyne co im zostało, na tym będą się koncentrować w kryzysowych dla siebie momentach – dodaje.
Już kilkakrotnie informowaliśmy o problemach gospodarczych Obwodu Kaliningradzkiego, po wprowadzeniu sankcji związanych z wojną w Ukrainie. Na przełomie lutego i marca mieszkańcy regionu w panice wykupowali cukier w sklepach. Po drastycznych podwyżkach importowanych towarów wzrosła liczba sklepowych kradzieży. Najwięksi pracodawcy, m.in montowania samochodów Awtotor, informowali władze o ryzyku zwolnień grupowych. Pojawiły się pierwsze incydenty świadczące o wzroście antywojennych nastrojów wśród Kaliningradczyków.
Według Jerzego Marka Nowakowskiego można spodziewać się, że rosyjską odpowiedzią może być jakaś forma prowokacji przy granicy, próba przełamania litewskiej blokady. – Mogą grozić także odcięciem dostaw rosyjskiej ropy dla Orlenu, którą mimo wszystko nadal kupujemy – mówi były dyplomata.
Gubernator Kaliningradu powołuje się poważne naruszenia umów z UE. Jego zdaniem, gdy Polska i Litwa wstępowały do Wspólnoty, obiecano nie utrudniać tranzytu. – Ten argument jest zupełnie nietrafiony. To Rosja weszła na drogę konfrontacji z Zachodem. Sami uczynili z Kaliningradu twierdzę, informując o rozmieszczaniu broni, która w razie czego zniszczy Polskę i resztę Europy Zachodniej. Sankcje, w tym blokada, muszą być jak najbardziej bolesne – podsumowuje Nowakowski.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski