Liderzy partii świecili przykładem głosując wcześnie
Liderzy największych niemieckich partii
głosowali już przed południem, by dać wyborcom dobry
przykład i zachęcić ich do udziału w wyborach. Lokale wyborcze
otwarte są od godz. 8 do godz. 18.00.
Kandydatka chadeków na kanclerza, przewodnicząca CDU Angela Merkel zjawiła się w swoim lokalu wyborczym, w stołówce Uniwersytetu im. Humboldta w Berlinie krótko po godz. 12.00. Setki fotoreporterów i operatorów kamer, polujących na najlepsze ujęcia, zablokowały początkowo wejście do budynku. W środku doszło do przepychanek w walce o najlepsze miejsce. Ubrana w jasnoseledynową marynarkę kandydatka sprawiała wrażenie zagubionej i zażenowanej z powodu wielkiego zainteresowania jej osobą. Merkel towarzyszył jej mąż, profesor chemii Joachim Sauer.
Godzinę wcześniej w tym samym miejscu głosował lider Zielonych, minister spraw zagranicznych Joschka Fischer. Zainteresowanie dziennikarzy Fischerem, do niedawna najpopularniejszym niemieckim politykiem, było dużo mniejsze.
Kanclerz Gerhard Schroeder głosował w Hanowerze, gdzie mieszka od blisko 30 lat. Przyszedł do lokalu wyborczego przed godz. 11.00 na piechotę wraz z małżonką Doris Schroeder-Koepf. Państwo Schroederowie pozowali przez kilka minut do zdjęć, wzywani głośnymi okrzykami przez fotoreporterów, by "spojrzeli w ich kierunku". Za urnę wyborczą służył duży żółty pojemnik na śmieci.
Najwcześniej wstał przewodniczący Zielonych Reinhard Buetikofer, który zjawił się w lokalu wyborczym w Berlinie już w kwadrans po jego otwarciu.
Szef bawarskiej CSU głosował o godz. 9.00 w rodzinnym Wolfratshausen w bawarskich Alpach. Towarzyszyła mu żona Karin. Państwo Stoiberowie udali się następnie do Monachium na paradę ludowych orkiestr związaną z rozpoczętym dzień wcześniej piwnym festynem "Oktoberfest". Podczas sobotniej uroczystości otwarcia festynu piwoszy Stoiber zastrzegał, że ograniczy się do wypicia tylko jednego litrowego kufla, żeby nie przegapić wyborów.
Lider Partii Lewicy Oskar Lafontaine wykazał największą przezorność. Polityk nowej lewicy oddał swój głos kilka dni wcześniej za pośrednictwem poczty i nie musiał dziś tłoczyć się w lokalu wyborczym.
Jacek Lepiarz