Lista hitów i kitów rządu Tuska
Dwa lata temu w trwającym przeszło trzy i pół godziny expose premier Donald Tusk złożył - jak skrupulatnie wyliczyła opozycja - 125 obietnic. Które z nich udało mu się spełnić, a które pozostały na papierze? Oto przegląd hitów i kitów rządu Tuska.
"Polityka świętego spokoju" zamiast "polityki miłości"
W najdłuższym w historii przemówieniu nowego premiera słowem, które najczęściej się pojawiało było "zaufanie". Tusk obiecał obywatelom jego przywrócenie oraz normalny rząd w normalnym kraju, krótko mówiąc: zmianę stylu uprawiania polityki. Koniec z wojną i konfrontacją, które miała zastąpić "polityka miłości". Jak wskazują eksperci, z którymi rozmawiała Wirtualna Polska, Tuskowi udało się wiele w tej kwestii zmienić, tyle że efekt można by raczej nazwać "polityką świętego spokoju", niż "polityką miłości". - W imię spokoju i normalności, a także stworzenia nowej jakości, odróżnienia Platformy od PiS, pewne tematy zostały otoczone kordonem sanitarnym. Rząd z premedytacją ich nie podejmuje - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską politolog dr Piotr Forecki z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu.
- Podobnie jak Lech Kaczyński, który gdy był prezydentem Warszawy nie porywał się na inwestycje, bo kojarzyły się z aferami i korupcją jego poprzedników, tak samo rząd Donalda Tuska zaniechał realizacji wielu niepopularnych społecznie reform – mówi dr Rafał Chwedoruk z Uniwersytetu Warszawskiego. Paradoksalnie – w opinii eksperta – stało się to powodem jego sukcesu i niesłabnącego poparcia społecznego. - Dyktowana sondażami ostrożność, pragmatyzm rządu i ucieczka od problemów ostatecznie okazała się pożyteczna, bo zdołała nas uchronić przed perturbacjami w czasie kryzysu – dodaje.
Zielona wyspa na morzu recesji
Składając swoje obietnice premier nie spodziewał się, że wkrótce fantastyczna koniunktura się załamie, a jego rząd będzie musiał walczyć z globalną zapaścią. Zdaniem dr. Chwedoruka w kontekście kryzysu, dobrze się stało, że części obietnic Platformie nie udało się zrealizować. – Na przykład zapowiadane obniżenie podatków i “danin publicznych” w dobie kryzysu gospodarczego mogłoby dla - i tak napiętego do granic możliwości – budżetu okazać się zabójcze – mówi ekspert. A tak przeprowadzenie naszego kraju - nawet z lekkim wzrostem gospodarczym - przez kryzys urosło do rangi wielkiego sukcesu tej ekipy rządzącej.
Najtrudniejszych reform z dziedziny ochrony zdrowia czy polityki społecznej, obywatele mogliby - jak mówi politolog - nie zaakceptować, zwłaszcza, że spowodowałyby obniżenie poziomu ich życia. - Dziś wiemy, że wiele z nich było po prostu nieprzygotowanych. Po drugie, reformy te wpisywały się w paradygmat gospodarki, który właśnie zbankrutował – dodaje Chwedoruk.
W dwa lata po objęciu rządów, ekipa Donalda Tuska umiejętnie unika dialogu, a z pewnymi grupami społecznymi wręcz boi się go podejmować. - Donald Tusk chętnie pojawia się na boisku piłkarskim, ale już na przykład na krakowskim Kongresie Kultury jego miejsce pozostało puste, a to nie jedyny przykład jego rzucającej się w oczy absencji. Wyraźnie widać, że unika on dialogu społecznego, obywatelskiej dyskusji. Platforma stała się ugrupowaniem oderwanym od obywateli, skupionym bardzo mocno na swoich wewnętrznych sprawach i myśleniu o prezydenturze dla Tuska – komentuje ekspert. "Schetynówką" do nieba
Przyśpieszenie budowy obwodnic i autostrad to jeden ze sztandarowych projektów rządu Platformy. - Wszystkie rządy powtarzały, że trzeba budować drogi, ale im się to nie udawało. My to zmienimy – obiecał w expose. W podsumowaniach dwóch lat rządów to realizacją właśnie tej obietnicy premier chwalił się w pierwszej kolejności. W czasie jego rządów oddano do ruchu 500 km dróg krajowych, w tym 166 km autostrad (ich budowę rozpoczęły także poprzednie rządy). Ponadto w budowie i przebudowie jest 777 km dróg krajowych, 317 km autostrad, 265 km dróg ekspresowych i 109 km obwodnic. W sumie od 16 listopada 2007 r. do 10 listopada 2009 r. podpisano umowy na budowę 1226 kilometrów dróg.
