Liderzy europejskich partii o wynikach wyborów
Liderzy europejskich partii i grup
politycznych w Parlamencie Europejskim wyrażali rozczarowanie i zaniepokojenie niską frekwencją w wyborach do
Parlamentu Europejskiego, szczególnie w nowych krajach
członkowskich UE, a także dobrym wynikiem ugrupowań
eurosceptycznych.
"To była noc pełna dobrych wiadomości dla Europejskich Liberałów, Demokratów i Reformatorów. Pozostajemy trzecią pod względem wielkości grupą w Parlamencie Europejskim" - powiedział na konferencji prasowej szef ELDR Graham Watson. Grupa ta poprawiła swój wynik wyborczy w porównaniu z 1999 rokiem - z 8% ponad 9%.
Jednak - jak dodał Watson - "była to także dobra noc dla sił antyeuropejskich", m.in. w Wielkiej Brytanii, Danii i Polsce. "Nie można jednak przeceniać pozycji ugrupowań antyeuropejskich i eurosceptycznych - od 85 do 90% wyborców głosowało na partie proeuropejskie" - podkreślił. Zdaniem Watsona, w poprzednich kadencjach PE eurosceptycy byli zawsze "najgorszymi eurodeputowanymi".
Przewodniczący Europejskiej Partii Ludowej, która wraz z Europejskimi Demokratami będzie mieć największą grupę polityczną w PE, Wilfried Martens podkreślił, że zakończone wybory europejskie były wyjątkowym wydarzeniem - wzięło w nich udział 150 mln Europejczyków. Zdaniem Martensa, wyniki wyborów powinny być brane pod uwagę przy wyborze kandydata na nowego szefa Komisji Europejskiej, by miał legitymację Parlamentu.
Zapowiedział, że w najbliższym tygodniu, EPL będzie rozmawiał o tym m.in. z 11 szefami rządów państw UE, którzy wywodzą się z ugrupowań wchodzących do EPL. "Mam nadzieję, że porozumiemy się w sprawie jednego kandydata na szefa Komisji z rodziny politycznej EPL" - powiedział Martens. Nie chciał wymienić jednak żadnego nazwiska możliwego kandydata.
Szef Partii Europejskich Socjalistów (PES) Poul Nyrup Rasmussen zwrócił uwagę na niepokojący - jego zdaniem - fakt, że w nowym PE znajdzie się sporo eurodeputowanych "wrogich Europie".
Komentując niską frekwencję w nowych krajach UE zauważył, że także w wyborach krajowych głosuje tam zwykle niewiele osób, co prawdopodobnie wynika z frustracji społeczeństw, niespełnienia ich oczekiwań. Być może, w wielu krajach przejście na gospodarkę rynkową przeprowadzono za szybko, nagle, nie dając bezpieczeństwa socjalnego.
Wiceprzewodniczący Zielonych Pierre Jonkheer jest rozczarowany wynikami wyborów w 10 nowych krajach UE, gdzie grupa Zielonych/ Wolnego Przymierza Europejskiego nie zdobyła żadnego mandatu w PE.
"Jesteśmy rozczarowani i zaniepokojeni niską frekwencją, która w kolejnych wyborach stale się obniża. Największe grupy polityczne ponoszą odpowiedzialność za to, że nie zmobilizowały ludzi do udziału w wyborach - ocenił Jonkheer.