Litewski premier przeprasza za wpadkę ws. Bialackiego
Premier Litwy Andrius Kubilius przeprosił za kroki, które spowodowały areszt białoruskiego obrońcy praw człowieka Alesia Bialackiego. Nazwał je "nieporozumieniem, którego należy żałować" - pisze niezależna gazeta internetowa "Biełorusskije Nowosti".
16.08.2011 | aktual.: 05.09.2011 10:20
Chodzi o przekazanie przez Ministerstwo Sprawiedliwości władzom w Mińsku danych o rachunkach bankowych Bialackiego na Litwie, co umożliwiło służbom białoruskim aresztowanie działacza za ukrywanie dochodów.
Litewskie ministerstwo powiadomiło we wtorek, że drugą osobą, której dane przekazało, był Walancin Stefanowicz z kierowanego przez Bialackiego Centrum Obrony Praw Człowieka "Wiasna".
- Sprawę oceniono bardzo jasno: należy żałować takiego nieporozumienia i prosić o wybaczenie Bialackiego i jego rodzinę - powiedział Kubilius, którego wypowiedź podały najpierw internetowe media litewskie. W ten sposób premier określił przekazanie przez litewskie Ministerstwo Sprawiedliwości władzom w Mińsku danych o rachunkach bankowych Bialackiego na Litwie. Umożliwiło to służbom białoruskim aresztowanie Bialackiego za ukrywanie dochodów.
Premier Litwy podkreślił, że jego kraj popiera demokratyczną przyszłość Białorusi i że "nikt nie powinien w to wątpić". Tymczasem, jak powiedział Radiu Swaboda rzecznik resortu litewskiego Ministerstwa Sprawiedliwości Tomas Czepelevskis, Litwa nadal prowadzi dochodzenie w tej sprawie.
- Teraz na Litwie sytuacja jest badana. Kiedy zostanie to zakończone i będą ostateczne wnioski, będzie można powiedzieć, kto jest winien i kogo w razie potrzeby pociągnąć do odpowiedzialności - powiedział rzecznik. Zaznaczył, że wewnątrz samego Ministerstwa Sprawiedliwości nie ma odrębnego śledztwa, lecz trwa dochodzenie międzyresortowe. Toczy się ono "na pełną skalę" i bierze w nim udział duża grupa ekspertów.
Bialacki, szef Centrum Obrony Praw Człowieka "Wiasna", został zatrzymany w Mińsku na początku sierpnia. W piątek postawiono mu zarzuty o ukrywanie dochodów grożące karą do siedmiu lat więzienia. Według "Wiasny" zarzuty dotyczą konta w banku na Litwie, na które przekazywane były środki fundacji zagranicznych na działalność organizacji, w tym na pomoc osobom prześladowanym na Białorusi z powodów politycznych. Informacje o Bialackim przekazała Białorusi prócz strony litewskiej również polska Prokuratura Generalna, także w ramach mechanizmu pomocy prawnej.
Niezależne białoruskie portale internetowe odnotowują we wtorek, że polska prokuratura ogłosiła, kto jest winny przekazania władzom białoruskim danych o Bialackim. "Te osoby zostaną zwolnione ze stanowisk" - relacjonuje Radio Swaboda. Jak ogłosił we wtorek prokurator generalny Andrzej Seremet, szef departamentu współpracy międzynarodowej w prokuraturze zrezygnował ze stanowiska, a jego zastępczyni została odwołana.
Białoruska opozycja i obrońcy praw człowieka ocenili sprawę Bialackiego jako uderzenie we wszystkie opozycyjne środowiska na Białorusi. Niezarejestrowana oficjalnie "Wiasna" jest jedną z najbardziej znanych białoruskich organizacji pozarządowych; Bialacki jest jednocześnie wiceprzewodniczącym Międzynarodowej Federacji Praw Człowieka (FIDH).