- Autostrady to jedna z tych dziedzin, z których polityków trudno rozliczyć. Większość Polaków nie ma pojęcia, jaki jest faktyczny stan autostrad, w jakim tempie postępują prace. To, co widzi obywatel, to niekończące się remonty i korki – ocenia dr Forecki.
Prywatyzacja - robota dla sapera
- To jedna z min podłożonych pod rząd, umiejętnie odsuwana w czasie – komentuje dr Rafał Chwedoruk. Można powiedzieć, że w tej kwestii rząd nie realizując swoich obietnic odniósł sukces. Zwłaszcza, że Polacy patrzą na prywatyzację podejrzliwie, często nie akceptują nie tylko sposobu jej dokonywania, ale wręcz samej idei. - Widać tutaj doskonale umiejętność lawirowania Platformy między dwoma sprzecznymi porządkami. Z jednej strony są oczekiwania obywateli, którzy wcale prywatyzacji nie chcą, z drugiej żądania jednej z najważniejszych grup społecznych popierających Platformę, czyli sektora finansów i sfery biznesu. Ten z kolei chciałby prywatyzacji jak najszerszej i jak najszybciej. Sztuką PO jest to, że zadowoliła statystykami sektor finansów, jednocześnie nie dokonała rekordowej liczby prywatyzacji, co pozwoliło większości Polaków żyć w błogim spokoju – mówi politolog.
Prywatyzacja państwowych przedsiębiorstw to temat, który w dłuższej perspektywie będzie dla Platformy trudny, co pokazała już sprawa sprzedaży stoczni. Strategicznym prywatyzacjom z pewnością będą towarzyszyły protesty pracowników, a opozycja dostanie potężną broń do ręki. - Bez względu na stan budżetu państwa, na daleko idący proces prywatyzacyjny, Platforma zdobędzie się dopiero po przejęciu pełni władzy w kraju. Czyli kiedy nie będzie miała na głowie ani krnąbrnego koalicjanta, ani prezydenta z wetem, ani mediów publicznych w obcych rękach – przewiduje dr Chwedoruk.
Reforma służby zdrowia kuleje
Donald Tusk określił ją mianem „wielkiego narodowego zadania”. W swoim expose zapowiadał przekształcenie szpitali w spółki prawa handlowego, utworzenie koszyka świadczeń gwarantowanych, polepszenie dostępu do usług. W sprawie ochrony zdrowia ambitne plany wciąż jednak pozostają w sferze koncepcyjnej. Jak na razie został przyjęty koszyk świadczeń gwarantowanych, ale też nastąpiło to późno, bo dopiero w lipcu 2009 r. – Nie może być inaczej, kiedy jedynym pomysłem na reformę służby zdrowia jest prywatyzacja: słowo klucz w dyskursie obecnej władzy. Platforma nie ma w tej kwestii innej i jasnej wizji – uważa dr Forecki. Po nieudanej ofensywie legislacyjnej, zakończonej prezydenckim wetem, rząd zrezygnował z odgórnej realizacji swojego sztandarowego projektu. Cała nadzieje w planie B, którego wdrażanie rozpoczął rząd.
Kryzysowa edukacja
- W imię poszukiwania oszczędności w edukacji, zrodził się projekt wprowadzenia opłat za drugi kierunek studiów autorstwa minister Kudryckiej. Premier jednak nie znalazł w swoim terminarzu czasu, by spotkać się z profesurą i studentami – komentuje dr Forecki. Rząd, który sam miał stać się obywatelską platformą spotkań i dyskusji, swoimi negatywnymi działaniami zaczął aktywizować obywateli przeciwko sobie (tak jak podczas Międzynarodowego Dnia Studenta, kiedy zbierano podpisy pod projektem obywatelskim sprzeciwiającym się wprowadzeniu opłat za drugi kierunek studiów). Rozgrzebane emerytury
- Reforma w zakresie emerytur to temat nieszczęśliwie rozpoczęty, który nie wiadomo, kiedy, a co gorsza w jakiej formie zostanie dokończony – komentuje politolog z UAM. To, co udało się zrealizować to "pomostówki”: z miliona dotychczas uprawnionych zostało 270 tysięcy pracujących w najcięższych warunkach, a przywileje mają powoli wygasać. Reforma emerytur mundurowych wciąż jest na etapie negocjacji, a reforma KRUS została odłożona na bliżej nieokreśloną przyszłość.
Po Ziobrze miało być lepiej, a jest tak samo źle
W wymiarze sprawiedliwości po Ziobrze miało i powinno być już tylko lepiej. Tymczasem na sprawie samobójstwa zabójcy Krzysztofa Olewnika poległ Zbigniew Ćwiąkalski, afera hazardowa wymiotła z resortu Andrzeja Czumę. W swoim expose premier obiecywał oddzielenie stanowisk ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego. Udało mu się to zrealizować dopiero po dwóch latach. Dr Forecki ocenia tę zmianę jako ważną i potrzebną. Wśród innych postulatów znalazły się odpolitycznienie prokuratury i służb specjalnych oraz walka z korupcją. - Odpolitycznienie prokuratury to jeden z tych tematów, których Platforma nie porusza w imię polityki spokoju. To przejaw jej konformizmu i tchórzostwa – komentuje politolog.
Polityka zagraniczna na poziomie
W polityce zagranicznej z realizacją obietnic nie jest źle. - Wycofamy nasze wojska z Iraku w przekonaniu, że wykonaliśmy nasze zobowiązania wobec Stanów Zjednoczonych z nawiązką - zapowiadał w expose Donald Tusk. Jak powiedział, tak zrobił - pod koniec października 2008 misja iracka przeszła do historii. Społeczeństwo i żołnierze czekali na tę decyzję. – Zakończenie misji irackiej to jedna ze zrealizowanych obietnic, ale też zadanie logistycznie najłatwiejsze do przeprowadzenia – zauważa dr Chwedoruk.
- Za sukces należy uznać odmrożenie stosunków z Rosją, a także pewną zmianę w relacjach dyplomatycznych z RFN – dodaje dr Forecki. Zakończyliśmy wojnę o mięso, kanclerz Angela Merkel i premier Władimir Putin przybyli na obchody 70-lecia wybuchu II wojny światowej na Westerplatte. Gorzej za to jest w stosunkach z USA. Rząd Tuska co prawda dopiął negocjacje w sprawie tarczy antyrakietowej w Polsce z administracją George’a W. Busha, ale Barack Obama zmienił plany. Stałej wyrzutni antyrakiet nie będzie, trwają negocjacje na temat alternatywnej propozycji.
Zmarnowane nadzieje
Jako największą porażkę rządu Tuska politolog z UAM wymienia zmarnowanie kapitału społecznego, który Platforma posiadała w momencie przejęcia władzy. - Ten kapitał społeczny był zbudowany w oparciu o ludzi młodych, 25-30-latkach, którzy pokładali olbrzymie nadzieje w rządzie Tuska. Widzieli w nim powiew świeżości, szansę na zmianę atmosfery, wizję zmian na horyzoncie. To miał być dla nich oddech wolności po rządach PiS. Dziś to wszystko zostało zmarnowane – uważa dr Forecki.
W opinii politologa Platforma nie posiadała żadnej wizji swoich rządów, a to, w co uwierzyli popierający ją młodzi ludzie, było wspaniale opakowaną ułudą. - Niektórzy komentatorzy wskazują, że różnica między PO a PiS jest taka, jak między Coca-Colą i Pepsi. Jest w tym dużo prawdy i wiąże się to z post-politycznym tłokiem w centrum. Jednak zasadnicza różnica pomiędzy tymi dwiema partiami polega na tym, że jakkolwiek zły by nie był PiS, to miał swój wyrazisty projekt ochrzczony mianem IV RP. Tymczasem w przypadku PO jakakolwiek wizja polityczna nigdy nie istniała. W tym również widziałbym porażkę fragmentarycznych reform podejmowanych przez tę ekipę – mówi WP politolog.
W związku z brakiem własnych pomysłów i decyzyjności, rząd Tuska jako sztafaż traktuje prezydenckie weto oraz tłumaczenie, że nie zajmuje się pewnymi kwestiami ze względu na kryzys. - To ekipa, która od dłuższego czasu nastawiona jest wyłącznie na przetrwanie. Sam zaś Donald Tusk najwyraźniej zapomniał o obywatelach, a myśli wyłącznie o wyborcach – uważa dr Forecki.
Joanna Stanisławska, Wirtualna Polska